Blisko czterystu lekkoatletów-amatorów uczestniczyło w piątej już edycji "Dolnośląskiego biegu po zdrowie dla chorych na raka". Tym razem wysiłek wszystkich zawodników na dziesięciokilometrowej trasie, a także organizatorów, wolontariuszy i widzów, oprócz głównej idei zawodów, jaką jest wsparcie dla osób walczących z chorobą nowotworową, miał skonkretyzowany cel - wspomożenie 26-letniej Moniki Nędzarek
Pochodząca z Chwalibożyc oławianka, mama ośmiomiesięcznego Franka, ma chłoniaka, ulokowanego w tkance płucnej. To nowotwór nieoperacyjny, więc zmaganie się z nim jest szczególnie trudne i tym samym bardzo kosztowne. - Pieniądze są oczywiście istotne, bo dzisiaj są takie czasy, że skuteczne leczenie nowotworów i innych skomplikowanych chorób bez dużej dawki środków finansowych w wielu przypadkach jest prawie niemożliwe, ale bardzo ważne jest także zwykłe koleżeńskie czy przyjacielskie wsparcie i to dzisiaj właśnie czynimy dla Moniki - mówiła kilka minut po rozpoczęciu niedzielnego biegu jego główna inicjatorka i organizatorka Elżbieta Wojdyła. Radna oławskiej Rady Miejskiej i szefowa stowarzyszenia "Zawsze Kobieta" sama od ponad 10 lat walczy z chorobą nowotworową. Własne doświadczenia, zarówno te dobre, jak i te złe, przekazuje innym, poprzez aktywną promocję profilaktyki onkologicznej. Organizuje więc specjalistyczne prelekcje, marsze "Różowej wstążki" oraz zawody sportowo-charytatywne, w tym "Dolnośląski bieg po zdrowie dla chorych dla raka".
Piąta już edycja tej ostatniej imprezy odbyła się w minioną niedzielę 15 października w Oławie. Przy pięknej słonecznej pogodzie 397 lekkoatletów-amatorów, w tym 154 kobiety, rywalizowało na dziesięciokilometrowej trasie - takiej samej, jak w kilku ostatnich edycjach "Biegu Koguta". Wiodła ona z oławskiego Rynku przez ulicę Brzeską, 1 Maja, Żołnierza Polskiego i Zwierzyniecką oraz dalej przez Ścinawę Polską i Ścinawę, z powrotem do Rynku, przez ulice Ofiar Katynia, 3 Maja, Żołnierza Polskiego, 1 Maja i Kościuszki. Ze względu na konieczność ograniczenia ruchu kołowego w dużej części miasta, co jest uciążliwe dla wielu mieszkańców, i tym razem - na wniosek policji - nie dopuszczono do udziału w imprezie miłośników marszu z kijkami (nordic walking).
Do mety dotarło 391 uczestników, a więc tylko 6 osób z różnych przyczyn nie dokończyło biegu. Cały dystans przebiegł m.in. burmistrz Oławy Tomasz Frischmann, któremu w tym roku aktywnie towarzyszyła na trasie małżonka Wioletta. - Nie było łatwo, mieliśmy dwa drobne kryzysy, mniej więcej w połowie dystansu, między jedną a drugą Ścinawą, ale udało się nam je przełamać i szczęśliwie dobiec do mety i z tego co widzę za plecami, to bynajmniej nie na końcu całej stawki... - mówił tuż po biegu zmęczony, ale zadowolony szef miasta, gratulujący wytrwałości swojej małżonce, która po raz pierwszy w życiu przebiegła 10 km, w czasie jednej godziny i 21 minut.
Znacznie szybciej uczynili to oczywiście najlepsi zawodnicy. Zwycięzca, 24-letni Paweł Drozdowski z Bielawy, potrzebował na to 35 minut i 42 sekund. Drugi na mecie Sebastian Tubek z Wrocławia przebiegł dziesięciokilometrowy dystans w czasie 36 minut i 20 sekund, a trzeci Rafał Tyburek z Oławy - 36 minut i 31 sekund.
Świetny czas uzyskała najlepsza w rywalizacji pań Emilia Rogoza. 22-letnia studentka biotechnologii na Uniwersytecie Wrocławskim pokonała trasę w 39 minut i 30 sekund.
Więcej o tym wydarzeniu w najbliższym wydaniu "Powiatowej".
Fot. Krzysztof A. Trybulski
Reklama
Reklama
Reklama


































































































Napisz komentarz
Komentarze