20-latka siatkówkę ogląda od dziecka. Śmieje się, że nie miała wyboru, bo w jej rodzinie jak ktoś nie gra, to kibicuje. Siatkówkę lubi, bo to sport zespołowy, żeby wygrać, trzeba się dobrze ze sobą rozumieć, a grupa musi prezentować wyrównany poziom. Poza tym Patrycja uważa, że siatkarze, w przeciwieństwie do innych sportowców, nie próbują zachowywać się jak gwiazdy. Chętnie rozmawiają z kibicami, rozdają autografy, pozują do zdjęć. Jej ulubieniec to Łukasz Żygadło. Podziwia go za umiejętności i waleczność na boisku.
Reklama
Ledwo wróciła z historycznego finału Ligi Światowej, gdzie Polacy wygrali, a już myśli, jak dostać się na mecze naszej reprezentacji podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie. - Jeżeli trzeba będzie, pojadę tam stopem - mówi oławianka Patrycja Rzadkowska
Atmosfera na meczach jest niesamowita, a polscy fani siatkówki są uważani za najlepszych na świecie. - Kibice przychodzą z rodzinami i z dziećmi, wszyscy doskonale się bawią - relacjonuje Patrycja. - Każda taka rozgrywka jest swojego rodzaju świętem sportu.
Emocje większe niż przed telewizorem
Bardzo dobrze pamięta pierwszy mecz, na którym była. To było 11 lat temu we wrocławskiej Hali Stulecia. W Lidze Światowej Polska grała z Wenezuelą. - Wrażenia były niesamowite - wspomina. - To było całkiem inne oglądanie i kibicowanie, niż te przed telewizorem.
Od tamtej pory jeździ na mecze po całej Polsce i nie tylko. Największe emocje są w halach, gdzie gra reprezentacja Polski. Wśród najważniejszych imprez, w jakich uczestniczyła, wymienia mistrzostwa Europy w Pradze, finał Ligi Światowej, rozgrywany w Sopocie oraz ostatni finał, który odbywał się od 4 do 8 lipca w Sofii. Ten ostatni jest szczególny, bo właśnie tam Polacy po raz pierwszy w historii wygrali.
Szampan dla wszystkich
Patrycja już od dawna była przygotowana do wyjazdu. Bilety na samolot kupiła w grudniu, wtedy nawet nie wiedziała, czy Polacy zakwalifikują się do finału. Nie przypuszczała także, że będzie miała takie szczęście i na pokładzie samolotu spotka polskich siatkarzy. - Było naprawdę miło - mówi. - Oni są bardzo sympatyczni i otwarci. Nie robili problemu, jeżeli ktoś chciał podejść i z nimi porozmawiać. Podczas powrotnego lotu było widać, że są bardzo zmęczeni, ale szczęśliwi. Prezes Polskiego Związku Siatkówki postawił wszystkim na pokładzie szampana.
Lecąc do Sofii, Patrycja nie przypuszczała, że wracać będzie w tak doskonałym humorze. - Już same emocje, związane z uczestnictwem w finale, były fantastyczne - mówi. - W dodatku mogłam kibicować naszym siatkarzom do samego końca. Po finałowym gwizdku była tylko wielka radość i łzy szczęścia. Nie przypuszczałabym, że na moich oczach będzie się tworzyć historia. Nasze pierwsze zwycięstwo w finale Ligi Światowej to coś wspaniałego!
Oławianka wspomina, że atmosfera, panująca wśród kibiców z różnych krajów, była naprawdę serdeczna i życzliwa, a niektóre incydenty, m.in. gwizdy Bułgarów, zostały źle zinterpretowane. Nie były wymierzone przeciw Polakom, tylko wynikały z frustracji wobec polityki bułgarskiego związku siatkówki.
Teraz Londyn!
Choć emocje związane z finałem jeszcze nie opadły, to Patrycja myśli już o kolejnym wyzwaniu. Tym razem chciałaby kibicować naszej reprezentacji na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Biletów nie można już kupić, ale oławianka zastanawia się, w jaki sposób zdobyć akredytację. - Jeżeli udałoby mi się, to mogę jechać do Londynu nawet stopem, bo wiem, że nasi siatkarze dostarczą nam wiele emocji i radości - zapowiada.
Tekst:
Malwina Gadawa
Fot.: archiwum Patrycji Rzadkowskiej
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze