Po wyrównanej pierwszej połowie i przy zdecydowanej dominacji w drugiej, oławianie pewnie wygrali w podbolesławieckiej Osiecznicy z Twardym, którego główny trzon stanowią zawodowi i kontraktowi żołnierze 10. świętoszowskiej brygady pancernej
Zawodnicy przyzwyczajeni do żołnierskiego drylu i ostrej fizycznej zaprawy - wbrew temu, co mówi końcowy wynik - nie byli łatwym rywalem dla naszej drużyny.
W porównaniu z poprzednim meczem, z międzyrzeckim Orłem, w ekipie trenera Sebastiana Sobczaka nastąpiła tylko jedna zmiana. Na pojedynek z Twardym nie pojechał kontuzjowany Paweł Błaszczak, a jego miejsce zajął Gwinejczyk Mohammed Donzo. Działaczom MKS udało się go uprawnić do gry w dniu meczu. Dobrze wyszkolony technicznie i szybki napastnik rodem z Afryki Zachodniej stanowił wyraźną jakościową różnicę na plus w oławskim zespole i w dużym stopniu przyczynił się do zwycięstwa w Osiecznicy.
Pierwszą niespodzianką in minus, jaką nasi piłkarze zastali na miejscowym stadionie, był fatalny stan boiska, w dodatku bardzo krótkiego i wąskiego. - U nas „B”-klasowe drużyny grają na lepszych płytach - komentowali zawodnicy MKS. Przedstawiciele Twardego tłumaczyli się, że korzystają z osiecznickiego obiektu gościnnie, bo stadion w Świętoszowie jest ponad dwa lata modernizowany. Wiosną 2012 Twardy ma grać już u siebie.
W pierwszej części meczu gospodarze umiejętnie wykorzystywali atut małego i pełnego dziur boiska w Osiecznicy. Widać było, że dobrze się na nim czują, grając najprostszy futbol. Zupełnie inaczej było z przyjezdnymi, którzy lubią grę piłką, a niezbędna do tego jest duża przestrzeń. Tu jej wyraźnie brakowało i dlatego oławianie dość długo nie mogli „zatrybić”, co skrzętnie wykorzystywali świętoszowianie. Grali ostro i agresywnie, dużą liczbą piłkarzy w defensywie i nastawiali się na szybkie kontry po dalekich wybiciach piłki.
Przez pierwszy kwadrans trwało przysłowiowe badanie przeciwnika, więc za wiele się nie działo. W 3 minucie z rzutu wolnego strzelał Janusz Szkarapat, ale piłka poszybowała wysoko ponad bramką MKS. W 12 minucie odrobiny szczęścia zabrakło Jakubowi Kalinowskiemu, który po dośrodkowaniu Krzysztofa Gancarczyka z rzutu wolnego, omal nie zaskoczył bramkarza Twardego strzałem z niewielkiej odległości.
W 17 minucie prawą stroną groźnie zaatakowali gospodarze. Wywalczyli aut w okolicy pola karnego MKS i po szybkim wznowieniu gry byli bliscy zdobycia gola. Piłka przypadkowo odbiła się od nóg oławskich obrońców, przejął ją przed szesnastką Daniel Szkarapat, wpadł na pole karne i mając przed sobą tylko Radosława Florczyka, strzelił w długi róg - na szczęście dla bramkarza MKS, minimalnie chybił.
W 22 minucie, po dośrodkowaniu Krzysztofa Gancarczyka, piłkę przejął na polu karnym gospodarzy Mohammed Donzo i płaskim strzałem po ziemi pokonał bramkarza Twardego. Gol nie został jednak uznany, bo zdaniem arbitra Gwinejczyk pomagał sobie ręką przy opanowywaniu piłki. Dziesięć minut później dwukrotnie zakotłowało się na polu karnym gospodarzy, po rzutach rożnych, wykonywanych przez Krzysztofa Gancarczyka, ale bez efektu bramkowego.
Bliscy strzelenia gola przed przerwą byli natomiast świętoszowianie. W 37 minucie, po akcji Sebastiana Faltyna i Patryka Kubika, piłkę przejął Daniel Szkarapat i w sytuacji sam na sam z Florczykiem strzelił z ostrego kąta, ale trafił w słupek.
Druga połowa rozpoczęła się od falowych ataków gości. W 48 minucie Donzo sprytnie przerzucił piłkę głową do Arkadiusza Synówki, który wpadł na pole karne i uderzył mocno z ostrego kąta, trafiając w boczną siatkę. - Lepszym rozwiązaniem byłoby zagranie do stojącego na wprost bramki niepilnowanego Krzysztofa Gancarczyka - komentował później tę sytuację trener MKS Sebastian Sobczak.
Chwilę później Synówka trafił do siatki, po zagraniu przez Donzo w uliczkę, ale arbiter po raz kolejny nie uznał oławianom gola, tym razem dopatrując się spalonego.
W 52 minucie gospodarze także protestowali, ale tym razem sędzia nie uznał ich racji i wskazał na środek boiska. Po akcji Twardego piłkę złapał Radosław Florczyk i dalekim wykopem posłał ją do Krzysztofa Gancarczyka. Ten, atakując agresywnie lewym skrzydłem, ograł dwóch obrońców, wpadł na pole karne i z linii końcowej podał do nadbiegającego Donzo, który z kilku metrów wpakował futbolówkę do bramki.
Niespełna pięć minut później Krzysztof Gancarczyk zaliczył kolejną asystę bramkową, chociaż tym razem nie bezpośrednią. Po jego zagraniu w uliczkę do Synówki, Kamil Ganczarek powalił w polu karnym młodego napastnika MKS i sędzia podyktował rzut karny, który Michał Sikorski pewnym strzałem zamienił na gola.
W 62 minucie goście zdali trzeci i w zasadzie decydujący cios. W środkowej strefie boiska piłkę wywalczył Mateusz Gancarczyk, wprowadzony kilka chwil wcześniej za starszego brata Andrzeja. Podciągnął pod pole karne i podał prostopadle do Synówki, który w szesnastce wymienił z Krzysztofem Gancarczykiem serię podań a la FC Barcelona, zakończoną celnym trafieniem pomocnika MKS.
Ostatnie pół godziny meczu to akcje z obu stron, które mogły przynieść kolejne gole. W 65 minucie ładnie strzelił przewrotką z 15 metrów Łukasz Rudyk, ale piłka poszybował tuż nad poprzeczką bramki MKS. W 72 minucie, po akcji Dawida Babija i dośrodkowaniu Krzysztofa Gancarczyka, główkował najmłodszy z Gancarczyków Mateusz, ale nie trafił z trzech metrów do pustej bramki. Pięć minut później niecelnie główkował z bliska Jakub Kalinowski. W samej końcówce oławianie mieli jeszcze jedną szansę, ale Donzo przegrał pojedynek oko w oko z bramkarzem Twardego Waldemarem Golińskim.
W ostatnim kwadransie świetnymi interwencjami popisywał się także golkiper MKS. Radosław Florczyk najpierw umiejętnie skrócił kąt i w sytuacji sam na sam zmusił do niecelnego strzału Krystiana Chruścickiego, potem obronił nogami uderzenie Rudyka z bliskiej odległości, a tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra wybił piłkę na rzut rożny, po silnym i kąśliwym strzale Janusza Szkarapata, zza linii pola karnego.
Powiedzieli po meczu:
Kamil Makos - obrońca i kapitan Twardego
- Chcieliśmy się zrehabilitować za sromotną porażkę w Bielawie 0:6, której doznaliśmy na inaugurację nowego sezonu. Do przerwy to nam się udawało, bo toczyliśmy wyrównany pojedynek z oławską drużyną. Po zmianie stron popełniliśmy jednak w krótkim czasie trzy błędy w defensywie, które goście skrzętnie wykorzystali. Dość późno rozpoczęliśmy przygotowania i to było dziś widoczne, właśnie w drugiej połowie, w której obnażyły się nasze braki kondycyjne i słabe zgranie. Mamy też bardzo krótką ławkę, więc gdy po godzinie przegrywaliśmy 0:3, to mimo ambicji trudno nam było odmienić losy meczu. Rywale po przerwie wprowadzili czterech świeżych zawodników, a my mieliśmy dziś tylko jednego wartościowego i zdrowego zmiennika.
Jakub Kalinowski - obrońca MKS SCA
- Wiedzieliśmy, że wbrew pozorom, nie będzie łatwo. Przed meczem trener nas uczulał, by nie lekceważyć rywala, który w poprzednim sezonie na tym specyficznym boisku urywał punkty faworytom. To się potwierdziło, zwłaszcza w pierwszych 45 minutach, kiedy gospodarze grali odważnie i agresywnie. My się rewanżowaliśmy uważną i konsekwentną grą w defensywie, która przyniosła pozytywny skutek w drugiej połowie. Przełomowym momentem była pierwsza bramka, po której grało nam się już dużo lepiej i swobodniej. W efekcie odnieśliśmy tu pewne i zasłużone zwycięstwo.
Twardy Świętoszów - MKS SCA Oława 0:3
0:1 - Mohammed Donzo (w 52 min.)
0:2 - Michał Sikorski (57, z karnego)
0:3 - Krzysztof Gancarczyk (62)
Osiecznica: 10 sierpnia 2011. Stadion GOSiR. Widzów około 100.
Sędziowali: Sławomir Sinicki jako główny oraz Dawid Czentorycki i Paweł Białek - asystenci liniowi (Drezdenko).
Żółte kartki: Krystian Chruścicki (w 18 min.) - za przeszkadzanie przy wznowieniu gry; Waldemar Gancarczyk (32) - za niesportowe zachowanie; Kamil Ganczarek (56) i Krzysztof Gancarczyk (86) - obaj za faule.
Twardy Świętoszów: Goliński - Makos, Ganczarek, Chruścicki, Kubik - Iwaniak (80 Chlabicz), D.Szkarapat, Rudyk, J.Szkarapat - Kolbusz, Faltyn.
MKS SCA Oława: Florczyk - Wejerowski (77 Zapał), Kalinowski, Sikorski, Kiełbasa - A.Gancarczyk (60 M.Gancarczyk), Kozioł, W.Gancarczyk (70 Babij), K.Gancarczyk - Donzo, Surówka (85 Kohut).
Tekst i fot.:
Krzysztof A.Trybulski
Napisz komentarz
Komentarze