- I kolejna powieść z nazwą "Breslau" w tytule. Pozazdrościł pan Krajewskiemu sławy i pieniędzy?
- Po pierwsze - moja książka nie jest kryminałem. Oczywiście, pan Marek Krajewski jest najbardziej znanym wrocławskim pisarzem, ale moją motywacją nie był ani on, ani jego twórczość, tylko mój własny pomysł. Z napisaniem tej książki nosiłem się bardzo długo, a że Breslau, że wojna, że Niemcy... To mnie zawsze interesowało. Książka była na początku planowana jako czysto dokumentalna praca o obronie Festung Breslau. Najbardziej interesował mnie okres 1944 - 45, bo to wtedy naprawdę decydowały się losy Wrocławia, ale podczas prac przy zbieraniu materiałów pomysł zaczął ewoluować w stronę beletrystyki.
- Bo spotkał pan swojego bohatera Edwina Renna?
- Tak. I wtedy się wszystko zmieniło. On pozwolił mi wyjść z tych czystych faktów w kierunku żywego człowieka. - Czy pański Renn miał swojego odpowiednika w rzeczywistości?
CZYTAJ TE ROZMOWĘ w całości: http://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie/2017-08-31 UWAGA! Już 8 września spotkanie z tym autorem. Szczegóły na plakacie:
Napisz komentarz
Komentarze