Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 16 grudnia 2025 12:18
Reklama Hipol

Nerwowa wiosna i... (1)

Podziel się
Oceń

Z Sebastianem Sobczakiem, trenerem MKS SCA Oława, rozmawia Krzysztof Andrzej Trybulski

- Tak jak po rundzie jesiennej i tym razem nie wypada inaczej zacząć naszej rozmowy, jak tylko od złożenia gratulacji. Wtedy przekazywaliśmy je z okazji mistrzostwa na półmetku, a teraz cieszymy się z awansu do II ligi. Gratulacje przekazujemy przede wszystkim dla pana i dla piłkarzy, ale także dla kierownictwa klubu. Dużo jednak nie brakowało, aby te mrożone od dłuższego czasu szampany nie doczekały się otwarcia, bo po świetnej rundzie jesiennej, wiosną już nie było tak słodko. Bywało wręcz gorzko, nieprzyjemnie i bardzo nerwowo...   

 
- To wszystko prawda. Zanim jednak ustosunkuję się szerzej do tych stwierdzeń, podziękuję za gratulacje w imieniu całego zespołu, bo tak jak już mówiłem po pierwszej rundzie, uważam, że wszyscy piłkarze, nie tylko podstawowi, ale również ci, którzy grali mniej, byli z reguły rezerwowymi, także przyczynili się do naszego wspólnego sukcesu. On jest wspólny, bo złożyło się na to kilka dobrze ze sobą współdziałających elementów. To była więc przede wszystkim ciężka, mozolna praca sztabu szkoleniowego i piłkarzy, ale także szereg działań władz klubu, czasami drobnych, ale w ostatecznym rozrachunku bardzo ważnych. Pomagali nam zwłaszcza panowie Andrzej Węglowski, Witold Niemirowski i Darek Witkowski. Niezastąpiony był kierownik naszej drużyny Stanisław Lipiński. W pracy z bramkarzami, a także w wielu innych kwestiach, wspomagał mnie i zespół Jarek Mordal. Istotną rolę odgrywali nasi masażyści - jesienią Mietek Haśkiewicz, a wiosną Agata Pasierbowicz. Bardzo ważni byli także sponsorzy, bo bez ich wsparcia trudno byłoby wyjść z wcześniejszej zapaści finansowej i stosunkowo nieźle, jak na warunki trzecioligowe, funkcjonować w całym sezonie. W tej grupie największe podziękowania należą się władzom miasta, na czele z burmistrzem Franciszkiem Październikiem, oraz pracownikom i kierownictwu firmy SCA Hygiene Products. To byli nasi najwięksi darczyńcy, a nie zapominamy o wielu innych, nawet tych małych i jednorazowych. Cieszy zwłaszcza to, że ta grupa sponsorów jest coraz większa i wsparcie z ich strony także systematycznie rośnie. To daje nam nadzieję, że grając w II lidze, nie "zbankrutujemy". Dziękując wszystkim, którzy nas wspomagali i jesienią, i wiosną, nie można zapomnieć o kibicach. Oni wspierali nas nie tylko w dobrych momentach, ale również w trudnych, gdy nam nie szło i traciliśmy punkty. Wyjazd do Świebodzina Szczególnie dziękujemy pewnej bardzo wąskiej, ale silnej grupie fanów, która jeździła na nasze mecze nawet w najdalsze zakątki województwa lubuskiego. Od pewnego czasu woziła ze sobą te zmrożone szampany, które jednak w końcu udało się otworzyć i wystrzelić.   
 
- Musieliśmy na to czekać aż do ostatniego meczu, chociaż po rundzie jesiennej wydawało się, że drugoligowy awans będziemy świętować może już pod koniec kwietnia, a najpóźniej w połowie maja...
 
- Przypomnę raz jeszcze, że przed rozpoczęciem rozgrywek nikt nie zaliczał nas do faworytów, mieliśmy być zespołem walczącym najwyżej o środek tabeli. Sądzono nawet, że tak jak w poprzednim sezonie, teraz też będziemy raczej grać o utrzymanie się w III lidze. Tymczasem z meczu na mecz prezentowaliśmy się coraz lepiej i stopniowo powiększaliśmy przewagę nad rywalami. To, że nie byliśmy faworytami, w rundzie jesiennej ułatwiało nam zadanie, bo czy to na wyjeździe, czy u nas, przeciwnicy grali z nami otwarty futbol. Nikt wtedy nie murował bramki prawie całym zespołem, a tak się nam zdarzyło w kilku wiosennych meczach. To pozwalało nam jesienią stosować często naszą najsilniejszą broń, czyli kontratak. Ogólnie w pierwszej rundzie graliśmy spokojniej, bez presji, ale jednocześnie zacięcie walczyliśmy o zwycięstwo w każdym meczu.  
 
- Zdaniem wielu obserwatorów, w rundzie wiosennej czasami brakowało naszej drużynie tej zaciętości w grze...
 
- Nie zgadzam się z tą opinią. W każdym pojedynku drużyna walczyła od początku do końca. Wszystkie porażki, jakie zaliczyliśmy wiosną, były jednobramkowe, więc wynik był w tych meczach sprawą otwartą do ostatnich sekund. Także w kilku wygranych spotkaniach zdobywaliśmy gole w końcowych fragmentach, jak np. w Bielawie czy w Trzebnicy.
 
- Nie da się jednak ukryć, że wiosną systematycznie trwoniliście przewagę, wypracowaną po rundzie jesiennej. Przyczyn tego zapewne było kilka?
 
- Myślę, że były dwie podstawowe. Pierwsza, to zupełnie inne podejście rywali do pojedynków z nami. Byliśmy liderem formalnie od piątej kolejki, ale w praktyce już od trzeciej, po wygranej w Świętoszowie, jednak jesienią jeszcze nikt nas poważnie nie traktował. Zupełnie inaczej było wiosną. Wszystkie drużyny spinały się na lidera i grały z nami wyjątkowo ambitnie, w większości meczów bardzo defensywnie. Podobnie było w ekstraklasie, w I i II lidze, gdzie grają przecież bardzo doświadczeni piłkarze. W naszej drużynie średnia wieku wynosiła zaledwie 22 lata, więc trudno się dziwić, że czasami tak młodzi chłopcy nie radzili sobie z presją. W dodatku my przecież nie jesteśmy Barceloną czy Hiszpanią, dlatego z tak grającymi przeciwnikami zdobywanie punktów było znacznie trudniejsze. Druga przyczyna, nawet istotniejsza, to plaga kontuzji, które wiosną prześladowały naszych piłkarzy. Najbardziej dotkliwa w skutkach dla zespołu okazała się ta, którą odniósł Damian Kiełbasa. Przytrafiła mu się na treningu, po pechowej interwencji na twardej jak beton murawie, co było skutkiem kilkudniowej suszy. W efekcie tej kontuzji Damian zagrał wiosną tylko w trzech początkowych spotkaniach. W następnych wyraźnie było widać, jakim on był ważnym elementem naszej defensywy. Na krótko zastąpił go Dawid Pożarycki, ale potem także złapał kontuzję. Z konieczności na lewej obronie przez pewien czas grał Dominik Wejerowski, ale nie czuł się tam najlepiej. W meczach z Lechią Dzierżoniów i Polonią Trzebnica występował na tej pozycji Maciek Zapał i spisał się całkiem dobrze, ale z powodu żółtych kartek wypadł ze składu w bardzo ważnym spotkaniu z Motobi. Prawie przez całą rundę wiosenną borykali się z kontuzjami dwaj inni obrońcy - Daniel Pawlak i Andrzej Gancarczyk. Tak więc w defensywie, a więc w tej najważniejszej formacji, mieliśmy najwięcej problemów kadrowych. To dlatego z konieczności grał tam w kilku meczach Mateusz Poważny, który jest zawodnikiem ofensywnym. Nie lepiej pod tym względem było w drugiej linii i w ataku. Krzyśkowi Gancarczykowi dokuczała prawie przez całą wiosnę niezaleczona kontuzja i z tego powodu często musiał opuszczać boisko przed końcem gry. Od początku rundy nie byli w pełni sił Mohammed Donzo i Dawid Lipiński, więc dopiero w końcówce sezonu mogli grać przez 90 minut. 
 
- Czy ta plaga kontuzji nie wynikała z jakichś błędów w przygotowaniach do sezonu?
 
- Absolutnie nie! Zdecydowana większość, jeśli nie wszystkie, to były skutki kontaktu z rywalem, lub zwykłego pecha. Tak było z Damianem Kiełbasą, również z Dawidem Lipińskim, który w sparingu w Kluczborku nadepnął na krawężnik, okalający sztuczną murawę i skręcił stopę. Potem w meczu z Motobi rywal nadepnął mu na nogę i prawie wyrwał paznokieć z palca. To wykluczyło Dawida ze składu na mecz w Świebodzinie. Pech towarzyszył nam dosłownie do ostatnich minut tego ostatniego meczu, bo wtedy właśnie, także na skutek starcia z rywalem, poważną kontuzję złapał Tomek Mazepa, co utrudni mu przygotowania do nowego sezonu. Z kolei kontuzje Krzyśka i Andrzeja Gancarczyków, z którymi obaj borykali się wiosną, to efekt pewnych zaszłości - niezaleczenia wcześniejszych urazów. Tylko długa niedyspozycja Daniela Pawlaka wyniknęła ze zdarzenia na treningu przed sezonem. W czasie ćwiczenia szybkościowego "strzelił" mu mięsień. Przyczyn mogło być kilka - niewystarczająca rozgrzewka, duże obciążenie lub ostre ujawnienie się jakiegoś wcześniejszego mikrourazu...  
 
- Czy był wiosną taki moment, w którym zwątpił pan w to, że uda się osiągnąć założony na półmetku cel - zdobyć mistrzostwo i uzyskać awans do II ligi?
 
- Jeśli chodzi o mnie, to czułem, że z trudem, po grudach, ale jednak uda się osiągnąć sukces. W przypadku drużyny, głowy zagotowały się po spotkaniu z Ilanką. Chcieliśmy w nim szybko odrobić bolesny cios, spowodowany bramką, straconą w ostatnich sekundach meczu z Orłem w Ząbkowicach. Będąc w szatni po tym pojedynku, widziałem w oczach chłopaków duże zwątpienie. I ono znowu się pojawiło tydzień później, gdy także pechowo, po jednym błędzie defensywy, przegraliśmy u siebie z Ilanką. Potem jednak przyszedł ten szalony mecz w Trzebnicy, gdy zdobyliśmy gola, dającego nam komplet punktów, w piątej czy szóstej minucie doliczonego czasu gry. Wtedy znowu uwierzyliśmy w siebie, bo uznaliśmy, że skoro szczęście z nieszczęściem nam się wyzerowało, to musi się udać, musimy dopiąć swego...
 
- Następny mecz pokazał jednak, że musieliśmy także liczyć na pomoc innych...
 
- Bardzo chcieliśmy wygrać z Motobi, bo o pojedynku z tą drużyną tu mowa, by w Oławie świętować awans. Była na to szansa, bo pomogli nam zielonogórzanie, pokonując w Żarach Promień, wtedy już jedynego konkurenta do mistrzostwa i awansu. Niestety, nie udało się, bo czasami tak jest, że jak się bardzo chce, to nie wychodzi. Straciliśmy gola, decydującego o porażce, w momencie, gdy dominowaliśmy na boisku i wydawało się, że bramka dla nas jest tylko kwestią czasu. Ale tak też bywa w piłce nożnej, która wbrew pozorom jest jedną z najtrudniejszych gier zespołowych. To nie jest jazda figurowa na lodzie, niewątpliwie także trudna dyscyplina sportowa, ale tam można do perfekcji wyćwiczyć wszystkie elementy, potem je dobrze wykonać i dostać za to komplet punktów. W piłce sytuacje są niepowtarzalne, dlatego nigdy w stu procentach nie uda się zrealizować przedmeczowych założeń. Szkoda, że nie rozumieją tego "oglądacze futbolu", jak ja ich nazywam. Kilka razy opuszczali nasz oławski stadion z okrzykami typu: "Nie chce im się awansować!", "Nędza!", "Parodia!". Przesyłam im specjalne pozdrowienia od siebie i od drużyny, "dziękując" za to szczególne wsparcie.
 
- Z tego, co już wiemy, zostaje pan w Oławie i poprowadzi drużynę w II lidze, ale o tym więcej w drugiej części naszej rozmowy, w następnym wydaniu "GP-WO".
 
Fot.: Krzysztof Trybulski
 
 

Napisz komentarz

Komentarze

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: Z wioskiTreść komentarza: Polacy od 20lat wybierają POPIS i lokalnych cwaniaków . W tym czasie kraj zadłużył się do 2 bilionów i zrealizowano tysiące takich pseudo inwestycji typu "ławeczka " i dziesiątki typu "klocek" Trzaska. Na elektrownie atomowe nie ma na naukę nie ma na wojsko nie ma na służbę zdrowia nie ma itp. Obudzicie się ludzie z ręką w nocniku jak braknie na emerytury renty pensje dla wojska policji itp. Grecja też udawała że ciągle może pożyczać ale OK Polak zawsze mądry po szkodzie.Data dodania komentarza: 16.12.2025, 12:10Źródło komentarza: Burmistrz Oławy broni ławki za 120 tys. zł. Przekonuje?Autor komentarza: O! Ława!Treść komentarza: Myślę, że w dwa dni zorganizowałbyś całą akcjęData dodania komentarza: 16.12.2025, 11:58Źródło komentarza: OŁAWA 32-latek nocą okradał audiAutor komentarza: dendroTreść komentarza: Panie Burmistrzu , panie Śliwka - pora zacząć wycinanie jemioły i ratować drzewa w Oławie. Przed Świętami dobry czas na wycinanie jemioły i sprzedaż jej dla Oławian a dochód przeznaczyć na Schronisko dla zwierzaków w Oławie.Data dodania komentarza: 16.12.2025, 11:45Źródło komentarza: OŁAWA 32-latek nocą okradał audiAutor komentarza: *Treść komentarza: Z tego co piszesz, to można wnioskować, że w najbliższych wyborach wystartujesz, i to będzie to, co najlepsze będzie mogło spotkać Oławę, i nas jej mieszkańców. Bo jak nie, to po co taki komentarz?Data dodania komentarza: 16.12.2025, 11:37Źródło komentarza: Burmistrz Oławy broni ławki za 120 tys. zł. Przekonuje?Autor komentarza: NatkaTreść komentarza: W strefie szengen paszporty nie są potrzebneData dodania komentarza: 16.12.2025, 10:32Źródło komentarza: Jak sprawnie wyrobić paszport? Praktyczny poradnik na podstawie aktualnych przepisówAutor komentarza: CynaTreść komentarza: ,,Do dziś tego nie zrobiono! " Pytam się czemu?Data dodania komentarza: 16.12.2025, 10:30Źródło komentarza: Chciał zawieszenia potępowania w sprawie Jack-Polu. Jest odpowiedź burmistrza
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama