Do stolicy Gór Stołowych przyjechali zawodnicy z całego kraju. W sobotę - w ramach mistrzostw Polski - startowali zawodowcy, a w niedzielę - w Pucharze Polski - rywalizowali pozostali. W grupie z powiatu oławskiego startowała również Agnieszka Burdelak, utytułowana zawodniczka Juvenii Wrocław, pełniąca funkcję trenera oławian, odpowiedzialna w szczególności za pływanie. Pozostali, to Jacek Bereżnicki (Welda Team) - przygotowujący naszych sportowców do biegania, oraz z tego klubu Dariusz Welzer, Jacek Jęć, Robert Ziemniak i Piotr Mijał (Klub Biegacza "Dombud").
Przy granicy z Czechami, w Radkowie, 21 i 22 lipca zmagali się pływacy, biegacze i kolarze. Jednym słowem triathloniści. Także z naszego powiatu
Zawodników z powiatu oławskiego dopingowało dwudziestu kibiców z Oławy i Jelcza-Laskowic, oklaskujących zawodników podczas wyścigów pływackich na dystansie 1,5 km, dziesięciokilometrowego biegu i jazdy na rowerze na dystansie 10 km.
Najlepszy wynik uzyskała Agnieszka Burdelak, która z czasem 2.47,49 zajęła trzecie miejsce w kategorii kobiet i drugie w klasyfikacji K-20. Zabrakło jej 26 minut do zwyciężczyni Małgorzaty Ostrowskiej ze szczecińskiego Ironmana.
Dariusz Welzer uzyskał czas 3,03,28, wyprzedzając czwórkę oławian. Choć dla wszystkich, oprócz Agnieszki, zawody w Radkowie były triathlonowym debiutem, to zgodnie twierdzą, że nie był to ich ostatni raz. Zachęcają także innych do udziału w takich zawodach. - Wystarczy kilka miesięcy treningu i można śmiało ruszać do rywalizacji - mówią zgodnie. Ich cel na przyszły triathlon w Radkowie: zaliczyć trasę w czasie poniżej 3 godzin.
Na mecie komentowali:
Piotr Mijał
- Najciężej było na trasie kolarskiej. Wiedziałem, że tak będzie, bo rowerowi poświęciłem najmniej czasu podczas treningów. Myślałem, że straty nadrobię w biegu, ale przy tak krótkich dystansach to niewykonalne. Tym bardziej, że - ku zdziwieniu pozostałych uczestników i sędziów - zabrałem ze sobą rower górski, a tam, żeby w ogóle móc rywalizować, trzeba obowiązkowo jechać na kolarzówce. Na uwagę zasługuje postawa innych zawodników, którzy widząc na trasie, że mam pusty bidon z wodą, oferowali mi swoje picie.
Dariusz Welzer
- Z pływania zapamiętałem najbardziej zimną wodę i dwóch zawodników po mojej prawej i lewej stronie, którzy uderzali mnie na przemian - rękami i nogami. Moje wnioski po tym etapie są takie, że należy płynąć w piance. Po pierwsze nie traci się tyle ciepła, po drugie - całe ciało i głowa nie zanurzają się tak głęboko, co ułatwia orientację, a po trzecie - płynie się na pewno lżej i można uzyskać lepszy czas.
Robert Ziemniak
- Bardzo dobrze się biegło. Wszystko dlatego, że część dystansu była z górki. Czułam delikatne drżenie w nogach. To coś jakby masaż.. Dzięki temu nie miałem skurczów i zakwasów. Ten etap triathlonu uznaję za najłatwiejszy.
Kryspin Matusewicz
Fot.: archiwum Dariusza Welzera
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze