Ślęza była faworytem spotkania, rozgrywanego w niedzielne popołudnie. Podopieczni Grzegorza Kowalskiego pomimo, że są beniaminkiem, to obok Lechii Zielona Góra są uważani za kandydata do awansu. Wrocławianie przystępowali do meczu podrażnieni remisem na własnym stadionie z Polonią Trzebnica 1:1, po którym Ślęza traciła do najgroźniejszego rywala już cztery punkty. Kibice nie zdążyli zająć swoich miejsc na trybunie, a gospodarze już prowadzili 1:0. Radosław Flejterski, piłkarski obieżyświat, mający za sobą występy w I i II lidze, zainicjował akcję w środku pola i podał na lewe skrzydło do Grzegorza Rajtera. Ten posłał piłkę na pole karne, ale obrońcy wybili poza szesnastkę, pod nogi rozpędzonego Flejterskiego, który huknął pod poprzeczkę, nie dając szans Marcinowi Mazurowi. Ślęza nie zamierzała na tym poprzestać. W 9 minucie nie popisał się Krzysztof Smoliński, spóźniając się z wybiciem piłki. Przejęli ją gospodarze, a sytuację próbował ratować Mieczysław Przytuła, faulując Pawła Synowca 20 metrów od swojej bramki. Poszkodowany uderzył z rzutu wolnego w kierunku bramki Foto-Higieny, ale po rykoszecie piłka wyszła na róg. Po centrze Pałysa z bliska główkował Grzegorz Dorobek, ale niecelnie. Pięć minut później podopieczni Grzegorza Kowalskiego zademonstrowali wyprowadzenie szybkiego kontrataku. Piłkę przejął przed własnym polem karnym Rafał Brusiło i oddał ją Flejterskiemu, który przebiegł z piłką przy nodze pod szesnastkę gacian i podał na prawe skrzydło. Mateusz Pałys dośrodkował na 11 metr, ale Brusiło wdał się w drybling i Mateusz Kuźniecow zażegnał niebezpieczeństwo. W następnej akcji szarżował prawą stroną obrońca Ślęzy, Konrad Kątny. Zacentrował na pole karne, ale uderzenie Brusiły zablokował Kuźniecow. Goście sporadycznie atakowali bocznymi sektorami. Kilka razy Paweł Przytuła dośrodkował na pole karne, ale w powietrzu górowali wysocy defensorzy gospodarzy. W 25 minucie indywidualną akcją popisał się Mieczysław Przytuła, przedarł się na szesnastkę Ślęzy, ale zabrakło mu precyzji i podał pod nogi Dorobka. W 38 minucie gospodarze zadali drugi cios. Z rzutu rożnego po raz szósty w pierwszej połowie zacentrował Pałys, najwyżej wyskoczył do piłki Rajter i głową umieścił ją w siatce. Podobnie jak przy pierwszym golu, Mazur nie miał nic do powiedzenia. Jeszcze przed przerwą Ślęza mogła podwyższyć. Z lewej strony po dwójkowej akcji uderzył Piotr Stawowy, ale trafił w poprzeczkę. W przerwie trener Krystian Pikaus dokonał dwóch zmian - w ustawieniu zespołu i personalnie, defensywnego pomocnika Jakuba Skorłutowskiego zastąpił Andrzej Koszelowski. Nie mając nic do stracenia, szkoleniowiec Foto-Higieny zdecydował się też na bardziej ofensywną taktykę: 1-4-4-2. Na boisku działo się dużo mniej niż w pierwszej połowie, co trochę uśpiło defensywę Ślęzy. W 55 minucie Dawid Schie był bliski zdobycia gola kontaktowego. Po podaniu od Mieczysława Przytuły był sam na polu karnym wrocławian, ale źle trafił w piłkę i Gąsiorowski bez problemu ją złapał. Podopieczni Kowalskiego nie forsowali tempa, ale dwa razy zagrozili bramce Mazura. W 65 minucie faulowany przed polem karnym był Flejterski. Z rzutu wolnego huknął Rajter, ale prosto w ręce dobrze ustawionego bramkarza Foto-Higieny. Później Stawowy powędrował na pole karne rywali i po dośrodkowaniu Rajtera główkował celnie, ale Mazur był tam, gdzie być powinien. W końcówce mógł się wpisać na listę strzelców Marcel Jamrozowicz. Popisał się indywidualną akcją i strzałem w długi róg, ale golkiper gości popisał się fantastyczną interwencją, kierując uderzenie końcówkami palców na słupek. Największym pechowcem spotkania był Tomasz Grabowski. Pomocnik Foto-Higieny kilka minut po wejściu na boisku starł się z Flejterskim w pojedynku główkowym i rozciął sobie łuk brwiowy. Szybka i sprawna interwencja służb medycznych pozwoliła mu wrócić do gry, bo wcześniej trener Pikaus wykorzystał już limit zmian.
- W pierwszej połowie wyraźnie przeważaliśmy - powiedział zadowolony pomocnik Ślęzy, Mateusz Pałys. - Stworzyliśmy wiele klarownych sytuacji i zasłużyliśmy na wyższe prowadzenie. Foto-Higiena była bezradna, ale przy odrobinie szczęścia mogła zagrozić bramce strzeżonej przez Marcina Gąsiorowskiego. W drugiej połowie tempo gry spadło, bo żaden zespół na świecie nie jest w stanie atakować przez 90 minut. Nadal jednak byliśmy lepszym zespołem i w pełni kontrolowaliśmy to, co się działo na boisku.
Ślęza Wrocław - Foto-Higiena Gać 2:0
1:0 - Radosław Flejterski (w 3 min.)
2:0 - Grzegorz Rajter (38)
Wrocław: 9 września 2012.Stadion przy ulicy Wróblewskiego. Widzów około 350.
Sędziowali: Mateusz Pancarz jako główny oraz Lucjan Mateja i Krystian Kubik - asystenci liniowi (OZPN Wałbrzych).
Żółte kartki: Jakub Skorłutowski (w 29 min), Rafał Brusiło (34), Paweł Boczarski (63), Konrad Hajdamowicz (66) i Paweł Przytuła (81) - wszyscy za faule.
Ślęza Wrocław: Gąsiorowski - Kątny, Bielski, Dorobek, Stawowy - Pałys (63 Hajdamowicz), Flejterski, Synowiec (70 Jamrozowicz), Janas, Brusiło - Rajter.
Foto-Higiena Gać: Mazur - P.Przytuła, Smoliński, Kuźniecow, M.Przytuła - Budny, Skorłutowski (46 Koszelowski), Boczarski (71 Dewerenda), Sorbian, Kucyniak (80 Grabowski) - Schie (80 Tarasewicz).
Pomeczowe komentarze
Marcin Herc - trener bramkarzy Ślęzy
- Najważniejsze jest to, że w każdym meczu wymagamy od zawodników przede wszystkim dobrej i widowiskowej gry, która przyciągnie na stadion szersze grono kibiców. W pierwszej połowie byliśmy częściej w posiadaniu piłki, oddaliśmy sporo celnych strzałów na bramkę Foto-Higieny. Postawiliśmy na wysoki pressing, czego efektem były dwie zdobyte bramki. Nasz sztab szkoleniowy cieszy to, że potrafimy postawić przysłowiową kropkę nad "i". Brak skuteczności był naszym największym mankamentem w poprzednich spotkaniach. Działacze i kibice oczekują od nas awansu do II ligi. Warunki, jakie stworzyliśmy zawodnikom, sugerują, że jesteśmy murowanym faworytem, ale w piłce najważniejsze są pokora i cierpliwość. Nikt nam nie da pierwszego miejsca za darmo, więc musimy ciężko pracować na treningach, oby nie przydarzały się takie wypadki przy pracy, jak przed tygodniem, kiedy zremisowaliśmy na własnym stadionie z Polonią Trzebnica. W listopadzie czeka nas bezpośredni pojedynek z najgroźniejszym rywalem - zielonogórską Lechią. Mam nadzieję, że będziemy wtedy w szczytowej formie.
Krystian Pikaus - trener Foto-Higieny
- Ślęza była dużo lepszym zespołem, szczególnie w pierwszej połowie. My stanowiliśmy dla nich tylko tło. Zagraliśmy bardzo słabe zawody i nie mam nic na nasze usprawiedliwienie. Pierwszy strzał z akcji oddaliśmy dopiero w 75 minucie. Cóż mogę więcej powiedzieć? Ja też nie pomogłem z ławki mojemu zespołowi, pomimo tego, że widziałem co się dzieje. Pocieszające jest to, że straciliśmy tylko dwa gole, ale po takim spotkaniu nie jest mi do śmiechu.
Tekst i fot.:
Mateusz E. Czajka







Napisz komentarz
Komentarze