Piłka nożna II liga
- Na wstępie naszej rozmowy wymieniłem dwie pana ważne funkcje - jedną zawodową, a drugą społeczną, ale lista instytucji czy organizacji, w których Dariusz Witkowski pełni jakieś role, jest znacznie dłuższa.
- Tak się to jakoś w moim życiu ułożyło, zwłaszcza w ostatnim okresie. Na pierwszy rzut oka jestem aktywny na różnych polach i w różnych instytucjach, ale zdecydowana większość moich funkcji, czy to zawodowych, czy społecznych, związana jest ze sportem, a ściślej mówiąc z piłką nożną.
- Spróbuję wymienić te najważniejsze, oprócz już wspomnianych. Otóż jest pan radnym i zarazem przewodniczącym Rady Gminy Oława, działa pan w Czarnych Sobocisko, jako grający trener i członek zarządu klubu, a od kilku tygodni jest pan także członkiem zarządu Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. Jak się panu udaje pogodzić te wszystkie obowiązki?
- No cóż, jedni pracują po trzy godziny dziennie, inni po sześć albo osiem, a jeszcze inni, tak jak ja - dwanaście, a czasami nawet szesnaście godzin na dobę. Jedne funkcje absorbują mnie bardziej, inne mniej. Z niektórych stopniowo się wycofuję, np. od Nowego Roku nie będę już działał w Czarnych Sobocisko i to w żadnej roli. Wybrano tam nowe władze klubu, które mają trochę inne spojrzenie na pewne kwestie niż ja. Postanowiłem się wycofać, by nie stanowić dla nich jakiejś przeszkody w rozwijaniu klubu, z którym jako mieszkaniec Sobociska byłem związany przez 12 lat, więc na tym klubie bardzo mi zależy.
- Do września ubiegłego roku był pan także członkiem doraźnej komisji licencyjnej przy Polskim Związku Piłki Nożnej.
- Jej zadaniem było ujednolicenie zasad przyznawania licencji klubom piłkarskim, od najniższych klas rozgrywkowych do regionalnej IV ligi. Opracowaliśmy to w formie regulaminu, który zatwierdził Zarząd PZPN. Ma on wejść w życie od początku przyszłego sezonu rozgrywkowego. Udało mi się przeforsować zapis, który ułatwia małym lokalnym klubom organizację meczów, jako wydarzeń, przy których nie trzeba rygorystycznie stosować przepisów ustawy o imprezach masowych.
- A czy jako członek Zarządu Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej ma pan już przypisane jakieś zadania bądź obowiązki?
- Dopasowano je trochę do mojej pracy zawodowej i do związanych z tym doświadczeń. Od kilku lat, jako dyrektor OCKF, zajmuję się na co dzień zarządzaniem obiektami sportowymi oraz takim nazwijmy to, merytorycznym, nadzorowaniem remontów i rozbudowy infrastruktury sportowo-rekreacyjnej. W tym drugim przypadku nie chodzi o czysto techniczne czy budowlane spojrzenie, bo nie jestem specjalistą w tym zakresie, a jako dyrektor instytucji podległej władzom samorządowym, korzystam z pomocy odpowiednich służb. Mam tu na myśli patrzenie na problemy okiem potencjalnego użytkownika obiektów, a więc siatkarzy, lekkoatletów czy piłkarzy. Taką też rolę pełnię we władzach DZPN. Moim zadaniem jest nadzorowanie infrastruktury futbolowej na Dolnym Śląsku, ale także pomoc gminom oraz małym klubom, w utrzymaniu lub rozbudowie stadionów czy boisk piłkarskich. Rozpoczęliśmy niedawno działania, których celem jest wyraźna poprawa ich jakości. Chcemy stworzyć program, który będzie trochę podobny do "Orlika 2012", ale będzie dotyczył normalnych trawiastych boisk, przy których można stawiać kontenerowe szatnie, podobne do orlikowych, czy takich, jak np. świetlica w podoławskich Lizawicach. Myślimy tu o koncepcji, która sprawdziła się przy "Orlikach", a więc trójźródłowym finansowaniu inwestycji - gmina, samorząd wojewódzki oraz ministerstwo. Na razie jest to pewne idea, której głównym pomysłodawcą jest prezes DZPN Andrzej Padewski, ale mam nadzieję, że stopniowo i w miarę szybko uda się ją wcielić w życie.
- Problemy z infrastrukturą ma także Miejski Klub Sportowy Oława, w którym pełni pan rolę dyrektora sportowego. Drużyna drugoligowa gra na warunkowej licencji...
- Mówili już o tym szefowie klubu na łamach "Powiatowej", że nie ma żadnych szans na to, by z własnych dochodów poprawiać jakość stadionu przy ulicy Sportowej. To zadanie wzięło na siebie miasto i stopniowo je realizuje, ale jak to się mówi, nie od razu Kraków zbudowano. Zgodnie z warunkami licencyjnymi, do 1 lipca przyszłego roku powinniśmy mieć zadaszoną trybunę co najmniej dla pięciuset widzów oraz "wyprostowane" siedziska dla tysiąca kibiców. Tę drugą kwestię poddałem ostatnio w wątpliwość na posiedzeniu władz DZPN i znalazłem sporą grupę zwolenników. Policja ma podobne zdanie i kto wie, czy ta kwestia nie będzie wkrótce zweryfikowana. Podczas słynnej zadymy w Bydgoszczy, gdzie rozgrywano finał Pucharu Polski, właśnie powyrywane krzesełka z oparciami były główną bronią stadionowych bandytów z Poznania i Warszawy. Te, które są na oławskim stadionie, znacznie trudniej wyłamać czy wyrwać, więc być może drugiego licencyjnego nakazu nie będziemy musieli realizować. A zadaszenie tak czy inaczej chcemy zrobić, bo zależy nam na unowocześnieniu naszego stadionu.
- A co z budową sztucznej płyty i hotelu przy stadionie?
- Hotel ma postawić prywatny inwestor i z tego, co wiem, wkrótce ma zamiar rozpocząć realizację tego zadania. Będzie to jednak bardziej pensjonat niż hotel, ale ma być zbudowany właśnie pod kątem wykorzystywania przez zespoły sportowe, które mogą przyjeżdżać do Oławy na obozy treningowe lub zechcą mieć tutaj bazę przygotowawczą przed meczami w ekstraklasie, ze Śląskiem Wrocław czy Zagłębiem Lubin. Budowa sztucznej murawy została odłożona w czasie, bo najpierw były pewne problemy z wyłonieniem wykonawcy, a potem przesunięto termin ze względu na brak wystarczających środków w budżecie miasta oraz kłopoty z pozyskaniem dotacji zewnętrznej na ten cel. Sprawa jest jednak otwarta i być może przy sprzyjających okolicznościach uda się ją zrealizować w ciągu dwóch lat. Zależy mi na tym bardzo, bo jeśli powstaną te dwie rzeczy, czyli pensjonat i sztuczna płyta z odpowiednim oświetleniem, to wszyscy na tym skorzystamy.
- Gościliśmy niedawno w Oławie drużynę Podbeskidzia, która właśnie u nas przygotowywała się do meczu ze Śląskiem Wrocław.
- Działacze klubu z Bielska-Białej bardzo sobie chwalili pobyt w naszym mieście. Myślę, że gdybyśmy mieli na stadionie wspomniany pensjonat i do tego jeszcze dobrze oświetloną sztuczną murawę, wtedy od chętnych do korzystania z naszej bazy musiałbym się opędzać.
- Pana aktywność we władzach piłkarskich już przynosi konkretne efekty, jak choćby rozwiązanie problemu wejścia oławskich kibiców na stadion podczas meczów drugoligowych od strony ulicy Sportowej, a nie Żeromskiego.
- Czytałem wypowiedź szefów klubu, że ponoć wystarczył mój jeden telefon. To nie do końca jest prawda, ale to, że jestem we władzach DZPN oraz to, że zostałem rekomendowany przez prezesa Padewskiego do komisji licencyjnej przy PZPN, na pewno ułatwia mi rozmowy z przedstawicielami piłkarskiej centrali, którzy przyjeżdżają do nas na mecze jako obserwatorzy. Przed wyborami nowego prezesa PZPN miałem okazję spotkać się we Wrocławiu ze Zbigniewem Bońkiem oraz Romanem Koseckim. Zasygnalizowałem im wiele problemów, które dotykają takie małe kluby, jak nasz. Mówiłem np. o dietach dla obserwatora i delegata PZPN, na które jednorazowo wydajemy 1200 złotych. Być może od wiosny to się zmieni.
- Kilka dni temu zdobył pan licencję spikera piłkarskiego, z uprawnieniami do obsługi informacyjnej meczów nie tylko II ligi, ale także Ekstraklasy.
- Wszystko, co ostatnio robię w sprawach futbolowych, robię to głównie dla klubu, a nie dla siebie. Niedawny awans naszej drużyny do II ligi uważam za mistrzostwo świata. Przypomnę, że jeszcze wiosną 2010 niemal do ostatniej kolejki walczyliśmy o utrzymanie się w III lidze, by rok później, po wielu latach przerwy, świętować powrót na szczebel rozgrywek ogólnopolskich. To nie powinno się zdarzyć, bo żadne przesłanki na to nie wskazywały. Klub był przecież w rozsypce organizacyjnej i finansowej, a niewiele brakowało, by w ogóle przestał istnieć. Jesteśmy jednak w II lidze i to uważam za wielki sukces naszego małego miasta i naszej przecież niedużej lokalnej społeczności. Uważam, że nie wolno tego roztrwonić i osobiście robię wszystko, by tak się nie stało. Nadarzyła się okazja, by niemal ekspresowo i za nieduże pieniądze zrobić licencję spikera, więc to uczyniłem. Mieliśmy jesienią z tym problem, musieliśmy sprowadzać licencjonowanego spikera z Wrocławia, oczywiście nie za darmo, a kibice, zwłaszcza ci starsi, nie bardzo byli zadowoleni z jego pracy.
- Jeśli o kibicach mowa, to prosili mnie, abym zapytał o sprawę wiosennego terminarza MKS i Foto-Higieny Gać. Jesienią obie drużyny grały u siebie niemal w tym samym czasie, a jest w powiecie sporo chętnych, którzy chcieliby oglądać oba zespoły. ||
- Jestem już po rozmowach z panem Janem Kownackim i wszystko wskazuje na to, że sytuacja z jesieni się nie powtórzy. Zamierzamy wspólnie opracować harmonogram meczów naszych drużyn, tak, żeby nie było kolizji terminowych. Kibice będą więc mogli bez przeszkód oglądać mecze, zarówno drugo- jak i trzecioligowe.
- Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów w działalności zawodowej i społecznej.
- Również bardzo dziękuję, a przy okazji w związku z Bożym Narodzeniem oraz Nowym Rokiem, proszę o przekazanie wszystkim sponsorom, zawodnikom, trenerom i sympatykom naszego klubu najserdeczniejszych życzeń świątecznych.







Napisz komentarz
Komentarze