W pojedynku z sosnowickim Zagłębiem, który z powodu wcześniej panujących zimowych warunków przełożono z soboty 6 kwietnia na środę 17 kwietnia, trener MKS Sebastian Sobczak nie mógł wystawić do gry trzech podstawowych zawodników. Jakuba Kalinowskiego i Mateusza Perońskiego wyeliminowały kontuzje, a Michał Sikorski znowu nie otrzymał zwolnienia z pracy na mecz, rozgrywany w środku tygodnia. Mimo tych osłabień szkoleniowiec MKS w ramach zapowiadanego wcześniej wstrząsu, posadził na ławce rezerwowych Radosława Florczyka, Dawida Lipińskiego i Pawła Garygę.
W wyjściowym składzie MKS zagrało więc tym razem aż czterech młodzieżowców. Tak odmłodzony oławski zespół stawił faworyzowanemu Zagłębiu niespodziewanie silny opór. Gospodarze zaatakowali od początku i w pierwszej połowie mieli zdecydowaną przewagę. Wypracowali kilka groźnych sytuacji pod bramką gości z Oławy, ale nie dopisywało im szczęście przy wykańczaniu akcji. W 12 minucie na czystej pozycji znalazł się Sławomir Jarczyk, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 28 minucie, po kombinacyjnie rozegranym rzucie wolnym, z ostrego kąta atomowo huknął Dawid Weis, ale trafił w słupek.
Oławianie przeprowadzili przed przerwą kilka szybkich kontrataków, najgroźniejszy w 19 minucie. Mateusz Gancarczyk podał prostopadle do Patryka Jędrzejowskiego, który minął zwodem obrońcę i uderzył mocno zza pola karnego, lecz golkiper Zagłębia Dawid Kudła popisał się efektowną paradą i wybił piłkę na rzut rożny.
Po zmianie stron od początku trochę śmielej zagrali oławianie i w 56 minucie objęli prowadzenie. Waldemar Gancarczyk huknął z dystansu, a piłka omal nie zerwała siatki, zawieszonej na bramce Zagłębia.
Po tym golu trener Zagłębia Mirosław Kmieć wymienił w krótkim czasie aż trzech piłkarzy. Jednym z nowych na boisku był Michał Cyganek, który kilkanaście minut później trafił na usta wielu fanów sosnowieckiego klubu. W 66 minucie dośrodkował z rzutu rożnego - niby niegroźnie, bo piłka zmierzała wprost w ręce oławskiego bramkarza. Te jednak okazały się dziurawe, więc czyhający za plecami popularnego „Łapy” i niepokryty przez żadnego z oławskich piłkarzy serbski obrońca Zagłębia Jovan Ninković, bez skrupułów skorzystał z prezentu. Cyganek zaliczył więc asystę, a pod koniec środowego meczu rozstrzygnął jego losy, strzelając gola na 2:1 dla Zagłębia, po akcji która rozpoczęła się od złego zagrania Sebastiana Mordala, który zamiast w stronę bramki rywala, wykopnął piłkę na aut.
Piłkarze MKS wrócili więc z Sosnowca do Oławy na tarczy, ale za swój występ na Stadionie Ludowym zebrali pozytywne opinie, przede wszystkim za ambicję i wolę walki.
*
Więcej szczegółów ze środowego pojedynku, także pomeczowe komentarze trenerów i piłkarzy obu drużyn oraz wyniki innych spotkań II ligi - w najnowszym papierowym wydaniu „GP-WO”, które ukazało się w sprzedaży w środę 24 kwietnia.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski







Napisz komentarz
Komentarze