Warto przypomnieć, że trzebnicka Polonia była rewelacją dwóch poprzednich sezonów trzecioligowych. W 2010 roku, jeszcze pod wodzą Ireneusza Mamrota, obecnego szkoleniowca drugoligowego Chrobrego Głogów, choć była beniaminkiem, to do ostatniej kolejki walczyła z głogowianami i wałbrzyszanami o awans do II ligi. W poprzednim sezonie świetnie spisywała się jesienią, pokonując u siebie m.in. Chrobrego. Wiosną, gdy w trzebnickim klubie zabrakło trenera Mamrota, było już nieco gorzej i ostatecznie na finiszu rozgrywek Polonia zajęła szóste miejsce. Teraz od początku jest w ścisłej czołówce. Do meczu z MKS trzebniczanie mieli świetny bilans spotkań wyjazdowych. Na pięć wygrali cztery i tylko jedno bezbramkowo zremisowali (w Prochowicach). Strzelili rywalom siedem goli, nie tracąc przy tym ani jednego.
Reklama
Po słabszym występie piłkarzy MKS w środowym pojedynku z dzierżoniowską Lechią, oławscy kibice z niepokojem czekali na sobotniego rywala, który mimo znacznych osłabień przed sezonem, spisuje się w bieżących rozgrywkach nadspodziewanie dobrze. Uspokoili się już w 7 minucie, po kolejnym fantastycznym golu Dominika Wejerowskiego…
Pokonanie takiego rywala nie mogło być więc rzeczą łatwą, zwłaszcza, że gospodarze nie mogli wystąpić w najsilniejszym składzie. Za czerwoną kartkę w meczu z Prochowiczanką wciąż pauzuje Krzysztof Gancarczyk, a do odsuniętych od gry po środowym pojedynku w Dzierżoniowie dołączyli ukarani tam czerwonymi kartonikami Andrzej Gancarczyk i Dawid Pożarycki oraz kontuzjowany Mateusz Poważny. Na szczęście trener MKS Sebastian Sobczak mógł już skorzystać z Michała Sikorskiego i Kamila Szczepaniaka, którzy wyleczyli kontuzje. W zespole gości zabrakło na murawie dobrze u nas znanego Tomasza Horwata, który tym razem z powodu kartek mógł jedynie kierować poczynaniami swoich kolegów z ławki trenerskiej, a nie jak zwykle - z pozycji ostatniego obrońcy. W składzie Polonii nie zabrakło natomiast innych „oławskich” akcentów: Sebastian Wiraszka, Radosław Bella i Piotr Adamczyk to piłkarze, których podobnie jak Tomasza Horwata, też całkiem niedawno oglądaliśmy w barwach MKS.
Spotkanie zaczęło się od szybkich ataków z jednej i z drugiej strony, ale pierwszy groźny strzał na bramkę rywala oddali oławianie, a konkretnie Damian Kozioł. Filigranowy pomocnik MKS uderzył atomowo z 25 metrów, ale piłka przeleciała nad poprzeczką.
Dwie minuty później przed polem karnym Polonii sfaulowano efektownie dryblującego Waldemara Gancarczyka. Sędzia podyktował rzut wolny, a do jego wykonania nie mógł podejść nikt inny, tylko Dominik Wejerowski. Obrońca MKS miał dotąd dwa gole na koncie, po strzałach z rzutów wolnych. Z podobnej odległości pokonał wcześniej Tomasza Kowalczyka z Promienia Żary i Dawida Dłoniaka z Lechii Zielona Góra, a więc dwóch golkiperów, zaliczanych do najlepszych w III lidze. Tym razem Dominik miał naprzeciw siebie kolejnego dobrego bramkarza - Karola Buchlę, który w poprzednich dwóch sezonach występował w Czarnych Żagań. Drugoligowe doświadczenie niewiele pomogło, bo po precyzyjnym uderzeniu Wejerowskiego Buchla tylko wzrokiem odprowadził piłkę, która wylądowała w okienku jego bramki.
W 13 minucie po zagraniu aktywnego na prawej pomocy Mateusza Gancarczyka, z woleja strzelił Damian Kozioł, ale obok słupka. Chwilę później znowu akcję ofensywną MKS zainicjował najmłodszy z braci Gancarczyków. Po przechwycie piłki, wyrzuconej ręką przez bramkarza Polonii, Mateusz podał prostopadle do Arkadiusza Synówki. Młody napastnik zaatakował prawym skrzydłem i dośrodkował na przeciwległą stronę, do nadbiegającego Pawła Błaszczaka, który silnie uderzył z powietrza i Buchla po raz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki.
Tak więc nie minął nawet kwadrans gry, a oławianie prowadzili już 2:0. W następnych minutach nieco spasowali, więc teraz goście próbowali atakować i odrobić straty. Dwukrotnie z daleka uderzał Radosław Bella, ale bez powodzenia. Najbliższy zdobycia kontaktowego gola był w 21 minucie Edwin Kuszyk. Pomocnik Polonii sprytnym zwodem oszukał defensorów MKS i strzelił po ziemi z bliskiej odległości, ale Sebastian Mordal wyciągnął się jak struna i końcami palców odbił piłkę, która jednak powoli toczyła się do bramki. Z pomocą przyszedł Damian Kiełbasa, wybijając futbolówkę z linii bramkowej.
Po zmianie stron optyczną przewagę uzyskali goście, ale mimo wielu prób, nie mogli się wstrzelić w bramkę, dobrze strzeżoną przez Sebastiana Mordala. Oławianie natomiast groźnie kontrowali. Po jednej z takich akcji, w 57 minucie zza pola karnego silnie strzelił Paweł Błaszczak, ale Buchla obronił. W 68 minucie miał już mniej szczęścia. Świetnie dysponowany w tym dniu Damian Kiełbasa zagrał długą piłkę do Mateusza Gancarczyka, który w rogu pola karnego rozegrał klepkę z Wejerowskim. Potem piłka trafiła do nadbiegającego Waldemara Gancarczyka, który minął zwodem dwóch trzebnickich defensorów, wpadł na pole karne i uderzył po długim rogu do siatki.
W 73 minucie oławianie mogli podwyższyć na 4:0, ale po silnych strzałach Mohammeda Donzo, Mateusza Gancarczyka i Dominika Wejerowskiego trzebnicki bramkarz i obrońcy odbijali piłkę.
Najmłodszy z Gancarczyków miał jeszcze jedną szansę w samej końcówce meczu, ale strzelając z ostrego kąta, nie trafił. Podobnie nie popisał się już w doliczonym czasie gry Jakub Jakóbczyk, który po podaniu od Kamila Basia był na czystej pozycji, ale uderzając z 10 metrów, fatalnie spudłował.
Pomeczowe komentarze
Jacek Mądrzejewski - obrońca i kapitan Polonii
- Mieliśmy grać tak, jak we wszystkich dotychczasowych meczach wyjazdowych, czyli przyjmować rywala na własnej połowie i kontrować. Niestety, dziś ta taktyka się nie sprawdziła, bo oławianie narzucili nam swój styl gry. Zabrakło nam też determinacji i chyba również trochę ambicji. Nie wiem, czy to świadomość gry z liderem sparaliżowała niektórych moich kolegów, czy też może coś innego o tym zadecydowało.
Michał Sikorski - obrońca i kapitan MKS SCA
- Rywal był z górnej ligowej półki, więc do meczu z nim podeszliśmy mocno skoncentrowani. Pomogła nam szybko strzelona kapitalna bramka Dominika Wejerowskiego. Dzięki temu rywal musiał się otworzyć i nie murował bramki, co ułatwiło nam grę w ofensywie. Trzy strzelone gole tak trudnemu przeciwnikowi dobrze świadczą o naszych możliwościach. Dedykujemy je naszemu trenerowi, który za kilka dni będzie obchodził urodziny.
MKS SCA Oława - Polonia Trzebnica 3:0
1:0 - Dominik Wejerowski (w 7 min., z wolnego)
2:0 - Paweł Błaszczak (14)
3:0 - Waldemar Gancarczyk (68)
Oława: 15 października 2011. Stadion OCKF. Widzów ok. 300.
Sędziowali: Tomasz Martowicz jako główny oraz Mateusz Dobrowolski i Henryk Golasiński - asystenci liniowi (Wrocław).
Czerwona kartka: Mateusz Marcinkowski (po meczu) - za słowną obrazę sędziego.
Żółte kartki: Edwin Kuszyk (w 69 min.) i Damian Kozioł (71) - obaj za faule; Mateusz Marcinkowski (po meczu) - za niesportowe zachowanie.
MKS SCA Oława: Mordal - Wejerowski, Kalinowski, Sikorski, Kiełbasa - M.Gancarczyk, Kozioł (75 Szczepaniak), W.Gancarczyk (80 Babij), Błaszczak - Synówka (62 Zapał), Donzo (87 Kohut).
Polonia Trzebnica: Buchla - Straszewski, Marcinkowski, Mądrzejewski, Sebastianiuk (67 Adamczyk) - Kuszyk (80 Kowal), Wiraszka (46 Han), Bella (67 Baś), Milczarek - Miazgowski, Jakóbczyk.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze