W drugim po wielu latach drugoligowym meczu, rozgrywanym w sobotę 18 sierpnia 2012 na oławskim stadionie, piłkarze MKS SCA nie sprostali młodej drużynie z Polkowic. Walczyli ambitnie, ale zawodzili w sytuacjach podbramkowych
Drużyna z Polkowic po spadku z I ligi została gruntownie przebudowana. Oparta jest głównie na piłkarzach lubińskiego Zagłębia, którzy w poprzednich sezonach występowali w Młodej Ekstraklasie. Dwa pierwsze mecze w tym sezonie, rozgrywane na własnym boisku, polkowiczanie przegrali - oba z drugoligowymi beniaminkami: Rozwojem Katowice i Lechem Rypin. Na pojedynek z trzecim z kolei beniaminkiem, oławskim MKS, przyjechali więc mocno zdeterminowani…
W 7 minucie, szarżujący lewym skrzydłem Patryk Bryła wywalczył rzut rożny, a po dośrodkowaniu trzech oławskich obrońców nie zdołało wybić piłki, którą na polu karnym przejął nieobstawiony Szymon Skrzypczak i strzałem z bliskiej odległości pokonał Sebastiana Mordala.
W 13 minucie składną akcję przeprowadzili oławianie. Mateusz Peroński dokładnym podaniem obsłużył Dawida Lipińskiego, który wyszedł na czystą pozycję i strzałem z 16 metrów próbował przelobować Damiana Primela, ale trafił tylko w boczną siatkę polkowickiej bramki.
Niespełna pięć minut później sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło o zemście niewykorzystanych sytuacji. Po wyrzucie z autu piłkę przejął Szymon Skrzypczak i z linii końcowej podał do nadbiegającego Adriana Krysiana, który strzelił precyzyjnie z 12 metrów i zdobył drugiego gola dla Polkowic. Sebastian Mordal próbował interweniować, ale nieskutecznie i piłka wylądowała w okienku oławskiej bramki.
Trochę zszokowani oławianie długo nie mogli się pozbierać, ale w 27 minucie zdołali strzelić kontaktową bramkę. Po faulu na Pawle Łodydze arbiter podyktował rzut karny, którego Jakub Kalinowski zamienił pewnym strzałem na gola.
Po zmianie stron zdecydowanie przeważali oławianie, a goście, pilnując korzystnego wyniku, tylko od czasu do czasu kontrowali, przeprowadzając najczęściej indywidualne akcje. Gospodarze grali bardziej zespołowo, sporo ożywienia w ich szeregi wniósł Krzysztof Gancarczyk, który w przerwie zmienił zmęczonego Damiana Kozioła. Polkowiczanie często przerywali akcje MKS faulami, co nie wpływało dobrze na płynność gry. Wydawało się, że walczący ambitnie oławianie w końcu wyrównają, ale tuż przed końcem regulaminowego czasu indywidualną akcję przeprowadził Mateusz Szczepaniak i strzałem z 16 metrów wpakował piłkę w okienko oławskiej bramki, pieczętując tym nie do końca zasłużone zwycięstwo swojej drużyny.
*
Więcej szczegółów z sobotniego pojedynku, także pomeczowe komentarze trenerów i piłkarzy obu drużyn oraz wyniki innych spotkań II ligi - w najnowszym papierowym wydaniu „GP-WO”, które ukaże się w sprzedaży w środę 22 sierpnia.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze