MKS SCA Oława - Calisia Kalisz 1:2
0:1 - Paweł Kowal (w 30 min.)
0:2 - Łukasz Wiącek (33, z karnego)
1:2 - Jakub Kalinowski (50, z karnego)
Oława. 29 września 2012. Stadion OCKF. Widzów ok. 300.
Sędziowali: Dawid Bukowczan z Żywca jako główny oraz Radosław Heller i Miłosz Widlarz - asystenci liniowi oraz Daniel Kruczyński jako sędzia techniczny (Śląski Związek Piłki Nożnej).
Żółte kartki: Michał Sikorski (w 32 min.), Łukasz Wiącek (45) i Jacek Paczkowski (49) - wszyscy za faule; Bartosz Szepeta (85), Artur Melon (88) i Błażej Ciesielski (+90) - wszyscy za niesportowe zachowanie (za grę na czas).
MKS SCA Oława: Florczyk - Dołgan (80 Wejerowski), Kalinowski, Sikorski, Kiełbasa (72 Poważny) - M.Gancarczyk, Kozioł (33 Zapał), Peroński (79 Mierzwa), W.Gancarczyk, K.Gancarczyk - Lipiński.
Calisia Kalisz: Melon - Stachurski, Dymkowski, Wiącek, Paczkowski (56 Józefiak) - Kowal, Obem, Mokwa, Wróbel (74 Drężewski), Szepeta (86 Wandzel) - Ciesielski.
W poprzedniej kolejce oba zespoły zanotowały wysokie porażki, i to na „własnych śmieciach”, więc chciały się zrehabilitować. Większą motywację do lepszej gry i do zwycięstwa mieli zapewne oławianie, bo i tym razem występowali przed swoją publicznością. Początek w ich wykonaniu nie był jednak najlepszy, bo już w 4 minucie spotkania Damian Kiełbasa starł się przy linii końcowej z Bartoszem Szepetą. Interweniował asystent liniowy i arbiter główny przyznał gościom rzut wolny. Kaliszanie domagali się karnego, bo ich zdaniem Kiełbasa faulował w obrębie szesnastki. Sędzia jednak nie zmienił zdania, a goście nie wykorzystali dogodnej sytuacji, bo po dośrodkowaniu na pole karne, Michał Sikorski głową wybił piłkę. Oławianie przeprowadzili pierwszą groźną akcję w 10 minucie. Krzysztof Gancarczyk przedryblował kilku kaliskich piłkarzy i z 16 metrów strzelił silnie po ziemi, ale bramkarz gości nie bez problemów obronił. Potem był okres spokojnej i nudnej gry w środku boiska, którą przerwała ofensywna akcja gospodarzy. W 24 minucie, po szybkiej kontrze, czterech oławian zaatakowało trójkę kaliskich defensorów, ale finał tego nie był korzystny dla MKS. Po podaniu Waldemara Gancarczyka w uliczkę do Dawida Lipińskiego, jego strzał został zablokowany. W 31 minucie znowu gospodarze mieli szansę na strzelenie gola, ale zamiast nich, zdobyli go przyjezdni. Krzysztof Gancarczyk dośrodkował na pole karne Calisii, gdzie powstało zamieszanie. Odbita piłka trafiła do Damiana Kozioła, ale jego uderzenie przyblokował czarnoskóry Brain Obem i posłał długą piłkę do Pawła Kowala. Uciekającego po skrzydle pomocnika gości ścigał Damian Kiełbasa i gdy wydawało się, że zażegnał niebezpieczeństwo, spychając rywala w stronę linii bocznej, nagle zobaczyliśmy piłkę w siatce oławskiej bramki. Okazało się, że strzegący jej Radosław Florczyk wybiegł za daleko i Kowal go przelobował sprytnym uderzeniem. Gospodarze chcieli szybko odrobić stratę i mieli ku temu okazję w 32 minucie. Mateusz Peroński zagrał na prawo do Kamila Dołgana, a ten dośrodkował spod linii końcowej, ale główkujący z bliska Dawid Lipiński nie trafił w bramkę. Goście natychmiast skontrowali i po wymianie podań wpadł na pole karne MKS Bartosz Szepeta, którego zahaczył Michał Sikorski, a arbiter bez wahania podyktował jedenastkę. Zamienił ją na gola kapitan gości Łukasz Wiącek, strzelając mocno w środek bramki. Tak więc oławianie stracili dwa gole w ciągu niespełna trzech minut i po tym dość długo nie mogli się pozbierać. Jeszcze przed przerwą mieli jednak okazję na strzelenie kontaktowej bramki, ale po trójkowej akcji braci Gancarczyków bramkarz Calisii obronił uderzenie Waldemara z szesnastu metrów.
Drugą część meczu oławianie rozpoczęli od zdecydowanych ataków i już w 48 minucie mieli dobrą okazję, lecz arbiter nie dopatrzył się faulu po szarży Dawida Lipińskiego, którego w polu karnym powalił na ziemię Marcin Dymkowski. Chwilę później sędzia już nie miał wątpliwości. Po dalekim podaniu Mateusza Perońskiego do Krzysztofa Gancarczyka, obrońca Calisii Jacek Paczkowski zahaczył pomocnika MKS, powodując jego upadek. Rzut karny wykorzystał Jakub Kalinowski. Od tego momentu oławianie jeszcze śmielej zaczęli atakować. W 52 minucie Kamil Dołgan dośrodkował z prawego skrzydła, Lipiński minął się z piłką, ale przechwycił ją Mateusz Gancarczyk i strzelił mocno z ostrego kąta, ale bramkarz Calisii dobrze interweniował. Chwilę później zaspali obrońcy Calisii i do piłki dobiegł Dawid Lipiński, ale strzelił z siedmiu metrów niecelnie. Potem, po szybko rozegranym rzucie wolnym, wzdłuż bramki podał Mateusz Gancarczyk, ale Lipiński nie sięgnął piłki. W 59 minucie na pole karne gości dośrodkował Krzysztof Gancarczyk, a z woleja uderzył jego brat Mateusz, lecz trafił w nogę obrońcy. Po tej serii huraganowych ataków gospodarzy, przyjezdni pozbierali się dopiero w 69 minucie. Indywidualną akcję przeprowadził wtedy Tomasz Mokwa, a zatrzymał go dopiero ofiarnie interweniujący Radosław Florczyk. W końcówce meczu trener MKS Sebastian Sobczak zmienił ustawienie zespołu na bardziej ofensywne, posyłając do gry Mateusza Poważnego, jako drugiego napastnika. Na niewiele się to zdało, bo Calisia skutecznie się broniła i utrzymała jednobramkową przewagę do końca meczu.
Powiedzieli po meczu...
Sławomir Majak - trener Calisii
- Oba zespoły wysoko przegrały przed tygodniem i dziś było widać, że chcą się za to zrehabilitować. Cieszę się, że to się za nam udało. Pomogły nam na pewno dwie bramki, strzelone w bardzo krótkim odstępie czasu. Po przerwie broniliśmy korzystnego wyniku, więc ta nasza gra nie był już tak widowiskowa i efektywna, jak w pierwszej połowie. Celem było jednak wywalczenie kompletu punktów i to zostało zrealizowane. Nie był to dla nas łatwy mecz, bo z różnych powodów nie mieliśmy dziś pięciu podstawowych graczy, więc tym, bardziej cieszę się z tego zwycięstwa.
Sebastian Sobczak - trener MKS SCA Oława
- No cóż, to nasza trzecia z rzędu porażka, która tak jak poprzednie, mocno boli. Tym bardziej, że podobnie jak w meczach z Lechem Rypin i Chojniczanką, nie odstawaliśmy wyraźnie od rywala. Straciliśmy dwie bramki, jedną po drugiej, ale decydująca była ta pierwsza, bo do tego momentu prowadziliśmy grę i stworzyliśmy kilka sytuacji, po których powinniśmy objąć prowadzenie. Nie chcę na razie nikogo obwiniać za stratę goli - jeśli już, to zrobię to po obejrzeniu nagrania video i spokojnym przeanalizowaniu tych sytuacji. Teraz najważniejsza jest odbudowa mentalna zespołu, bo nasza sytuacja w tabeli zrobiła się bardzo trudna, a przed nami mecze z ligową czołówką.
Łukasz Wiącek - obrońca i kapitan Calisii
- Przyjechaliśmy do Oławy w mocno przetrzebionym składzie, ale zmiennicy podstawowych graczy pokazali dziś charakter i dobrze się zaprezentowali. Zagraliśmy przede wszystkim konsekwentnie w defensywie, dzięki czemu gospodarze nie stworzyli pod naszą bramką zbyt wielu klarownych sytuacji strzeleckich. My też nie mieliśmy ich dużo więcej, ale byliśmy za to skuteczniejsi o tego jednego gola, strzelonego z akcji. Dzięki temu wygraliśmy, kontynuując serię dobrych spotkań i korzystnych wyników na wyjazdach.
Radosław Florczyk - bramkarz MKS SCA
- Co tu komentować, zawaliłem pierwszego gola i tyle...
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
Napisz komentarz
Komentarze