Oława. Pomagają
Kasia - 18-letnia oławianka przygotowuje się do matury w Liceum Ogólnokształcącym nr 1. Kocha wokalne i aktorskie występy na scenie. Chce zdawać do szkoły teatralnej. Nie lubi nudy, dlatego angażuje się w różne projekty. W jej osobistym słowniku nie ma słowa bezczynność. Twierdzi, że musi coś robić. A skoro musi, to robi. Aktualnie - koncert "Z prądem życia".
- Skąd pomysł, by pomagać Ugandzie?
- Wszystko zaczęło się na szkolnych rekolekcjach, gdy odwiedził nas ksiądz z tego kraju. Oczywiście, niewiele wiedziałam o tym państwie. Przyznam nawet, że niespecjalnie miałam ochotę o tym wszystkim słuchać. Mówił jednak na tyle ciekawie, że po powrocie do domu wpisałam w internetowej wyszukiwarce: "Uganda", by dowiedzieć się więcej. Trafiłam na blog Honoraty Wąsowskiej, która w 2007 roku była w Ugandzie na rocznym wolontariacie. Autorka bardzo dokładnie opisała, jak wygląda tamtejsze życie i dzięki niej zdecydowałam, że również chcę pomóc ludziom, którzy tam żyją. Pomyślałam o wolontariacie, ale ten pomysł będę musiała na razie odłożyć ze względu na liceum, które chcę skończyć i wysokie koszty wyjazdu. Zaczęłam się zastanawiać, w jaki inny sposób mogłabym pomóc i wymyśliłam ten koncert. Napisałam do Honoraty i dowiedziałam się, że aktualnie trwa zbiórka pieniędzy na szkoły zawodowe. Na naszym koncercie będziemy zbierać właśnie na ten cel.
- Mówisz "naszym", bo o ile sam pomysł jest twój, to w organizacji pomagają ci znajomi. Trudno było ich przekonać do tej inicjatywy?
- Nie trzeba było ich przekonywać. Ludzie znajdowali się sami. Ja wymyśliłam koncert i wszyscy, którym powiedziałam o tej inicjatywie, odebrali ją bardzo pozytywnie. Nawet teraz zdarza mi się spotkać kogoś, kto deklaruje pomoc. Dobrych ludzi nie brakuje.
- Jaką kwotę musicie uzbierać, by mówić o realnej pomocy?
- Tak naprawdę każdy grosz się przyda. Wiem, że tak się mówi przy większości akcji charytatywnych, ale tym razem dużo w tym prawdy. W Ugandzie są wyjątkowo koszmarne warunki, więc każda pomoc będzie cenna. Oczywiście, im więcej zbierzemy, tym lepiej.
- Jest wiele młodych osób, które chcą pomagać, ale niewielu wie, jak się za to zabrać. Jak wygląda organizowanie takiego koncertu?
- Przede wszystkim nie włożyliśmy w to żadnych pieniędzy. Zdobyliśmy sponsorów. Koszulki, w których wystąpimy, ufundował Bank Spółdzielczy. Salę na koncert udostępnił Ośrodek Kultury. Plakaty wydrukowała Wena. Jedynym problemem jest brak sali do prób, ale jakoś sobie radzimy. Mamy także wsparcie naszej szkoły- Liceum Ogólnokształcącego. Trochę czasu zajęło nam tłumaczenie filmów o Ugandzie oraz pozyskanie zgody autorów na ich wykorzystanie. Organizacja nie jest trudna, ale trzeba pamiętać, że takie przedsięwzięcie jest czasochłonne. Nie uniknęliśmy oczywiście błędów. Przez naszą nieuwagę nie zamieściliśmy logo OK na plakacie, za co przepraszam dyrektor Annę Ślipko.
- Zajmowaliście tym od czerwca, czyli przez pięć miesięcy.
- Tak, wtedy też powstał blog www.zprademzycia.blogspot.com, na którym piszemy o naszych działaniach. Wiadomo, że podczas wakacji trudniej było się spotkać w pełnym gronie i załatwiać pewne sprawy, ale od września wzięliśmy się ostro do pracy. Chyba mogę już powiedzieć, że daliśmy radę, bo koncert się odbędzie.
- Skąd nazwa "Z prądem życia"?
- Nad nazwą zastanawialiśmy się bardzo długo i ostatecznie zadecydował przypadek. Oglądałam program o Beyonce, która opowiadała o swoich przeżyciach. W pewnym momencie powiedziała: "trzeba płynąć z prądem życia". To zdanie dotyczyło właśnie pomocy innym i od tamtej pory wiedziałam, że nasz koncert będzie się tak nazywał.
- Dlaczego wstęp na koncert będzie bezpłatny?
- Chcemy wyzwolić w ludziach chęć niesienia pomocy i wychodzimy z założenia, że jeśli przyjdą, to wrzucą coś do puszki. Każdy może wspomóc nasze działania na tyle, na ile go stać. Nie chcemy niczego narzucać. Puszki będą wszędzie, będzie można kupić ciasto. Wszystko zależy od dobrej woli.
- Wracając do wolontariatu, o którym wspomniałaś. Jak chcesz to pogodzić z planami o studiach? Gdzie tu miejsce na wyjazd?
- Na pewno nie wyjadę na rok. Przede wszystkim muszę uzbierać pieniądze i znaleźć organizację, która wyśle mnie do Ugandy. W moim przypadku byłaby to organizacja Honoraty Wąsowskiej. Następnie trzeba wybrać termin i dowiedzieć się, jak będzie wyglądał wolontariat. Zadania są różne, jedni pomagają przy budowie szkół, inni uczą w nich angielskiego. Jeśli chodzi o studia, to po maturze chcę zrobić roczną przerwę, by pojechać do Anglii i podszkolić język. Potem zacznę studia i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to na wolontariat pojadę w przerwie wakacyjnej.
- Inne państwa również wchodzą w grę?
- Oczywiście, choć nie ukrywam, że dzięki historii Honoraty bardzo się przywiązałam do tego konkretnego kraju. To ona mnie zainspirowała i dzięki niej wiem, jak wiele szczęścia mogę dać tym ludziom.
- A ty, możesz być inspiracją dla innych?
- Mam nadzieję, że tak.
- Myślę, że nawet jesteś. Małgorzata Barzyk, jedna ze współorganizatorek koncertu napisała na waszym blogu, że dzięki tobie zrozumiała, jak ważna jest pomoc, dla ludzi z tak odległych krajów.
- Gosia jako jedna z pierwszych dowiedziała się o koncercie. Mimo, że nie występuje na scenie, zaoferowała mi pomoc. Stwierdziła, że może załatwiać sprawy papierkowe, założyła bloga, jest u nas na każdej próbie, robi nam zdjęcia i bardzo się angażuje. Fajnie, jeśli to ja ją zainspirowałam.
- Planujecie kolejne akcje?
- Jeśli w piątek wszystko się uda, to być może zorganizujemy kolejny koncert, tym razem we Wrocławiu.
"Z prądem życia" odbędzie się 15 listopada, w Ośrodku Kultury. Oprócz Kasi Siedleckiej, na scenie wystąpią chór Rivendell oraz młodzi ludzie, głównie z oławskiego LO nr 1: Aleksandra Łabowska, Paulina Ziółkowska, Natalia Trybała, Michał Kowalczyk, Patrycja Szydłowska, Adrian Nazar, Kacper Kluka i Radek Kościelski. Początek koncertu - o godz. 18.00.
Kamil Tysa [email protected]







Napisz komentarz
Komentarze