Goście też nie mieli większej motywacji do walki, bo podobnie jak oławska drużyna, nie mogli już ani poprawić, ani pogorszyć swojej pozycji w tabeli. Mimo to oba zespoły od pierwszych minut grały aktywnie i zadziornie. Lepiej jednak prezentowali się gospodarze, którzy już w 6 minucie mogli objąć prowadzenie. Na połowie MKS, w narożniku boiska, piłkę wywalczył Waldemar Gancarczyk i zagrał wzdłuż linii bocznej do Pawła Garygi, a ten popędził na bramkę rywala. Po minięciu kilku zdzieszowiczan, wpadł na pole karne i strzelił mocno z ostrego kąta, ale młody golkiper Ruchu sparował to uderzenie.
Chwilę później znowu groźnie strzelał Garyga, po podaniu ze skrzydła od Mateusza Gancarczyka, ale tym razem obrońcy zablokowali uderzenie, a dobitka Krzysztofa Gancarczyka z 16 metrów była niecelna. W końcu jednak Paweł Garyga dopiął swego. Mecz z Ruchem rozpoczął na pozycji środkowego napastnika, zastępując w tej roli kontuzjowanego Dawida Lipińskiego. Po dalekim dośrodkowaniu Jakuba Kalinowskiego, „Gary” znalazł się tam, gdzie powinien być zawsze rasowy napastnik i piękną główką przelobował bramkarza Ruchu. Po drodze piłka odbiła się od słupka, ale od jego wewnętrznej części i dlatego po krótkim zawirowaniu wpadła do bramki.
Nie minęło nawet 10 minut, a Garyga potwierdził, że ma w tym meczu przysłowiowy „Dzień konia”. Po indywidualnej akcji zagrał z linii końcowej wzdłuż bramki Ruchu, a tam niefortunnie interweniował Marcin Lachowski i skierował piłkę do siatki.
W 28 minucie pod bramką MKS starli się Dawid Hanzel i Michał Sikorski. Całe zdarzenie widział dokładnie sędzia asystent i on właśnie podpowiedział głównemu, jaką należy podjąć decyzję. Piłkarz Ruchu ujrzał czerwony kartonik i powędrował do szatni.
Wydawało się, że prowadząc 2:0 i grając z przewagą jednego zawodnika, oławianie teraz zmiażdżą rywala, a tymczasem to goście zaczęli dominować na boisku. Swoją przewagę udokumentowali golem, którego strzelił głową niedawny pechowiec Marcin Lachowski, wykorzystując precyzyjne dośrodkowanie Mariusza Kapłona z rzutu rożnego.
Po przerwie dość długo z boiska wiało nudą, bo mimo zdobycia kontaktowego gola, goście nie kwapili się do ataku, czyhając na możliwość przeprowadzenia kontry. Oławianie rozgrywali natomiast atak pozycyjny, ale przy zmasowanej obronie Ruchu, długo był on bezproduktywny. W końcu jednak gospodarzom udało się rozerwać defensywę gości. W 74 minucie Mateusz Gancarczyk podał do Mateusza Poważnego, a ten wyłożył piłkę Waldemarowi Gancarczykowi, który uderzył mocno po ziemi zza pola karnego i pokonał rozpaczliwie interweniującego Michalaka.
Tuż przed końcem meczu w zamieszaniu pod bramką MKS Michał Sikorski przypadkowo odbił piłkę ręką, ale arbiter uznał, że kapitan oławskiej drużyny naruszył przepisy i podyktował jedenastkę dla gości. Jej pewnym egzekutorem był Marcin Lachowski, który w ten sposób ustrzelił nietypowego hatt-trica. Zdobył bowiem w tym meczu trzy gole, tyle że jednego samobójczego…
*
Obie drużyny, walczące w sobotę 15 czerwca na oławskim stadionie, zostały formalnie zdegradowane do III ligi. We wtorek 18 czerwca okazało się jednak, że Ruch pozostanie w gronie drugoligowców, bo licencji na nowy sezon nie otrzymał wyżej sklasyfikowany Tur Turek. Oławianom pozostaje liczyć na to, że któraś z obecnych drużyn pierwszo- lub drugoligowych nie przystąpi do rozgrywek w sezonie 2013/14.
*
Więcej szczegółów z meczu MKS SCA Oława z Ruchem Zdzieszowice, także pomeczowe komentarze trenerów i piłkarzy oraz wyniki innych spotkań II ligi - w najnowszym papierowym wydaniu „GP-WO”, które ukazało się w sprzedaży w środę 19 czerwca.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski







Napisz komentarz
Komentarze