Kryzys w miłoszyckiej Polonii trwa. Na półmetku rywalizacji podopieczni Artura Waszaka zajmują dziesiąte miejsce, z niewielką przewagą nad strefą spadkową
Jesienią poloniści zdobyli 16 punktów. Wygrali cztery razy, tyle samo zremisowali i doznali pięciu porażek. Strzelili 20 bramek, a stracili 21. Lepiej spisywali się na własnym boisku. Odnieśli trzy zwycięstwa nad LZS Solniki Małe oraz wrocławskimi zespołami - Różanką i Wratislavią. Natomiast w meczach wyjazdowych komplet punktów wywalczyli tylko z outsiderem - Piastem w Nadolicach.
W letnim okresie przygotowawczym wzmocniono drużynę trzema zawodnikami z Wrocławia - Krystianem Jakubowskim, Grzegorzem Bieńkiem i Mateuszem Furmankiem. - Grzesiek bardzo dobrze wkomponował się w zespół, był silnym punktem defensywy i strzelił kilka bramek - ocenia Tomasz Szołdrowski, kapitan Polonii. - Natomiast dużo więcej spodziewaliśmy się po Krystianie Jakubowskim, wychowanku SMS Łódź, który pod koniec jesiennej rundy zrezygnował z gry.
Dobry początek
Jesienna inauguracja na stadionie w Miłoszycach wypadła okazale. Gospodarze pokonali silny zespół z Solnik Małych. Dwie bramki strzelił Piotr Wyrzykowski, a jedną Tomasz Szołdrowski. Później nie było już tak dobrze. Porażki z Zenitem Międzybórz, Gromem Szczodrów i rezerwą pietrzykowickiej Pumy zweryfikowały ambitne plany działaczy. - Brakowało nam skuteczności, popełnialiśmy szkolne błędy w defensywie - twierdzi kapitan miłoszyczan. - W spotkaniach z Gromem i Pumą zdecydowanie przeważaliśmy, ale zabrakło zimnej krwi pod bramką i konsekwencji w obronie. Nieźle zaprezentowaliśmy się w remisowych pojedynkach z Dębem Dobroszyce i Huraganem Minkowice, jednak znów szwankowała skuteczność.
Szczególnie zacięty było spotkanie derbowe z liderującą w tabeli Burzą Bystrzyca. Sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie. W drugiej połowie uzyskali przewagę goście, lepiej przygotowani kondycyjnie, więc skończyło się naszą porażką 3:4.
Następne mecze to nierówna gra. - Nie potrafiliśmy ustabilizować formy - mówi Szołdrowski. - Momentami wychodziło nam wszystko, ale zdarzały się przestoje, które bezlitośnie wykorzystywali rywale. Bardzo ważne było zwycięstwo 1:0 nad Wratislavią, to pozwoliło nam oddalić się od strefy spadkowej. Chcieliśmy pójść za ciosem, jednak tydzień później przegraliśmy 0:2 z KS Smolna i tym niemiłym akcentem zakończyliśmy rundę jesienną.
Co dalej?
W zespole Polonii trudno kogoś wyróżnić. Cennym wzmocnieniem był stoper Grzegorz Bieniek, w niektórych meczach nieźle prezentowali się środkowi pomocnicy - Marcin Koselski i Grzegorz Sierżant. Przesunięty do defensywy Tomasz Szołdrowski nie był już tak skuteczny, jak w poprzednich sezonach. Słabiej wypadli bramkarz Jarosław Sady oraz skrzydłowi Piotr Wyrzykowski i Przemysław Feliński.
- Rywalizacja w grupie jest bardzo zacięta - mówi zawodnik Polonii. - Dużo będzie zależało od tego, jak zaczniemy na wiosnę. Kilka wygranych meczów może odmienić naszą sytuację. Musimy uzupełnić skład, bo mamy zbyt wąską kadrę. Działacze szukają wzmocnień, ale jeszcze za wcześnie na wymienianie nazwisk. W zimowym okresie przygotowawczym czeka nas mnóstwo pracy.
Tekst i fot.:
Tomasz Neumann
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze