Żużel Memoriał Łukasza Romanka
Młodzieżowiec Sparty Betard Wrocław, która przed tygodniem zapewniła sobie byt w Enea Ekstralidze, nie planował udziału w rybnickich zawodach, jednak otrzymał zaproszenie, bo z turnieju zrezygnował dwukrotny mistrz świata - Greg Hancock. Pomimo absencji Amerykanina, stawka zawodników była bardzo mocna. O medale walczyli m.in. trzykrotny mistrz świata Nicki Pedersen oraz lider tegorocznego cyklu indywidualnych mistrzostw świata Tai Woffinden.
Mieszkaniec Jelcza-Laskowic od początku czuł się znakomicie na rybnickim owalu. Wygrał swoje trzy wyścigi, bijąc w drugim rekord toru. Czas Malitowskiego poprawił później Rosjanin Ilja Czałow.
W czwartym biegu jelczanin zdobył trzy punkty, wyprzedzając miejscowego młodzieżowca Kacpra Worynę oraz seniorów - Macieja Kuciapę z Lublina i Michała Mitkę z Rybnika. W piątej gonitwie Malitowski przywiózł za plecami Ilję Czałowa z Rybnika, lidera wrocławskiej Sparty Taia Woffindena oraz rybniczanina Lewisa Bridgera. W piętnastym wyścigu Malitowski pokonał mistrza Szwecji Andreasa Jonssona, Romana Chromika z Rybnika i Denisa Gizatullina z Ostrowa Wlkp. Jedynym pogromcą jelczanina został w biegu XIV Rosjanin Artiom Łaguta, który wyprzedził również Troy`a Batchelora z Wrocławia i Ronniego Jamrożego z Krosna. Malitowski dorzucił jedno "oczko" za trzecie miejsce w XIX biegu, przegrywając z Nickim Pedersenem (Rzeszów) oraz Andriejem Kudriaszowem (Lublin).
Po fazie zasadniczej rozegrano bieg finałowy z udziałem najlepszej czwórki, punktowano wyjątkowo 5-3-1-0. W decydującej gonitwie zwyciężył jelczanin, mijając linię mety przed Woffindenem, Pedersenem oraz Czałowem. Patryk uzyskał w sumie 17 punktów, co mu dało zwycięstwo w turnieju. Drugie miejsce zajął Pedersen (16), a trzecie - klubowy kolega Malitowskiego - Woffinden (15).
Jelczanin stanął na podium pomiędzy byłym i prawdopodobnie tegorocznym mistrzem świata. Potem stwierdził, że spełniło się jedno z jego największych marzeń. To największy sukces juniora Sparty w jego dotychczasowej karierze.
(PEPE)
Fot. Paweł Mruk
Napisz komentarz
Komentarze