W tym roku zawodnicy stanęli przed niełatwym zadaniem. Silne słońce i mocne podmuchy wiatru towarzyszyły im na trasie. To wpłynęło na wyniki zawodów, które były słabsze w porównaniu z poprzednimi latami, oraz na frekwencję.
Na podstawie zgłoszeń internetowych liczono na rekord frekwencji, ale z powodu pogody
i rozgrywanego pięć dni wcześniej maratonu w Krakowie, wielu biegaczy zrezygnowało z biegu na 42.195 metrów i zapisało się na bieg towarzyszący.
- Szkoda, że tak się stało, ale niełatwo rywalizować z ogromnymi maratonami, które przyciągają tysiące biegaczy - mówi Aleksander Mitek, organizator zawodów
w Jelczu-Laskowicach.
Z tego powodu nie wystartował w Jelczu Piotr Spaliński, który w ubiegłym roku zajął drugie miejsce - 19 kwietnia biegłem maraton w Dębnie, a tydzień później w Krakowie - mówi. - Mam ogromny sentyment do jelczańskiego maratonu, ale zależy mi również na Koronie Maratonów Polskich, którą można zdobyć dzięki biegom w Dębnie i Krakowie.
Walka o wygraną
Pod nieobecność oławianina Adama Wałowskiego, zwycięzcy z 2008 roku, triumfował Janusz Wesołowski, który prowadził od startu do mety. Biegacz Koksowni Przyjaźń Dąbrowa Górnicza miał do 30 kilometra stumetrową przewagę nad Sebastianem Grodeckim z Chocianowa, ale jego rywal przeżywał kryzys na ostatniej czwartej pętli i ukończył maraton na 19. pozycji. Nie miał go August Jakubik z KRS TKKF Jastrząb Ruda, który na ostatnich kilometrach przesunął się na drugą pozycję. Jakubik do końca walczył o wygraną, przegrywając minimalnie z Wesołowskim na finiszu. - Nie sądziłem, że Jakubik wytrzyma kondycyjnie ten dystans i do ostatnich metrów powalczy o wygraną - mówi triumfator. - Na szczęście miałem jeszcze trochę sił na mecie i nie dałem się pokonać.
Zwycięzca przebiegł maraton w czasie 2 godzin 57 minut i 27 sekund. To jeden ze słabszych wyników w jelczańskim maratonie.
- Trasa była trudna, a osiem podbiegów pod wiadukty przy silnym wietrze dało się każdemu mocno we znaki - mówi. - Cieszę się, że w tych warunkach szczęśliwie dobiegłem do mety.
Trudny maraton
Spośród 119 startujących maraton ukończyło 111 zawodników.
W kategorii kobiet najlepsza była wrocławianka Agnieszka Mizera, która przybiegła na metę w czasie 3 godzin i 55 minut. Drugie miejsce wśród kobiet zajęła oławianka Agata Delkowska - 4 godziny i 11 minut. Natomiast w kategorii mężczyzn z powiatu oławskiego najszybszy był Marek Baszczij z Miłoszyc. Biegacz Śluzy Ratowice pokonał trasę maratonu w ciągu 3 godzin i 40 minut. Wyprzedził jelczan Arkadiusza Tołłoczkę i Zdzisława Jendraszaka.
Wśród startujących nie zabrakło przyjaciela Barbary Szlachetki - Christiana Hottasa oraz jej córki Katarzyny. Christian ukończył w Jelczu-Laskowicach swój 1400. maraton. - Biegło mi się ciężko, ale szczęśliwie dotarłem do mety - mówi. - W ciągu roku startuję średnio w 140 albo 150 maratonach, ale ten jelczański ma dla mnie szczególne znaczenie.
Kasia dobiegła do mety w czasie 4 godzin i 50 minut. Ona ukończyła wszystkie jelczańskie maratony, podobnie jak Marian Kaźmierkiewicz i Czech Jiri Brzezina. W tym roku na trasie w Jelczu-Laskowicah rywalizowało 11 zawodników z powiatu oławskiego. Oprócz wymienionych wcześniej, startowali także: Bogumił Wosz - medalista mistrzostw Europy i uczestnik mistrzostw świata w kolarstwie, oławianie Tomasz Ciepły i Ireneusz Kirkiewicz oraz jelczanie Marek Kruk i Grzegorz Chmieluk.
Bieg na 10.5 km i sztafeta
Równolegle z maratonem rozgrywano bieg towarzyszący na dystansie 10.5 km. Rywalizowało 90 biegaczy. Zwyciężył Czech Milan Janata z Upic przed Piotrem Ślęzakiem z AWF Wrocław i Pawłem Gołębiowskim z Ratowic. Wśród kobiet wygrała Katarzyna Durak, wyprzedzając Danutę Piskorowską (obie z Wrocławia) i jelczankę Agnieszkę Burdelak.
Na trasie maratonu rywalizowały również dwie sztafety składające się z ośmiu zawodników, mających do pokonania po pięć kilometrów. Zwyciężyli uczniowie ZSP nr 2 z Oławy przed drużyną ZSP w Jelczu-Laskowicach. Pełne wyniki maratonu oraz biegu na 10.5 km na stronie internetowej: www.maratonypolskie.pl.
Tekst i fot.: Piotr Zalewski
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze