Gmina Oława
Zaplątanego łańcuchem w krzaki znalazł 15 sierpnia Adam Polit, właściciel przytuliska dla psów. O psie poinformowała go oławska policja.
- Był tak zarośnięty i skołtuniony, że trudno było rozpoznać, gdzie ma głowę, a gdzie ogon - mówi Polit. - Nie wiem jak można doprowadzić psa do takiego stanu! Niebywałe, że zwierzę z takim futrem, przeżyło upały. To nic innego, jak znęcanie się nad zwierzęciem. Jeszcze straszniejszy jest fakt, że ludzie to widzą i nie reagują. Ten pies ma około pięciu lat. Mam nadzieję, że dzięki gazecie ktoś go rozpozna i wskaże właściciela.
O tym, że się znęcano nad psem mówi też weterynarz Marta Aksman, która zajęła się przywiezionym do niej zwierzakiem. Podejrzewa, że pies nigdy nie był kąpany i strzyżony. Musiał sikać i załatwiać się we własną sierść. Była tak zrośnięta, że nie miał innej możliwości. Z trudem też chodził, bo kołtuny pod łapami mu to utrudniały. Nic nie widział, a jedyne czuł jedynie własny smród. Dodatkowe cierpienie sprawiały mu pchły, bo nie mógł się nawet podrapać.
Na fot. To ten sam pies po ostrzyżeniu
Pies jest mieszańcem ras długowłosych, które nie linieją, dlatego z czasem zaniedbane włosy utworzyły na jego ciele skorupę. Po ścięciu ważyła prawie dwa kilogramy. Jedyne czego nie można zarzucić właścicielowi psa, jest to, że go nie głodził. Niewykluczone, że zerwał się z łańcucha i zaplątał w zaroślach, ale bardziej prawdopodobne jest, że ktoś chciał się go pozbyć i przywiązał do drzewa. Zanim pies znalazł się w lesie mieszkaniec pobliskiej miejscowości widział stojącego tam zielonego volkswagena golfa.
To niejedyny przypadek tak drastycznego zaniedbania zwierząt. Adam Polit jak i Marta Aksman mięli już do czynienia z podobnymi przypadkami. - Takimi sprawami powinna się zajmować policja, a sprawcy surowo karani - mówi weterynarz.
Polit dodaje, że bezduszność i okrucieństwo ludzi widać szczególnie podczas wakacji. Wtedy liczba psów w jego przytulisku wzrasta 2-3 razy. Przed wyjazdem na wakacje wiele ludzi po prostu wyrzuca zwierzęta z domu, a po powrocie kupują sobie nowe. Zdaniem właściciela przytuliska rozwiązaniem problemu byłoby czipowanie wszystkich zwierząt. Zarówno tych branych ze schronisk jak i z hodowli. Wtedy nie byłoby problemu z odnalezieniem właścicieli porzucanych czworonogów .
Wioletta Kamińska [email protected] fot.: Adam Polit







Napisz komentarz
Komentarze