z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że Waldemar Irek jest ojcem biologicznym Jakuba Dargiewicza. - To dla mnie sukces, że udało się tak szybko rozwiązać ten supeł mocno zawiązany przez Kościół i rodzinę księdza - mówił Rutkowski. - Wcale nie musiałem widzieć tego papieru! Wierzyłem Wiesławie na słowo!
Na fot. Od lewej - mecenas Małgorzata Sosnowska, Krzysztof Rutkowski i Wiesława Dargiewicz
Na konferencji Rutkowski poruszył temat dotyczący obecnego rektora Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. O tej sprawie pisaliśmy już kilka tygodni temu. Dziś Rutkowski powiedział, że rektor miał donieść do Watykanu o podwójnym życiu Waldemara Irka. Wiesława Dargiewicz twierdzi, że zrobił to specjalnie, żeby jego przyjaciel nie został biskupem pomocniczym. - Nigdy nie przepadałam za tym księdzem - mówi Wiesława. - Ten człowiek znał naszą tajemnicę. Przywoził Waldka do mojego domu, miał nawet być wykonawcą testamentu, a na koniec go zdradził. Wiesława na konferencji mówiła wprost, że to mogło doprowadzić księdza Irka do śmierci. - Kiedy wrócił z Watykanu płakał. Powiedział, że został zdradzony! Był załamany! Mówił mi o tym, podczas ostatniego spotkania. Stwierdził, że został upokorzony i zniszczony, że przyjaciel go zdradził. Zresztą, jak poszłam do kurii prosić o pomoc, to oni doskonale wiedzieli, jaka jest prawda. Miałam tę świadomość, że nie ujawniam żadnej tajemnicy, bo zrobił to jego "przyjaciel"...
W najnowszym wydaniu "Powiatowej" druga część rozmowy z Wiesławą. Ujawnia w niej kolejne niewygodne fakty dla wrocławskiego środowiska księży. Mówi co zabrano z mieszkania na Ostrowie Tumskim, zanim weszli tam wykonawcy testamentu. Fragment:
- Czego szukali na Katedralnej? Rozumiem, że chcieli zniszczyć dowody, wskazujące na dziecko...
- Tu nie chodziło o dziecko ani o zdjęcia. To akurat była dla nich mniej istotna sprawa. Oni szukali czegoś innego.
- Majątku, pieniędzy..., czego?
- To były rzeczy szczególnie ważne. Waldek mi opowiadał, że mieli problemy w pracy, na uczelni. Chodziło o bardzo duże kwoty pieniędzy. Waldek płakał i walczył, żeby prawda wyszła na jaw. Wciąż powtarzał, że musi walczyć ze złodziejami. Nie miał pieniędzy na stypendia dla studentów, chociaż państwo już je przyznało i wypłaciło. Ktoś przejął te pieniądze wcześniej, zanim trafiły na fakultet. Podejrzewał kto...
Tekst i fot.: Agnieszka Herba







Napisz komentarz
Komentarze