Miedź Legnica - MKS SCA Oława 4:2
Reklama
Piłkarze MKS SCA Oława, przygotowujący się do drugoligowego sezonu, w minionym tygodniu zaliczyli aż trzy sparingi, z zespołami z różnych klas. W środę ulegli w Legnicy pierwszoligowej Miedzi, dzień później pokonali w Oławie czwartoligowy GKS Kobierzyce, a w sobotę zwyciężyli w Bielawie trzecioligową Bielawiankę
W pojedynku z legnicką "Miedzianką" oławski zespół wystąpił w roli "strażaka", zastępując Czarnych Żagań, którzy mieli zagrać w stolicy Zagłębia Miedziowego mecz o Puchar Polski. Klub z województwa lubuskiego, w którym do niedawna prezesował dobrze znany w Oławie Jerzy Woźniak, z powodu problemów finansowych i organizacyjnych wycofał drużynę seniorów z II ligi i nie rozegrał meczu pucharowego. Co ciekawe, na potwierdzenie tej drugiej informacji działacze legnickiego klubu czekali niemal do ostatniej chwili. Wcześniej rozprowadzono w Legnicy i w okolicznych miejscowościach ponad 2 tysiące bezpłatnych biletów, na pojedynek Miedzi z Czarnymi Żagań. Ostatecznie w środowe późne popołudnie, 18 lipca, pojedynek sparingowy dwóch beniaminków - I i II ligi - obserwowało na trybunach legnickiego stadionu prawie tysiąc widzów.
Rozpoczęło się dość sensacyjnie, od prowadzenia gości. W 4 minucie Waldemar Gancarczyk przechwycił podanie obrońcy Miedzi i popędził z piłką na bramkę. Pomocnik MKS wyprzedził legnickich defensorów, wyszedł na czystą pozycję i ładnym technicznym strzałem pokonał doświadczonego golkipera miejscowych, 35-letniego Andrzeja Bledzewskiego, mającego za sobą sporo występów w ekstraklasie (m.in. w barwach Górnika Zabrze i Arki Gdynia).
Potem zdecydowanie dominowali gospodarze, którzy w poprzednim sezonie dysponowali najsilniejszą kadrowo drużyną w II lidze, a teraz zamierzają walczyć o awans z I ligi do ekstraklasy. Już w 7 minucie było 1:1, za sprawą pozyskanego niedawno do Miedzi ze Śląska Wrocław Brazylijczyka Alexandre, który popisał się indywidualną akcją i zaskoczył Radosława Florczyka plasowanym strzałem z 15 metrów. Niespełna pięć minut później legniczanie objęli prowadzenie, po mocnym uderzeniu Marcina Nowackiego z 20 metrów, pod poprzeczkę oławskiej bramki. Chwilę wcześniej z rzutu rożnego dośrodkował Adrian Łuszkiewicz, a piłkę na linii końcowej przechwycił Jakub Grzegorzewski i podał do nadbiegającego Nowackiego, który huknął z woleja i Florczyk był bez szans. 31-letni Nowacki to wychowanek Stali Brzeg, mający także za sobą występy w ekstraklasie, m.in. w Groclinie Grodzisk Wielkopolski i w Ruchu Chorzów.
W 17 minucie odważną akcję skonstruowali oławianie. Rozpoczął Kamil Mierzwa, rozgrywając na połowie Miedzi klepkę z Waldemarem Gancarczykiem. Potem piłka trafiła do Pawła Łodygi, który szarżował na bramkę i strzelił, ale przyblokowali go obrońcy i wybili piłkę na rzut rożny.
W 26 minucie oławianie ponownie zaatakowali, tym razem prawą stroną, gdzie Mateusz Poważny wymieniał podania z Dominikiem Wejerowskim. Ostatecznie jednak piłkę przechwycił Bledzewski i szybko wznowił grę dalekim wyrzutem do Piotra Madejskiego. Ten popędził z futbolówką na połowę MKS i tuż przed polem karnym podał na prawo do Nowackiego. Pomocnik Miedzi precyzyjnie dośrodkował na przeciwległą stronę - do nadbiegającego Jakuba Grzegorzewskiego, który z bliskiej odległości trafił głową do siatki.
To była popisowa akcja legnickiej drużyny, którą trener Bogusław Baniak oraz liczni widzowie nagrodzili rzęsistymi brawami.
W końcówce pierwszej połowy znowu odważniej zaatakowali oławianie, a obrońcy Miedzi często ratowali się nieczystymi zagraniami, za co arbiter karał ich żółtymi kartkami.
Podopieczni trenera Sebastiana Sobczaka jeszcze lepiej grali po przerwie. W 55 minucie kąśliwie strzelił z 16 metrów Waldemar Gancarczyk, ale Bledzewski pewnie obronił. Potem, po faulu na Dawidzie Lipińskim, "Waldi" uderzył z 20 metrów z rzutu wolnego i omal nie złamał poprzeczki. W 65 minucie, po szybkiej kontrze MKS, w sytuacji sam na sam z Bledzewskim był Lipiński, ale strzelił w nogi bramkarza Miedzi. Chwilę później to się zemściło, bo po rzucie rożnym po raz drugi w tym meczu zza pola karnego atomowo uderzył Nowacki, a strzegący teraz oławskiej bramki Sebastian Mordal tylko wzrokiem odprowadził piłkę. Warto jednak dodać, że chwilę wcześniej "Seba" fantastycznie obronił strzał tego samego zawodnika Miedzi, oddany z 20 metrów w samo okienko.
Oławianie zmniejszyli rozmiary porażki w 78 minucie. Mateusz Peroński szybko wykonał rzut wolny, podając do Dawida Babija, a ten skierował piłkę prostopadle do Mateusza Gancarczyka, który wyszedł na czystą pozycję i plasowanym strzałem w długi róg pokonał rezerwowego golkipera Miedzi Daniela Szczepankiewicza.
*
Miedź: Bledzewski (70 Szczepankiewicz) - Starosta, Tanżyna, Woźniczka (32 Paszliński), Zasada - Grzegorzewski (60 Garuch), Nowacki (80 Grittner), Łuszkiewicz (60 Kasperkiewicz), Szymański (55 Lenkiewicz) - Madejski (80 Zakrzewski), Alexandre (46 Retlewski).
MKS SCA w I połowie: Florczyk - Wejerowski, Suchecki, Kalinowski, Zapał - Poważny, Peroński, Mierzwa, W.Gancarczyk , Łodyga - Lipiński.
MKS SCA w II połowie: Mordal - Wejerowski (75 Poważny), Suchecki (80 Pawlak), Kalinowski, Kiełbasa - M.Gancarczyk, Peroński (87 Mierzwa), Kozioł, W.Gancarczyk (75 Babij), Łodyga (75 Synówka) - Lipiński.
MKS SCA Oława - GKS Kobierzyce 1:0
W sparingu z czwartoligowcem, rozegranym w Oławie 19 lipca, w drużynie gospodarzy wystąpili głównie młodzieżowcy oraz zawodnicy testowani. W tej drugiej grupie, oprócz wcześniej sprawdzanego Kamila Mierzwy, byli również: Radosław Humiński - 20-letni obrońca, który ostatnio występował w zielonogórskiej Lechii, Grzegorz Furmankiewicz - pomocnik, rocznik 1991, w poprzedniej rundzie bronił barw Polonii Świdnica, oraz Kamil Pisklak, 18-letni napastnik, wychowanek wrocławskiego Śląska, ostatnio występujący w juniorach lubińskiego Zagłębia. Po meczu trener Sobczak najbardziej chwalił Furmankiewicza.
Sparing dobrze zaczęli goście, prowadzeni przez znanego w Oławie Wiesława Urycza. Już w 4 minucie byli bliscy objęcia prowadzenia, ale piłka - po mocnym uderzeniu Piotra Użałowicza - wylądowała na poprzeczce oławskiej bramki.
Potem szansę na zdobycie gola dla GKS miał Alan Reszka, ale nie trafił z dogodnej pozycji. Z kolei indywidualną akcją popisał się Mohammed Donzo, który później niż inni koledzy rozpoczął treningi i trener Sobczak dał mu szansę gry właśnie dopiero z Kobierzycami. Gwinejczyk minął już bramkarza GKS, ale strzelając z ostrego kąta, trafił w boczną siatkę.
Oławianie dobrze rozpoczęli drugą połowę. W 55 minucie dośrodkował na pole karne Kamil Dołgan, ale Arkadiusz Synówka nie trafił z bliskiej odległości. Skrzydłowy MKS poprawił się kilka chwil później, gdy otrzymał świetne podanie od Dawida Babija. Tym razem Synówka nie zmarnował okazji, wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem.
W 62 minucie Kamil Mierzwa wypuścił w bój Kamila Pisklaka, który jednak strzelił w boczną siatkę. Potem trzy dobre okazje na doprowadzenie do remisu zmarnował aktywnie grający napastnik GKS, Marek Surmaczewski. Najpierw przegrał pojedynek oko w oko z Florczykiem, potem z bliska trafił w słupek i wreszcie nie udało mu się objechać młodego bramkarza MKS Dawida Wojciechowskiego.
*
MKS SCA w I połowie: Mordal - Dołgan, Pawlak, Humiński, Zapał - Dobkowski, Kozioł, Babij, Furmankiewicz, Domagalski - Donzo.
MKS SCA w II połowie: Florczyk (75 Wojciechowski) - Dołgan, Pawlak, Humiński, Kiełbasa - Kohut, Mierzwa, Babij, Furmankiewicz, Synówka (65 Domagalski) - Pisklak.
Bielawianka - MKS SCA Oława 1:3
Trener Sebastian Sobczak potraktował sobotni sparing z niedawnym rywalem trzecioligowym jako przymiarkę do nadchodzącego szybkimi krokami ponownego debiutu oławskiej drużyny w II lidze.
W wyjściowym składzie MKS byli zawodnicy, którzy być może zagrają od pierwszej minuty pojedynku
z Turem Turek, który zainauguruje drugoligowy sezon.
Zespół Leszka Dulata, który tak dobrze spisywał się wiosną w rozgrywkach dolnośląsko-lubuskiej III ligi, w przerwie letniej znacznie się osłabił. Z powodów oszczędnościowych zrezygnowano z "armii zaciężnej", opierając teraz grę na zawodnikach z Bielawy i okolic. W sparingu z MKS osłabieni bielawianie nastawili się od pierwszych minut na destrukcję. To trochę zaskoczyło przyjezdnych, pamiętających niedawne zacięte spotkanie obu drużyn o ligowe punkty. Piłkarze MKS szybko się jednak pozbierali i już w 7 minucie objęli prowadzenie. Mateusz Peroński (wychowanek Bielawianki), zagrał prostopadle do Mateusza Gancarczyka, który wykorzystał nieporozumienie miejscowego golkipera z obrońcą. Potem kilka razy szarpnęli bielawianie, ale defensywa MKS oraz Radosław Florczyk w bramce, nie dali się zaskoczyć Pawłowi Ochocie, Tomaszowi Zielińskiemu i Danielowi Chęcińskiemu, którzy próbowali wyrównać strzałami z dalszej lub bliższej odległości.
W 33 minucie popisową akcję rozegrali oławianie. Piłka jak po sznurku wędrowała od nogi do nogi Waldemara Gancarczyka, Mateusza Perońskiego i Pawła Łodygi, który zakończył atak skutecznym strzałem do siatki.
Po zmianie stron obaj trenerzy przemeblowali składy, ale szybciej skorzystali na tym miejscowi, zdobywając kontaktowego gola już w 48 minucie. Zdaniem wielu widzów, bramka Tomasza Boczkowskiego, zdobyta po podaniu od Pawła Ochoty, padła ze spalonego. Miejscowy arbiter nie dopatrzył się jednak naruszenia przepisów i nakazał wznowienie gry od środka.
Trochę tym rozeźleni goście zdobyli 4 minuty później trzeciego i jak się potem okazało, ostatniego gola w tym meczu. Z rzutu wolnego podawał na pole karne Bielawianki Damian Kozioł, piłka trafiła na głowę Kamila Mierzwy, który przerzucił do Krzysztofa Sucheckiego, a ten z bliskiej odległości wpakowała futbolówkę do bramki.
- To był na pewno pożyteczny sprawdzian, w którym wyraźnie dominowaliśmy nad wcale nie słabym rywalem. To cieszy, ale martwi, że jeszcze było sporo niedokładności oraz za mało zdecydowania w sytuacjach podbramkowych, które powinny być kończone skutecznym strzałem - ocenił grę swoich piłkarzy w Bielawie trener Sebastian Sobczak. - Oprócz zawodników już wcześniej przymierzanych do gry w naszej drużynie, sprawdzałem dziś obrońcę Piotra Galusia, wychowanka Śląska Wrocław, który ostatnio grał w Czarnych Żagań. Na tę chwilę trudno mi powiedzieć, czy on u nas zostanie na dłużej.
*
MKS SCA w I połowie: Florczyk - Wejerowski, Kalinowski, Sikorski, Kiełbasa - M.Gancarczyk, Peroński, Kozioł, W.Gancarczyk , Łodyga - Lipiński.
MKS SCA w II połowie: Mordal - Galuś, Suchecki, Sikorski (65 Pawlak), Zapał - Poważny (75 Dobkowski), Kozioł (70 Dołgan), Mierzwa, W.Gancarczyk (55 Babij), M.Gancarczyk (65 Domagalski) - Kohut (72 Donzo).
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze