- Mamy zgodę Polskiego Związku Piłki Nożnej na odwołanie spotkania - z powodów, które podał Zarząd MKS Oława w oświadczeniu z 31 maja - informuje Dariusz Witkowski, dyrektor sportowy MKS Oława. - Wiedzą także o tym sędziowie oraz władze wałbrzyskiego klubu, więc na pewno wbrew temu, co piszą niektórzy kibice na forach czy portalach internetowych, w niedzielę 2 czerwca ani sędziowie ani piłkarze Górnika nie przyjadą do Oławy.
Dyrektor Witkowski dodaje, że jak na razie Departament Rozgrywek Krajowych PZPN nie podjął decyzji co do dalszych losów odwołanego meczu: - Z tego co wiem, to PZPN zajmie się tą kwestią pod koniec przyszłego tygodnia. Działacze w warszawskiej centrali związku muszą dokładnie przeanalizować problem, bo powód, jaki spowodował wniosek naszego klubu, nie jest przecież błahy. Wie o tym także prezes DZPN Andrzej Padewski, który obiecał nam wsparcie. Zawnioskowaliśmy o przełożenie meczu na inny termin i ten jedyny możliwy, to środa 12 czerwca, bo tydzień wcześniej, w środę 5 czerwca, Górnik gra zaległe spotkanie w Częstochowie z Rakowem.
PZPN będzie miał rzeczywiście zagwozdkę, bo przełożenie spotkania na 12 czerwca oznaczałoby „wbicie się” między dwie ostatnie, tzw. „sztywne kolejki” (wszystkie mecze powinny być w nich rozegrane w tym samym dniu i o tej samej porze). Stałoby to więc w sprzeczności z regulaminem rozgrywek. - W tym sezonie on był już wielokrotnie łamany lub przynajmniej mocno naciągany - mówi Dariusz Witkowski. - Już w pierwszej kolejce przełożono mecz Lecha Rypin z Elaną Toruń, bo ponoć policja nie wyraziła zgody na jego rozegranie, a tak naprawdę, to drużyna z Torunia nie była wtedy jeszcze gotowa do rozgrywek. Wiosną nasz mecz z Turem Turek był aż czterokrotnie przekładany, a ostatnio PZPN zgodził się na rozegranie awansem meczu Energetyka ROW z Chrobrym, chociaż był to pojedynek z tej „sztywnej kolejki” i w dodatku nie o przysłowiową pietruchę, bo zespół z Rybnika bije się przecież o awans…
Dodatkowym problemem jest to, że zarówno Górnik Wałbrzych jak i MKS SCA Oława walczą o utrzymanie się na następny sezon w drugiej lidze. Przyznanie punktów walkowerem drużynie z Wałbrzycha oznaczałoby spadek oławskiej drużyny do III ligi. Przynajmniej tak wynikałoby z sytuacji w tabeli. To jednak wcale nie oznaczałoby definitywnego spadku, bo w obecnym stanie prawnym dużo zależy od licencji, przyznawanych przez PZPN. Z I ligi do grupy zachodniej II ligi spadła już Polonia Bytom, a prawdopodobnie za tydzień dołączy do niej jeszcze Warta Poznań. To by oznaczało, że z II ligi - obok wycofanego wcześniej z rozgrywek Lecha Rypin oraz przedostatniej w tabeli Elany Toruń - zdegradowane muszą być jeszcze dwie inne najsłabsze drużyny (obecnie to MKS Oława i Ruch Zdzieszowice, ale zagrożone są jeszcze Górnik Wałbrzych, Tur Turek, Jarota Jarocin, Gryf Wejherowo i Calisia Kalisz). Gdyby jednak Warta Poznań i Polonia Bytom nie otrzymały licencji na grę w II lidze, co jest wielce prawdopodobne, bo oba kluby mają problemy finansowe, wtedy spadłyby tylko Lech Rypin i Elana Toruń. Niejasna jest też sytuacja Tura Turek, który miał grać w II lidze tylko do końca obecnego sezonu. Tak zadecydowali działacze Tura w lutym tego roku, ale ostatnio są skłonni zmienić tę decyzję. Tur ma jednak spore długi, w tym wobec ZUS i Urzędu Skarbowego, i jeśli ich nie spłaci, to na pewno nie otrzyma licencji na grę w II lidze...
*
Więcej o sprawie odwołanego meczu z Górnikiem Wałbrzych i wynikających z tego konsekwencjach dla oławskiego klubu - w papierowym wydaniu "GP-WO", które ukaże się w sprzedaży w środę 5 czerwca.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
kat@gazeta.olawa.pl
Napisz komentarz
Komentarze