Po niezłym występie w Polkowicach, przed meczem z Elaną panowały w oławskim klubie bojowe nastroje. Stonowała je trochę nieobecność Michała Sikorskiego, który po zaliczeniu kilka dni wcześniej przymusowej pauzy, teraz mógł już grać, ale okazało się, że nie wystąpi, bo nie otrzymał zwolnienia z pracy. Na szczęście podobnie jak w Polkowicach, teraz też z niezłym skutkiem zastąpił go Daniel Pawlak. Znacznie większym problemem okazała się absencja Waldemara Gancarczyka, który w poprzednim meczu zarobił ósmą żółtą kartkę i po raz drugi w tym sezonie musiał pauzować. Skuteczne zastąpienie „generała środka pola”, jak mówią o Waldku Gancarczyku koledzy z drużyny, okazało się trudne do wykonania. Paweł Garyga, któremu trener Sebastian Sobczak przypisał to zadanie, mimo starań - niezbyt dobrze czuł się w roli rozgrywającego. Szkoleniowiec MKS przyznał później, że właśnie brak w jego drużynie playmakera z prawdziwego zdarzenia w dużym stopniu wpłynął na końcowy rezultat środowego meczu.
Mimo tych kadrowych zawirowań, miało być szybko, łatwo i przyjemnie, bo przecież rywalem oławskiej drużyny była najsłabsza po rundzie jesiennej ekipa w grupie zachodniej II ligi. Tymczasem od początku środowego starcia przyjezdni grali ambitnie i twardo, a co ciekawe - nie bronili się rozpaczliwie, tylko śmiało atakowali.
W pierwszej połowie oławianie nie stworzyli ani jednej klarownej sytuacji strzeleckiej. Ich akcje z reguły kończyły się na linii szesnastu metrów.
Nie lepiej było po zmianie stron, chociaż teraz gospodarze uzyskali wyraźną przewagę. Jedynym jednak efektem była seria rzutów wolnych, bo obrońcy Elany nie przebierali w środkach i często faulowali atakujących graczy MKS. Najbardziej poniewierany był Patryk Jędrzejowski. Wolne najczęściej wykonywał Dominik Wejerowski, ale mimo kilku prób - z różnych miejsc i różnych odległości - nie trafiał w bramkę.
W doliczonym czasie gry Damian Kozioł sfaulował tuż przed polem karnym MKS Marcina Kikowskiego i zrobiło się groźnie. Kapitan Elany Marcin Wróbel uderzył ponad murem, ale na szczęście niezbyt silnie i czujny w bramce Florczyk złapał piłkę. Po chwili sędzia zakończył mecz, który miał tyle wspólnego z pięknem futbolu, co izba lordów z izbą wytrzeźwień…
*
Więcej szczegółów z pojedynku MKS - Elana, także pomeczowe komentarze trenerów i piłkarzy obu drużyn oraz wyniki innych spotkań II ligi - w najnowszym papierowym wydaniu „GP-WO”, które ukazało się w sprzedaży w środę 3 kwietnia.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski







Napisz komentarz
Komentarze