Kolarstwo. Mateusz Rudyk z Jelcza-Laskowic zajął drugie miejsce w sprincie indywidualnym, na zawodach Pucharu Świata w kolarstwie torowym, rozgrywanych w Pruszkowie
Sprint indywidualny jest konkurencją olimpijską. To wyścig na dystansie 200 metrów, ze startu lotnego. Walkę o medale poprzedzają kwalifikacje, w których każdy zawodnik startuje oddzielnie i stara się uzyskać jak najlepszy czas. Dopiero podczas fazy pucharowej kolarze ścigają się w parach, a zwycięzcy przechodzą dalej. Rywalizacja w tej fazie toczy się do dwóch wygranych, a w finale startuje dwóch najlepszych. O kolejności na mecie niejednokrotnie decyduje ustawienie przed decydującym okrążeniem. Zawodnicy czasem rozpoczynają spokojnie, w "stójkach", wyczekując na ruch rywala. Na ostatniej prostej osiągają zawrotne prędkości, nawet do 70 km/h.
22-letni Mateusz Rudyk 5 listopada przegrał w finale z trzykrotnym medalistą mistrzostw świata Matthewsem Glaetzerem z Australii. Mieszkaniec Jelcza-Laskowic, startujący od kilku lat w barwach Stali Grudziądz, spisał się świetnie. W eliminacjach ustanowił rekord Polski na 200 metrów ze startu lotnego. Jego czas to 9,707 sek., a średnia prędkość to 74,173 km/h. Przebojem wdarł się do finału, gdzie musiał uznać wyższość rywala. Srebrny medal w konkurencji olimpijskiej jest wielkim sukcesem i daje ogromne nadzieje przed Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio, w 2020 roku.
- To jeden z najlepszych dni w dotychczasowej mojej karierze - powiedział po zawodach Mateusz. - Drugie miejsce w eliminacjach sprintu i pobicie rekordu Polski, pokonywanie kolejnych przeciwników, a potem srebrny medal po porażce w finale z Australijczykiem Matthew Glaetzerem. Jeszcze dużo pracy i nauki przede mną. Chcę jeździć coraz lepiej i stawać na najwyższych stopniach podium. Dziękuje wszystkim, którzy przyczynili się do tego wyniku oraz tym, którzy trzymali za mnie kciuki i kibicowali.
(kt)
Napisz komentarz
Komentarze