Kluczborski MKS nie przegrał siedmiu kolejnych spotkań, a przed tygodniem wysoko pokonał w Rypinie ówczesnego lidera. Przed pojedynkiem z oławskim MKS SCA był więc zdecydowanym faworytem. Trener zespołu z Kluczborka Andrzej Konwiński uczulał jednak swoich zawodników, że niska pozycja w tabeli oławskiej drużyny nie odzwierciedla jej rzeczywistej formy i poziomu umiejętności. To się potwierdziło, zwłaszcza w pierwszej części meczu, kiedy oławianie od początku zdecydowanie dominowali. Już w 5 minucie, po indywidualnej akcji, na dobrej pozycji był Dawid Lipiński, ale strzelił za słabo z 16 metrów i golkiper gospodarzy nie miał problemów z obroną. W 14 minucie lewym skrzydłem zaatakował Mateusz Gancarczyk i podał do Pawła Łodygi, który przebiegł z piłką kilkanaście metrów, wpadł na pole karne i był na wprost bramki. Zamiast jednak strzelać, podał na prawo do Dawida Lipińskiego, którego przyblokował obrońca i w ten sposób oławianie stracili dobrą okazję do zdobycia gola.
Co się odwlecze, to nie uciecze. W 17 minucie przed polem karnym gospodarzy faulowany był Waldemar Gancarczyk. Rzut wolny wykonał jego brat Krzysztof, podając na długi słupek, a tam swoją przewagę wzrostu perfekcyjnie wykorzystał Mateusz Peroński i z bliskiej odległości wpakował głową piłkę do siatki.
Miejscowi kibice spodziewali się teraz huraganowych ataków swoich ulubieńców, a tymczasem skończyło się na wrzutce Wojciecha Bzdęgi z rzutu wolnego, zneutralizowanej przez Sebastiana Mordala, oraz na dalekim uderzeniu Mateusza Ariana, z czym także poradził sobie oławski bramkarz.
Na boisku nadal dominowali goście - częściej byli przy piłce i konstruowali groźniejsze akcje. Gospodarze w tym czasie nie potrafili się zrewanżować groźną akcją. Udało im się dopiero na pięć minut przed końcem pierwszej połowy, za sprawą Tomasza Swędrowskiego, który wpadł na pole karne gości i uderzył z 15 metrów. Mordal podbił piłkę końcami palców, a ta wylądowała na poprzeczce.
Po zmianie stron najpierw zaatakowali miejscowi, ale po podaniu Rafała Niziołka do Michała Kojdera szybszy od kluczborskiego napastnika był Sebastian Mordal.
W 50 minucie dośrodkował z rzutu wolnego Waldemar Gancarczyk, a tym razem kunsztem bramkarskim popisał się Mateusz Abramowicz - po główce Dawida Lipińskiego efektowną paradą wybił piłkę na rzut rożny. Dopingowani przez zorganizowaną grupę prawie 60 kibiców z Oławy podopieczni Sebastiana Sobczaka wciąż atakowali, a nienadążający za nimi gospodarze często faulowali. Najpierw po faulu na "Lipie" strzelił z wolnego bezpośrednio na bramkę Mateusz Gancarczyk, ale Abramowicz i tym razem był na posterunku. Potem w odstępie czterech minut za nieregulaminowe zagrania zarobił dwie żółte kartki Mateusz Arian i wyleciał z boiska. Grając z przewagą jednego zawodnika, oławianie niespodziewanie zwolnili tempo. Wykorzystali to gospodarze, rzucając się do desperackich ataków. W 83 minucie, po podaniu od Niziołka, na czystej pozycji był Wojciech Hober, ale Mordal nie dał się pokonać.
Sędzia przedłużył mecz aż o 5 minut i w tym czasie gospodarze mieli jeszcze dwie okazje, by przynajmniej zremisować. Na szczęście dla oławian, strzały Adama Orłowicza i Igora Jurgi, oddane z bliskiej odległości, nie trafiły do celu.
*
Szczegółowa relacja z meczu, komentarze trenerów i piłkarzy obu drużyn, aktualna tabela i wyniki innych spotkań XIII kolejki grupy zachodniej II ligi piłkarskiej - w najbliższym papierowym wydaniu „GP-WO”, które ukaże się w sprzedaży w środę 24 października. Zapraszamy do lektury!
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski







Napisz komentarz
Komentarze