MKS SCA Oława - LKS Stary Śleszów 1:0
MKS miał walczyć 6 kwietnia z Zagłębiem w Sosnowcu, o drugoligowe punkty, ale tak jak w wielu miejscach w Polsce, boisko na tamtejszym Stadionie Ludowym nie nadawało się do gry. Oławianie zagrali więc w tym dniu treningowo, na sztucznej murawie w Siechnicach, a ich sparingpartnerem był lider wrocławskiej klasy okręgowej - LKS Stary Śleszów.
Z drużyną, prowadzoną przez Marcina Krzykowskiego, MKS walczył w maju ubiegłego roku w Żórawinie, w finale okręgowego Puchar Polski. Niespodziewanie zwyciężyła wtedy drużyna ze Starego Śleszowa 2:1. W sobotnim sparingu od pierwszych minut widać było w oławskim zespole chęć rewanżu za tamtą porażkę. Trener Sebastian Sobczak potraktował to spotkanie jako próbę generalną przed zaplanowanym na wtorek 9 kwietnia wyjazdowym pojedynkiem o drugoligowe punkty, z Turem Turek. Z powodu utrzymującej się zimy i dużych opadów śniegu w centralnej Polsce, działacze Tura od początku marca nie mogli należycie przygotować boiska na swoim stadionie. Zaproponowali, aby dwukrotnie już przekładane spotkanie z oławskim MKS w końcu rozegrać, jednak nie w Turku, lecz w oddalonym o 20 km Uniejowie - na sztucznej murawie otwartego w maju ubiegłego roku nowego kompleksu sportowego im. Włodzimierza Smolarka. Szkoleniowiec MKS nie akceptował takiego rozwiązania, ale ponieważ ostateczną decyzję w tej sprawie miał podjąć Departament Rozgrywek Krajowych PZPN dopiero w poniedziałek 8 kwietnia, postanowił w razie czego przygotować drużynę do walki na sztucznej murawie.
Po słabych wstępach przeciwko Elanie Toruń i Jarocie Jarocin, zgodnie z sugestią Jakuba Kalinowskiego, zaprezentowaną w mediach po tym drugim meczu, trener Sobczak postanowił trochę wstrząsnąć drużyną. Pierwszym widocznym elementem tego wstrząsu w sparingu z LKS było ustawienie Kalinowskiego w ataku. - Kuba, chociaż jest defensorem, strzelił dla nas dotąd najwięcej bramek w II lidze, a w ostatnim meczu (z Jarotą Jarocin) pokazał, że potrafi to robić nie tylko z rzutów karnych, ale również z akcji - tak wyjaśniał po meczu Sebastian Sobczak tę taktyczną zmianę w ustawieniu drużyny.
Już początek pokazał, że była to trafiona decyzja. W 5 minucie Waldemar Gancarczyk posłał prostopadłą piłkę na pole karne LKS, a Jakub Kalinowski wyprzedził śleszowskich defensorów oraz wybiegającego z bramki Roberta Nowickiego i było 1:0 dla MKS.
Oławianie nadal atakowali, ale w 20 minucie ich akcje ofensywne wyraźnie osłabły, bo w starciu z obrońcą ucierpiał Dawid Lipiński, dobrze dotąd partnerujący Kalinowskiemu w ofensywie. „Lipa” opuścił boisko ze spuchniętą nogą, a zastąpił go niezbyt dobrze w tym dniu dysponowany Mateusz Poważny.
Po 30 minutach śmielej zaatakowali śleszowianie, ale grająca w „młodzieżowym” zestawieniu oławska defensywa spisywała się całkiem poprawnie, nie pozwalając ambitnie walczącym rywalom na zbyt wiele w okolicach szesnastki.
W przerwie trener Sobczak chyba uznał, że już zna odpowiedź niemal na wszystkie zagadki przed ewentualnym meczem z Turem na sztucznej nawierzchni, bo w drugiej połowie wprowadził do gry zawodników, którzy rzadko występują w drugoligowych pojedynkach. Weszli także juniorzy - Adrian Modliborski i Marcin Mazur, którzy grywali w zespole seniorów MKS tylko w zimowych spotkaniach sparingowych.
Mimo dużego odmłodzenia, oławska drużyna nadal przeważała, a bardzo aktywni w akcjach ofensywnych byli właśnie „Andi” i „Cinek”. Sporą ochotę do gry mieli również Arkadiusz Synówka i Krzysztof Gancarczyk. Trener Sobczak wystawił tego drugiego w grupie „rezerwistów”, gdyż z powodu czwartej żółtej kartki, jaką otrzymał w meczu z Jarotą, Krzysiek nie będzie mógł wystąpić w starciu z Turem. Po akcjach najstarszego z braci Gancarczyków, którzy aktualnie grają w MKS, kilka razy robiło się gorąco pod śleszowską bramką, ale podobnie jak w wielu meczach ligowych, nie przełożyło się to na zdobycze bramkowe.
W drugiej połowie LKS stworzył kilka groźnych sytuacji pod bramką rywala, ale też grał nieskutecznie, więc ustalony już w 5 minucie wynik utrzymał się do końca.
Po meczu trener śleszowian Marcin Krzykowski był zadowolony z postawy swoje drużyny, ale tylko w pierwszej połowie: - Wtedy gra była szybka i składna, brakowało tylko dobrego celnego uderzenia. Natomiast od tego, co moi piłkarze prezentowali po zmianie stron, rozbolały mnie zęby…
Trener MKS Sebastian Sobczak nie był zachwycony grą swoich podopiecznych, ale uważa, że sparing spełnił swój cel: - Chciałem przede wszystkim zobaczyć, jak będzie nam się układała gra z Kubą Kalinowskim w ataku. Wyglądała nieźle, widać było, że Kuba daje duży impet tej formacji, a dowodem szybko strzelony gol. Potem także widzieliśmy kilka niezłych ofensywnych akcji, które nieco osłabły po zejściu Dawida Lipińskiego. Czy tak też zagramy z Turem? Trudno w tej chwili powiedzieć, muszę jeszcze wszystko na spokojnie przeanalizować.
*
Więcej szczegółów ze sparingu MKS SCA Oława - LKS Stary Śleszów oraz aktualna tabela i wyniki spotkań II ligi, rozegranych 6 kwietnia - w najnowszym papierowym wydaniu „GP-WO”, które ukaże się w sprzedaży w środę 10 kwietnia.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski







Napisz komentarz
Komentarze