Rywalem podopiecznych Sebastiana Sobczaka była drużyna z opolsko-śląskiej III ligi. Start Namysłów zajmuje po rundzie jesiennej 14. miejsce w tabeli i podobnie jak oławianie w II lidze, wiosną będzie się bronił przed spadkiem. Spotkanie rozegrano w sobotni wieczór 9 lutego, w Brzegu - na sztucznej murawie i przy sztucznym oświetleniu.
W pierwszej połowie trener MKS Sebastian Sobczak wystawił skład, który najprawdopodobniej będzie przypominał wyjściową jedenastkę w wiosennych meczach drugoligowych. Od początku zagrali także dwaj piłkarze, testowani w MKS w poprzednich meczach sparingowych - Patryk Jędrzejowski z Arki Gdynia oraz Ukrainiec Igor Żurakowski. Patryk grał w drugiej linii, początkowo na lewym skrzydle, a w trakcie meczu kilka razy zmienił pozycję z Mateuszem Gancarczykiem, który rozpoczął na prawej stronie pomocy. Igor zaś wspomagał Waldemara Gancarczyka w środku tej formacji. MKS zagrał z dwójką wysuniętych napastników, którymi w pierwszej połowie byli Krzysztof Gancarczyk i Dawid Lipiński.
To ofensywne ustawienie oławskiego zespołu spowodowało, że szybko uzyskał przewagę, którą udokumentował golem w 13 minucie. Po dośrodkowaniu Waldemara Gancarczyka z rzutu wolnego, obrońca Startu wybił piłkę pod nogi Patryka Jędrzejowskiego. Skrzydłowy MKS przedryblował obrońcę i strzelił z rogu pola karnego, lecz trafił w słupek. Po dobitce Michała Sikorskiego, z 10 metrów, futbolówka wylądowała w bramce namysłowskiej drużyny.
W końcówce pierwszej części gra przypominała momentami przysłowiowe "oblężenie Częstochowy". Oławianie trzymali piłkarzy Startu na ich połowie, niczym w hokejowym zamku. Zdecydowanie wolniejsi namysłowianie nie zawsze bronili się zgodnie z przepisami. W 41 minucie sfaulowali przed polem karnym Krzysztofa Gancarczyka, a sprawiedliwość wymierzył jego młodszy brat Waldemar, posyłając piłkę z rzutu wolnego pod poprzeczkę.
Po zmianie stron w drużynie z Oławy nastąpiło radykalne przemeblowanie składu, a największe było w całkowicie wymienionej defensywie. Na środku obrony grali teraz Mateusz Peroński i Damian Pawlak, którzy najprawdopodobniej pojawią się w wyjściowym składzie MKS w pierwszym wiosennym meczu drugoligowym, z Turem Turek, gdyż Michał Sikorski i Jakub Kalinowski będą wtedy pauzowali za kartki.
Namysłowianie dość szybko się zorientowali, że nowe oblicze oławskiej defensywy nie jest tak silne, jak to z pierwszej połowy i zaczęli śmielej atakować. W 51 minucie efektownym rajdem po skrzydle popisał się Łukasz Bonar. Po przedryblowaniu kilku oławskich piłkarzy, wyłożył piłkę Marcinowi Zajączkowskiemu, który pokonał Radosława Florczyka strzałem z bliskiej odległości.
Kilka chwil później obrona Startu próbowała zastosować pułapkę ofsajdową, ale nieskutecznie, bo Dawid Lipiński wystartował z własnej połowy do piłki, zagranej przez Patryka Bębenka, więc o spalonym nie mogło być mowy. "Lipa" popędził na bramkę i będąc w sytuacji sam na sam z golkiperem Startu, nie zmarnował okazji.
Oławianie mogli podwyższyć na 4:1, ale strzelający w 69 minucie z rzutu wolnego Maciej Zapał minimalnie chybił. Znacznie lepiej ustawiony celownik miał nieco później Patryk Pabiniak. Pomocnik Startu uderzył z wolnego ponad murem i pokonał Florczyka.
Spotkanie zakończyło się więc skromną, jednobramkową wygraną MKS, ale w przekroju całego meczu, jak najbardziej zasłużoną.
Więcej szczegółów z tego meczu - w papierowym wydaniu „GP-WO, które ukaże się w sprzedaży w środowe popołudnie 13 lutego. Zapraszamy do lektury!
*
W bieżącym tygodniu piłkarze MKS SCA mieli zaplanowane dwa mecze sparingowe. W środę 13 lutego mieli grać w Siechnicach z liderem dolnośląskiej IV ligi - GKS Kobierzyce, ale nagły atak zimy spowodował, że mecz odwołano.
Bez przeszkód powinno się natomiast odbyć spotkanie w Głogowie, z drugoligowym Chrobrym, zaplanowane na sobotę 16 lutego. Początek tego meczu - na sztucznej płycie stadionu przy ul. Wita Stwosza - o godzinie 11.00.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski







Napisz komentarz
Komentarze