OŁAWA/WROCŁAW
Proces rozpoczął się przez Sądem Okręgowym we Wrocławiu. Mimo wniosku obrony Kamili o wyłączenie jawności, sąd nie utajnił rozprawy. Nie wykluczył jednak, że uczyni to podczas niektórych zeznań, np. biegłych psychiatrów.
Podczas pierwszego dnia rozprawy Kamila przyznała się do zabicia noworodka, ale wbrew wcześniejszym zeznaniom zaprzeczyła, że planowała zbrodnię.W jej zeznaniach pojawiło się słowo "szok" jako reakcja na strach, związany z porodem. Oskarżona opowiadała też, że zastanawiała się nad oddaniem komuś noworodka.
- Myślałam, że urodzę, gdy nikogo nie będzie w domu, zawiozę go do Oławy, żeby zostawić gdzieś pod kościołem - zeznała. Nie potrafiła jednak logicznie odpowiedzieć na pytania sądu, dlaczego wielokrotnie mówiła, że planowała zabicie noworodka, a teraz wycofuje się z tego.
- Wysoki sądzie, na pewno tego nie planowałam - zapewniała Kamila
- Każdy ma prawo do swojej linii obrony - powiedział nam po rozprawie prokurator Dariusz Sulikowski. Zdaniem prokuratury było to zabójstwo planowane. Czy można było go uniknąć? - Takie rzeczy zdarzają się na całym świecie - mówił prokurator Sulikowski. - Nie ma takich środków, aby upilnować człowieka, który chce zabić. Jeśli chce, zabije. W tym przypadku dziecko zginęło przez pomyłkę. To wielka ludzka tragedia.
<br />
Kamila zeznała, że po zaniesieniu zwłok na strych, nigdy więcej tam nie zaglądała. Tymczasem jej konkubent Tadeusz twierdzi, że chodziła tam, a on za nią, ale tak, by nic nie widziała. Powiedział też, że to ona przeniosła zwłoki noworodka z wanienki do plastikowego kosza na bieliznę. - Ona tam często na tym strychu płakała - mówi Tadeusz.
Podczas rozprawy Kamila także płakała...
Więcej w wydaniu papierowym "Gazety Powiatowej - Wiadomości Oławskie" już od środy wieczorem - 15 stycznia
(ck)







Napisz komentarz
Komentarze