To miał być mecz na przełamanie naszej drużyny, bo do Oławy przyjechał zespół walczący już tylko o przysłowiową pietruszkę. W dodatku dobrze znany przez nowego szkoleniowca oławian, Zbigniewa Smółkę, który był jego trenerem w poprzednim sezonie. Dobrze nastrajało także to, że jesienią oławianie pokonali rywala w Kluczborku 1:0 i całkiem niedawno rozegrali dobry mecz w Oławie, także z wyżej notowanym Chrobrym Głogów.
Początek sobotniego pojedynku zdawał się potwierdzać te optymistyczne przewidywania. Oławianie już w 3 minucie wywalczyli rzut wolny, po faulu na Krzysztofie Gancarczyku. Z 20 metrów na wprost bramki strzelał Waldemar Gancarczyk, ale trafił w mur obrońców, a próbujący dobijać Dominik Wejerowski posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczkę.
Potem obserwowaliśmy kilka następnych szybkich i składnych akcji oławskiej drużyny, po których robiło się gorąco na przedpolu bramki, strzeżonej przez Mateusza Abramowicza. Najlepszych sytuacji do zdobycia gola dwukrotnie nie wykorzystał jednak Dawid Lipiński.
Po przerwie, za zmęczonego „Lipę”, dla którego był to pierwszy mecz po kilkutygodniowej przerwie, spowodowanej kontuzją, wszedł Maciej Zapał, a to oznaczało zmianę w ustawieniu oławskiej drużyny. Bardziej ofensywnie mógł teraz grać Waldemar Gancarczyk i dzięki temu oławianie znacznie częściej atakowali niż w pierwszej połowie. Aktywni z przodu byli także Paweł Garyga i Krzysztof Gancarczyk, wspomagani przez Dominika Wejerowskiego i Mateusza Gancarczyka. W akcjach oławskiej drużyny brakowało jednak tego, co zwykle - skutecznego wykończenia
Goście odgryzali się kontratakami, ale z reguły byli powstrzymywani przed polem karnym gospodarzy. Wydawało się więc, że podobnie jak niedawne starcie oławskiego MKS z Chrobrym, mecz zakończy się bezbramkowym remisem. W doliczonym czasie trener Smółka postanowi jednak powalczyć o pełną pulę, krzycząc do swoich podopiecznych: - Chłopaki, gramy o zwycięstwo! Tę zachętę najbardziej wziął sobie do serca Dominik Wejerowski i zapędził się pod kluczborską bramkę. Tymczasem po jego stronie pozostali na szpicy kluczborskiej drużyny Michał Bienias i Radosław Mikulski - dwaj młodzi piłkarze, jeszcze juniorzy, których trener Andrzej Konwiński wprowadził na boisko w 84 i 90 minucie. Sprytnie wykorzystali lukę w oławskiej defensywie i przeprowadzili akcję, która spowodowała, że po końcowym gwizdku miejscowi piłkarze znowu ze łzami w oczach długo leżeli na murawie…
*
Więcej szczegółów z meczu MKS SCA Oława z MKS Kluczbork, także pomeczowe komentarze trenerów i piłkarzy oraz wyniki innych spotkań II ligi - w najnowszym papierowym wydaniu „GP-WO”, które ukaże się w sprzedaży w środę 22 maja.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski







Napisz komentarz
Komentarze