Gryf Wejherowo - MKS SCA Oława 0:0
Wejherowo: 8 września 2012. Stadion Gryfa. Widzów ok. 500, w tym 10 z Oławy.
Sędziowali: Tomasz Marciniak z Płocka jako główny oraz Radosław Lewandowski i Artur Karpiński - asystenci liniowi, oraz Łukasz Matlęga - sędzia techniczny (Mazowiecki Związek Piłki Nożnej).
Żółte kartki: Piotr Kołc (w 57 min.), Jarosław Felisiak (78) i Rafał Siemaszko (86) - wszyscy za faule.
Gryf Wejherowo: Ferra - Kowalski (46 Osyra), Kostuch, Kochanek, Warcholak - Stefanowicz, Szymański (57 Felisiak), Kołc, Gicewicz (74 Więcek) - Siemaszko, Fidziukiewicz (72 Krzemiński).
MKS SCA Oława: Florczyk - Wejerowski, Kalinowski, Sikorski, Kiełbasa - M.Gancarczyk, Mierzwa, Peroński (72 Kozioł), W.Gancarczyk, K.Gancarczyk (69 Łodyga) - Lipiński (90 Poważny).
Oławianie wyjechali do Wejherowa dzień wcześniej i nocowali w Gdyni. W piątek, późnym wieczorem, mieli krótki trening na orliku, w pobliżu miejsca zakwaterowania. Na malowniczo położony na Wzgórzu Wolności wejherowski stadion dotarli w sobotnie popołudnie w dobrych humorach, na co z pewnością także wpływ miała niedawna decyzja oławskiej Rady Miejskiej o ustanowieniu stypendiów sportowych. Pod tym względem zgoła inne nastroje panowały w obozie rywala. Działacze Gryfa od kilku tygodni ostro walczą z prezydentem miasta o zwiększenie dotacji na klub piłkarski. Zagrozili nawet, że jeśli tak się nie stanie, to wycofają drużynę z II ligi. Do pojedynku z MKS piłkarze Gryfa przystąpili jednak w pełnej gotowości i w optymalnym składzie, wraz ze świeżo pozyskanym z Piasta Gliwice Kornelem Osyrą, młodzieżowym reprezentantem Polski. W porównaniu z przegranym meczem z sosnowieckim Zagłębiem, trener MKS Sebastian Sobczak dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym zestawieniu - Pawła Łodygę zastąpił Dawid Lipiński. Mimo niewielkiego retuszu personalnego, od początku pojedynku z Gryfem widać było jednak dużą różnicę w grze oławskiej drużyny. Przede wszystkim nie przespała pierwszego kwadransa, co zdarzało się w meczach u siebie z Górnikiem Polkowice oraz Zagłębiem Sosnowiec, i potem w znacznym stopniu wpływało na przebieg rywalizacji. Już w 3 minucie zaatakował lewym skrzydłem Krzysztof Gancarczyk, ale strzelając z ostrego kąta, trafił w boczną siatkę. Potem Waldemar Gancarczyk podał prostopadle do Dawida Lipińskiego, którego jednak przyblokował obrońca. Podążający za akcją jej inicjator przejął piłkę i strzelił silnie z 20 metrów, lecz Wiesław Ferra obronił. Chwilę później Waldemar Gancarczyk przebił się na pole karne Gryfa, ale w decydującym momencie wypuścił sobie piłkę za daleko i ułatwił interwencję golkiperowi. Odbita futbolówka trafiła jednak pod nogi Krzysztofa Gancarczyka, który strzelił z woleja, ale Ferra znowu popisał się dobrą obroną, parując na rzut rożny uderzenie skrzydłowego MKS. W 14 minucie ruszył do boju trzeci z braci Gancarczyków - Mateusz. Przechwycił wyrzuconą z autu piłkę, pognał na bramkę Gryfa i strzelił mocno z 25 metrów, lecz obok słupka. Gospodarze w tym czasie dwukrotnie strzelali z dalszej odległości na oławską bramkę, ale niecelnie. Najgroźniej zaatakowali w 21 minucie. Wtedy Michał Fidziukiewicz podał na lewe skrzydło do Grzegorza Gicewicza, a ten przerzucił na przedpole oławskiej bramki. Odbita piłka trafiła do Rafała Siemaszki, który kropnął z 18 metrów, ale nad poprzeczkę. W 33 minucie z rzutu rożnego dośrodkował Krzysztof Gancarczyk, ale nikt nie sięgnął piłki, która przeleciała wzdłuż bramki i wyszła na aut. W końcówce pierwszej połowy oba zespoły miały okazje bramkowe. Najpierw zza pola karnego zaskakująco strzelił Kamil Mierzwa, ale tuż poza słupek. Potem po dośrodkowaniu Marcina Warcholaka groźnie główkował z 10 metrów Siemaszko, ale piłka przeleciała nad oławską bramką. I wreszcie w 42 minucie z rzutu wolnego kąśliwie uderzył Waldemar Gancarczyk, ale Ferra i tym razem obronił.
Gospodarze dobrze zaczęli drugą część meczu. Po akcji Fidziukiewicza, który sprytnym zwodem minął Jakuba Kalinowskiego i zagrał w uliczkę do Siemaszki, mogli objąć prowadzenie. Na szczęście Radosław Florczyk wygrał pojedynek sam na sam z napastnikiem Gryfa. Z kolei w 55 minucie prawym skrzydłem zaatakował Mateusz Gancarczyk i podał wzdłuż bramki Gryfa do Dawida Lipińskiego, ale ten nie nadążył za akcją. Piłkę przejął po drugiej stronie Damian Kiełbasa, ale dośrodkowując z linii końcowej, trafił w nogę wejherowskiego obrońcy. Im bliżej końca meczu, tym robiło się bardziej nerwowo. Remis nikogo nie zadowalał, więc oba zespoły postawiły na atak. Oławianie opanowali środek boiska i częściej byli przy piłce, ale ich akcje z reguły kończyły się na wysokości pola karnego gospodarzy. Ci z kolei rzadziej konstruowali akcje ofensywne, ale za to były one znacznie groźniejsze. W 67 minucie Siemaszko przedryblował kilku oławskich defensorów i wyłożył piłkę Gicewiczowi, który strzelił z bliskiej odległości, ale nie pokonał Florczyka, bo oławski golkiper wybił futbolówkę na rzut rożny. W 73 minucie w sukurs Florczykowi pospieszył Kalinowski, blokując uderzenie Siemaszki z 12 metrów. Po drugiej stronie boiska także było gorąco. W 76 minucie dośrodkował z wolnego Waldemar Gancarczyk, a strzelający z woleja Damian Kiełbasa chybił o centymetry. Chwilę później w idealnej sytuacji znalazł się Lipiński, ale zmarnował okazję. Obrońcy Gryfa spodziewali się gwizdka sędziego, po ostrym wejściu Waldemara Gancarczyka. Arbiter jednak nie doszukał się naruszenia przepisów i puścił grę. Lipiński był tym chyba także zaskoczony, bo zamiast strzelać z dogodnej pozycji, podał do Mateusza Gancarczyka, ale zbyt lekko i w efekcie oławianie stracili piłkę.
W doliczonym czasie gry goście przeprowadzili dwie szybkie i groźne kontry, ale bez efektu bramkowego. Najpierw nikt nie zamknął akcji Mateusza Gancarczyka, a potem zmiennik Lipińskiego, Mateusz Poważny, będąc w dogodnej sytuacji przed polem karnym Gryfa, nie opanował piłki.
Powiedzieli po meczu
Sebastian Sobczak - trener MKS SCA Oława
- Cieszę się z dobrej postawy mojego zespołu. Przede wszystkim z tego, że chłopcy szybko otrząsnęli się po przykrej porażce z Zagłębiem Sosnowiec. Dzisiejszy mecz był prowadzony w dobrym i szybkim tempie, było kilka ciekawych sytuacji po jednej i drugiej stronie boiska. Gryf miał trochę więcej klarownych okazji do zdobycia bramek, ale my za to częściej byliśmy przy piłce i przez większą część pojedynku prowadziliśmy grę.
Grzegorz Niciński - trener Gryfa Wejherowo
- Mecz wygrywa ten kto strzela bramki. Dzisiaj nikomu się to nie udało, więc zakończyło się remisem. Mój zespół nie gra tak, jak tego oczekuję. Ma sporo przestojów, jest też za mało płynności w konstruowanych akcjach, a na tym poziomie samą walką i zaangażowaniem zbyt wielu punktów się nie uzyska. Potrzebne są także większe umiejętności piłkarskie. Dzisiaj nam ich trochę brakowało, zwłaszcza w sytuacjach podbramkowych, które - owszem - stworzyliśmy, ale cóż z tego, skoro nie potrafiliśmy ich wykorzystać.
*
Podsumowując całe spotkanie można powiedzieć, że remis jest sprawiedliwy, chociaż raczej nie zadowala nikogo, bo oznacza stratę dwóch punktów. Bardziej jednak ucieszył oławian, bo taki rezultat uzyskany w meczu wyjazdowym z drużyną, która jak dotąd nie przegrała w II lidze, a w poprzednim sezonie, walcząc w Pucharze Polski, odprawiła z kwitkiem kilka markowych zespołów, na pewno nie jest zły...
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
<p> [email protected]







Napisz komentarz
Komentarze