Spotkanie w Żarach jeszcze kilka dni temu zapowiadało się bardzo ciekawie, bo oba zespoły miały o co walczyć - oławianie korespondencyjnie ze Ślęzą o mistrzostwo, a gospodarze w taki sam sposób z trzebnicką Polonią i z Bielawianką, o utrzymanie się w III lidze. W czwartek okazało się, że Promień stracił trzy punkty walkowerem, za wygrany 2:0 mecz z XXXII kolejki, z Bielawianką właśnie. Przyczyną był występ zawodnika, który po dwunastej żółtej kartce powinien pauzować w dwóch kolejnych meczach, a tymczasem odpoczywał tylko w jednym. Przed pojedynkiem z oławskim MKS Promień znalazł się więc w strefie spadkowej i miał bardzo iluzoryczne szanse na wydostanie się z niej.
Te wszystkie okoliczności spowodowały, że piłkarze z Żar do meczu z MKS przystąpili pod wodzą nowego trenera - Łukasza Czyżyka, bo zarząd klubu za błędy przy ustalaniu składu w tych dwóch poprzednich (walkowerowych) meczach obwinił m.in. dotychczasowego szkoleniowca Grzegorza Kopernickiego. Początkowo nie grali wcale tak, jakby byli już pogodzeni z losem. Śmiało zaatakowali i pierwsi zagrozili bramce rywala, ale strzelający z dobrej pozycji kapitan miejscowych Łukasz Świdkiewicz nie trafił w bramkę, strzeżoną przez Radosława Florczyka. W 10 minucie zaatakowali przyjezdni i przed polem karnym gospodarzy sfaulowano szarżującego Dawida Lipińskiego. Z rzutu wolnego strzelił Krzysztof Gancarczyk i omal nie trafił, bo po rykoszecie piłka zmyliła Kamila Chudzika. Młody golkiper Promienia instynktownie odbił jednak futbolówkę w bok, ale pod nogi Dawida Lipińskiego, a ten zagrał wzdłuż bramki "na bałagan" i to się powiodło, bo Michał Sikorski tylko przystawił nogę i piłka wylądowała w siatce.
Potem dwie dobre akcje przeprowadził Damian Kiełbasa, grający w tym meczu na skrzydle (za kontuzjowanego Mateusza Gancarczyka). Najpierw jednak nie trafił w bramkę, a następnie po kąśliwym strzale "Kiełbika" z rogu pola karnego, Chudzik rozpaczliwą interwencją wybił piłkę na rzut rożny. W 41 minucie bramkarza Promienia skapitulował po raz drugi, a pokonał go strzałem zza pola karnego Krzysztof Gancarczyk.
Tuż przed gwizdkiem na przerwę powinno być 3:0 dla MKS, ale Dawid Lipiński przegrał pojedynek sam na sam z Kamilem Chudzikiem. Popularny "Lipa" nie miał w tym dniu szczęścia, bo krótko po zmianie stron zmarnował kolejną stuprocentową sytuację. Po zespołowej akcji otrzymał idealne podanie od Mateusza Perońskiego, ale będąc 5 metrów od bramki, nie potrafił pokonać Chudzika. To się dość szybko zemściło, bo niespełna dwie minuty później Promień zdobył kontaktowego gola. Po solowej akcji Łukasza Czyżyka piłka trafiła do Jakuba Nowaka, a ten przerzucił na drugie skrzydło do Łukasza Świdkiewicza, który strzelił z rogu pola karnego, a piłka - po odbiciu się od słupka - powoli wtoczyła się do oławskiej bramki.
Podrażnieni oławianie nie pozwolili jednak gospodarzom na więcej. W 67 minucie na 3:1 podwyższył celnym strzałem z 12 metrów Krzysztof Gancarczyk, kończący akcję zainicjowaną przez Dominika Wejerowskiego. Wynik ustalił w 70 minucie Mateusz Peroński, strzałem z bliskiej odległości, po akcji braci Krzysztofa i Waldemara Gancarczyków.
Oławianie mogli wygrać jeszcze wyżej, ale w końcowych minutach dobrych sytuacji nie wykorzystali Dominik Wejerowski i Damian Szaciło.
Powiedzieli po meczu







Napisz komentarz
Komentarze