- Mamy jeszcze 25 wolnych działek do zagospodarowania - informuje Pelagia Mamzerowska, prezes Rodzinnego Ogrodu Działkowego im. Bolesława Chrobrego w Oławie. Znacznie mniej, bo tylko 14 wolnych parceli, mają w innym dużym oławskim ogrodzie - im. Stanisława Staszica. Natomiast nie ma dobrych wieści dla potencjalnie nowych działkowców z Jelcza-Laskowic. - Z tego, co wiem, nie tylko w naszym, ale we wszystkich jelczańskich ogrodach, nie ma obecnie ani jednej dostępnej działki - mówi Władysława Lech, prezes ROD "Zgoda" w J-L
Pandemia wywołała totalny zastój w wielu dziedzinach życia społecznego. Ponieważ natura nie znosi próżni, w niektórych formach aktywności ludzkiej zanotowano niespotykanie duży wzrost. Od kilku tygodni, wraz z nastaniem wiosny i w ślad za nią cieplejszej pogody, a przede wszystkim po pierwszych poluzowaniach różnych reżimów, związanych z epidemią, właśnie tak się dzieje w "zielonych azylach miejskich". Takie określenie przywarło do skumulowanych w formach kolonii i usytuowanych w rozległej zwartej przestrzeni - najczęściej na obrzeżach dużych osiedli mieszkaniowych - popularnych "działek ogrodowych". Pojedynczo to niewielki teren, najczęściej wielkości od 2 do 3 arów, ale w zwartej grupie, to często 10 czy 15, a nawet 50 hektarów, pełnych poletek warzywnych, kwietników, minisadów, a ostatnio w coraz większym stopniu - rekreacyjnych łączek bądź trawników.
Rekreacja, ekonomia i... polityka
- Te małe z pozoru działeczki, często pięknie zagospodarowane i dopieszczone przez swoich właścicieli, w czasach przymusowej i wielotygodniowej izolacji domowej stają się doskonałym miejscem do odreagowania związanych z tym stresów - uważa prezes Janusz Moszkowski i dodaje: - Duże, wręcz potężne obecnie zainteresowanie nabyciem działek przez osoby, które dotąd niewiele miały wspólnego z tym naszym miniogrodnictwem rodzinnym, to bez wątpienia efekt przewidywania tego, co będzie się działo w najbliższych miesiącach. Pandemia wciąż istnieje wokół nas i nic nie wskazuje na to, by szybko ustąpiła. A przed nami lato i tak charakterystyczne dla tej pory roku wakacyjne wyjazdy, które jednak - wszystko na to wskazuje - tym razem będą bardzo mocno ograniczone. Na pewno nie będzie lipcowo-sierpniowych masowych wojaży zagranicznych, a i krajowe - przynajmniej w okresie wakacji - też stoją pod dużym znakiem zapytania. Ogródek działkowy natomiast, położony relatywnie blisko domu, odseparowany od innych ogrodzeniem, jest w czasach epidemii postrzegany, jako znacznie bezpieczniejsze miejsce do wypoczynku niż pełen ludzi hotel w ciepłych krajach, zatłoczona bałtycka lub mazurska plaża czy charakteryzujące się latem stałą wielotysięczną ciżbą zakopiańskie Krupówki bądź sudeckie górskie szlaki turystyczne. Nie dziwi więc, że właśnie ogródki działkowe, te do niedawna raczej będące symbolem biedy, czy wręcz ubóstwa popularne "Rodos", stają się teraz, na wiosennym przednówku, takim naturalnym kierunkiem dużego zainteresowania wielu osób. Ważny jest także czynnik ekonomiczny - ludzie masowo tracą pracę i myślą o wolnych działkach, które można w takim przypadku nabyć za niewielkie pieniądze, także pod kątem pozyskania w przyszłości relatywnie tanio warzyw i owoców.
Janusz Moszkowski kieruje wrocławskimi władzami okręgowymi PZD "od początku świata i jeden dzień dłużej". Pamięta więc wszystkie "wzloty i upadki" ogrodów działkowych. Artykuł w całości przeczytasz w e-wydaniu DOSTĘPNE TUTAJ
Krzysztof A. Trybulski [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze