Reklama
Minuta ciszy przed rozpoczęciem meczu oraz czarne opaski na rękawach piłkarzy MKS - takimi symbolami zawodnicy i kibice wspierali w sobotnie popołudnie 24 marca braci Mateusza, Waldemara, Krzysztofa i Andrzeja Gancarczyków. Dzień wcześniej na nowym oławskim cmentarzu pożegnano ich mamę Krystynę, która zmarła 19 marca, po długiej i ciężkiej chorobie
Niemal do ostatniego momentu nie było wiadomo, czy bracia Gancarczykowie zagrają w pojedynku ze świdnicką drużyną. Trener Sobczak im pozostawił tę decyzję. W sobotę okazało się, że wszyscy są do dyspozycji szkoleniowca, a w wyjściowym składzie, który był niemal wierną kopią tego z Nowej Soli, na boisko wybiegli Mateusz, Krzysztof i Waldemar. Zabrakło natomiast Damiana Kozioła, który musiał pauzować po czwartej żółtej kartce, którą zarobił w meczu z Arką. To było spore osłabienie oławskiej drużyny, bo popularny „Koziołek” był ostatnio w bardzo dobrej formie. Jako defensywny pomocnik nie tylko udanie rozbijał ataki rywali, ale często też rozpoczynał akcje ofensywne swojego zespołu. W pojedynku z Polonią/Spartą Świdnica zastępował go Maciej Zapał.
Pierwszy kwadrans upłynął pod znakiem ataków gospodarzy, którzy w 11 minucie mogli objąć prowadzenie. Prawym skrzydłem przedarł się Mateusz Gancarczyk i podał wzdłuż bramki do Pawła Łodygi, który sprytnie odegrał piętą do Tomasza Mazepy. Młody napastnik MKS znalazł się na czystej pozycji i z 10 metrów uderzył mocno pod poprzeczkę, ale Igor Pierzga, broniąc instynktownie, wybił piłkę na rzut rożny.
Potem śmielej zaczęli grać świdniczanie i w kolejnej fazie meczu to oni stwarzali więcej groźnych sytuacji pod bramką rywala. W 25 minucie wykonywali rzut rożny, po którym Adam Łagiewka strzelał zza pola karnego i trafił słupek, a po dobitce Patryka Salamona piłka przeleciała nad poprzeczką.
Po przerwie zaatakowali oławianie i w 51 minucie, po szybkiej zespołowej akcji, atomowo z półobrotu uderzył Krzysztof Gancarczyk, ale trafił tylko w spojenie słupka z poprzeczką.
Im bliżej końca, tym tempo meczu było coraz wolniejsze. Zadowoleni z remisu goście nie kwapili się do ataku, koncentrując więcej sił w obronie. Gospodarze próbowali grą na jeden kontakt i przerzutami na skrzydła rozerwać defensywę Polonii, którą świetnie kierował rutynowany Jarosław Lato. W środku pomocy MKS dwoił się i troił Waldemar Gancarczyk, ale bez większego efektu.
- No cóż, jeśli nie da się wygrać meczu, to trzeba go przynajmniej zremisować - podsumował sobotni występ swoich podopiecznych trener Sebastian Sobczak.
*
Więcej szczegółów z sobotniego pojedynku, także pomeczowe komentarze, wyniki innych spotkań i aktualna tabela III ligi - w najnowszym papierowym wydaniu „GP-WO”, które ukaże się w sprzedaży w środę 28 marca.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze