Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana - Byliśmy u wójta na spotkaniu odnośnie założenia kamer - opowiada Giełżecki. - Sąsiadowi pocięli opony, rowery kradli, innym razem zapychali zamki zapałkami i działy się różne rzeczy. Od kiedy zostały zamontowane kamery, trochę się uspokoiło i chcieliśmy, aby wójt wyraził na to zgodę. Kamery są umieszczone na zewnątrz budynku. Mieszkaniec bloku zamontował je na własny koszt. Zapewnia, że kamery nie nagrywają tego, co się dzieje w mieszkaniach, a jedynie teren przed budynkiem. Twierdzi, że poszli do wójta, porozmawiać jak ludzie, a wójt zaczął na niego krzyczeć, ubliżać mu i straszyć, że go wywali z mieszkania. Giełżecki nazywa takie zachowanie skandalicznym. Przeczytaj ten artykuł w całości. Dostępny w najnowszym wydaniu "Powiatowej" - nie tylko w wersji papierowej. Nasz gazeta jest również dostępna w formie e-wydania (na tablety i komputery). Sprawdź: http://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie/2016-03-10 Monika Gałuszka-Sucharska msucharska@gazeta.olawa.pl
Gdzie można zamontować kamerę i kto na to pozwala
Grzegorz Giełżecki twierdzi, że chciał poprawić stan bezpieczeństwa mieszkańców bloku komunalnego przy ul. Szkolnej w Marcinkowicach i umieścił na elewacji kamerę. Wójt Jan Kownacki żąda demontażu, bo nie dał na to zgody.
- 12.03.2016 13:26 (aktualizacja 27.09.2023 14:19)
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze