Podopieczni trenera Krzysztofa Konona niespodziewanie przegrali z gośćmi z Wołowa i mają już tylko iluzoryczne szanse na awans do IV ligi. Ambitne plany trzeba będzie więc przełożyć na następny sezon
Gospodarze chcąc nadal myśleć o zajęciu pierwszego miejsca we wrocławskiej okręgówce musieli ten mecz wygrać. Na początku goście bronili się umiejętnie, ale stopniowo gospodarze łapali wiatr w żagle. W 18 minucie Mateusz Kasprzycki ruszył prawą stroną, dośrodkował na pole karne, ale Marcin Mróz główkował w poprzeczkę. Do odbitej piłki ruszył Krzysztof Misztal, ale jemu też nie udało zdobyć gola. Później Czarni wykonywali rzut rożny. Kasprzycki wrzucił mocno w szesnastkę, bramkarz gości Piotr Kęszycki nie sięgnął piłki, która bezpośrednio wpadła do bramki. Sędzia Mirosław Mazgaj dopatrzył się jednak faulu na golkiperze i odgwizdał rzut wolny dla wołowian. Następnie z rzutu rożnego dośrodkował Damian Kiełbasa, a Marek Bartosiewicz główkował szczupakiem tuż obok słupka.
W 44 minucie goście zaatakowali po raz pierwszy. Po tym, jak Bartosiewicz skiksował przed własnym polem karnym, piłkę przejął Sebastian Skrzek. Napastnik MKP wyszedł na czystą pozycję i pewnym strzałem po ziemi pokonał Rafała Maliszewskiego.
Czarni próbowali jeszcze przed przerwą wyrównać. Dominik Domino podał na pole karne do Grzegorza Grafa, lecz ten nie opanował piłki.
Od początku drugiej połowy podopieczni Krzysztofa Konona postawili wszystko na jedną kartę, bo z Gaci napływały informacje, że Foto-Higiena gromi swojego rywala. Na boisko weszli Krzysztof Telatyński i Wojciech Dobrowolski. Już pierwsza akcja mogła przynieść wyrównanie. Szybka i kombinacyjna wymiana piłki pomiędzy Kasprzyckim i Mrozem zakończyła się strzałem tego pierwszego, ale piłka przeszła obok słupka.
Ku rozpaczy miejscowych kibiców w 51 minucie goście zdobyli drugiego gola. Piotr Hryszkiewicz dośrodkował z rzutu rożnego, Adrian Marcinkowski główkował, a lot piłki zmienił Konrad Tabak, co całkowicie zmyliło Maliszewskiego.
Gospodarze nie zamierzali się poddawać i z jeszcze większym animuszem zaczęli szturmować bramkę wołowian. Siedem minut później udało im się zdobyć bramkę kontaktową. Kiełbasa dośrodkował na pole karne, a kapitan miejscowych Marek Bartosiewicz powalczył o piłkę w powietrzu, ta odbiła się jeszcze od obrońcy MKP i wpadła do siatki obok bezradnego Kęszyckiego. Potem Kasprzycki podał do Telatyńskiego, ten wpadł w szesnastkę, ale strzał był zbyt lekki, aby zaskoczyć golkipera gości. Po chwili ten sam zawodnik miał kolejną okazję, ale nie trafił dobrze w piłkę, będąc 5 metrów od bramki rywala. W 65 minucie bliski wyrównania był Mróz. Z lewej strony dośrodkował Kiełbasa, "Zima" uderzył z powietrza, ale do szczęścia zabrakło mu kilku centymetrów.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, co znalazło potwierdzenie także w tym spotkaniu. W 75 minucie Hryszkiewicz ponownie wrzucał z rzutu rożnego, Marcinkowski znowu wygrał pojedynek główkowy, ale tym razem to on pokonał Maliszewskiego, podwyższając prowadzenie na 3:1.
Czarni grali do końca i wykrzesali z siebie jeszcze resztki sił. Dziesięć minut przed końcem Kasprzycki huknął zza pola karnego, Kęszycki nie zdołał złapać piłki, doszedł do niej "Tela", podał do Mroza, ale "Zima" główkował nieskutecznie. Chwilę po tym obrońcy MKP powstrzymali w nieprzepisowy sposób Grafa, szarżującego na polu karnym i sędzia podyktował rzut karny. Sam poszkodowany pewnie wykorzystał "jedenastkę" i gospodarze znowu złapali kontakt.
Już w doliczonym czasie Tomasz Janicki minął dwóch rywali i ruszył w kierunku bramki gości, ale na polu karnym zatrzymali go obrońcy. Gospodarze domagali się następnego rzutu karnego, ale gwizdek sędziego milczał.
To wszystko na co było stać tego dnia piłkarzy z Jelcza-Laskowic, którzy nadal zachowują szansę na awans do IV ligi. Jednak nie wszystko zależy już od nich samych i muszą liczyć na potknięcie rywali.
Nastroje panujące na stadionie w Jelczu-Laskowicach najlepiej zobrazował jeden z kibiców: - To jest jak żałoba narodowa, gorzej niż wtedy, jak rozpier.... się tupolew pod Smoleńskiem!
Czarni Jelcz-Laskowice - MKP Wołów 2:3
0:1 - Sebastian Skrzek (w 44 min.)
0:2 - Konrad Tabak (51)
1:2 - Adrian Marcinkowski (58, samobójczy)
1:3 - Adrian Marcinkowski (75)
2:3 - Grzegorz Graf (81, z karnego)
Jelcz-Laskowice. 4 czerwca 2011. Widzów około 200.
Sędziowali: Mirosław Mazgaj jako główny oraz Piotr Kmiecik i Andrzej Samołyk - asystenci liniowi (Wrocław).
Czerwona kartka: Adrian Marcinkowski (w 89 min.) - po drugiej żółtej.
Żółte kartki: Tomasz Gałecki (w 31 min.), Dominik Domino (41), Adrian Marcinkowski (42 i 89), Damian Kiełbasa (52) i Sławomir Kopek (63) - wszyscy za faule; Sebastian Skrzek (81) i Piotr Kęszycki (85) - obaj za niesportowe zachowanie.
Czarni: Maliszewski - Mycka (46 Telatyński), Graf, Bartosiewicz, Kiełbasa - Kasprzycki, Zakliński (80 Janicki), Domino, Kopek, Misztal (46 Dobrowolski) - Mróz.
MKP: Kęszycki - Harwas, Marcinkowski, Gałecki, Woś - Stańczyk (65 Janus), Tabak, Szewczyk (65 Ledwoń), Hryszkiewicz - Skrzek (90 Birabe), Kruczek (89 Zieliński).
Tekst i fot.:
Mateusz E. Czajka
Napisz komentarz
Komentarze