- Ci, którzy trzęsą sutannami, dopiero teraz mogą mieć poważne kłopoty - mówi Krzysztof Rutkowski. - Skąd człowiek, który zarabiał siedem tysięcy miesięcznie miał pieniądze na zakup dzieł sztuki z najwyższej półki? Tylko jedna z figurek jest warta 30 tysięcy złotych. Docierają do mnie sygnały, nawet ze źródeł kościelnych, że ksiądz nabywał dzieła sztuki za pieniądze, które należały się studentom. W tę sprawę jest zamieszanych kilka innych osób. Jeszcze w tym tygodniu powiadomię wrocławską prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Dziś nie chce nikogo pomawiać, ani podawać nazwisk. Wszelkie informacje, które posiadam przekażę do prokuratury.
Rutkowski podkreślał, że do sprzeniewierzenia pieniedzy mogło dojść wielokrotnie. O jakie kwoty chodzi? Nie chciał ujawnić tej informacji.
Jeżeli okaże się, że antyki były kupowane z pieniedzy, pochodzących z przestępstwa, wówczas dzieła sztuki zostaną zabezpieczone, a Jakub Dargiewicz, kótry jest synem księdza, nie będzie mógł ich odziedziczyć. - Nam wcale nie zależy na pieniądzach. Mam swoją dumę - mówiła Wiesława Dargiewicz, matka chłopca. - Od początku chodziło nam o to, żeby dziecko miało tożsamość. Walczyliśmy o uznanie ojcostwa. Pieniądze nie grają tu roli.
Na fot. Od strony prawnej sprawą zajmuje się Jarosław Sędzik z kancelarii prawnej Omega
Na konferencji był również Zdzisław Hordyński, kolekcjoner dzieł sztuki, który od kilku lat kupował antyki na zlecenie księdza Waldemara Irka. Poznali się w Polanicy Zdroju, gdy ksiądz szukał prezentu dla kogoś z rodziny. - Pierwszy zakup, którego dokonał u mnie, to obraz olejny z wizerunkiem Chrystusa. Od tego wszystko się zaczeło. Traktował antyki jak narkotyk. To byla jego pasja, jednak każdy zakup robił z głową. Nigdy nie przepłacał, mówił, że to inwestycja w sztukę. Na jego zlecenie jeździłem na giełdy, robiłem zdjęcia, wysyłałem sms i wtedy decydował, czy chce to kupić.
Zdzisaław Hordyński kolekcjonuje antyki od 35 lat. Twierdzi, że kiedy wszedł do mieszkania przy ulicy Katedralnej we Wrocławiu, był w szoku. - Nogi mi się ugięły! Poczułem się jak kolekcjoner menel. Tam była sztuka z najwyższej półki. Miał również ogromny zbiór książek. Pytałem czy je przeczytał. Mówił, że tak, ale do tej pory w to nie wierzę. Żeby przetransportować te książki, potrzebny byłby wielki samochód ciężarowy.
O sprawie pisaliśmy tutaj: Dzieła sztuki są warte dwa miliony złotych. Ksiądz Irek kolekcjonował sztukę sakralną od 30 lat.
Fot. Agnieszka Herba







Napisz komentarz
Komentarze