- Od tygodnia na Kilińskiego postawione są znaki progów zwalniających widmo - informuje pan Michał. - Progów nie ma, a znaki stoją. A szczególnie przed wjazdem do wsi Jaczkowice stoją 2 znaki ostrzegające przed progami zwalniających obok siebie w odległości 50 metrów.
Pojechaliśmy na miejsca. Faktycznie jest zamieszanie i dotyczy nie tylko Kilińskiego, ale i dojazdów z Kilińskiego do miasta przez Park Miejski. W kilku miejscach są tam progi zwalniające, ale bez żadnych znaków ostrzegających (bo i tak jest tu ograniczenie prędkości), ale zwłaszcza w nocy może być to "niespodzianka" dla tych, którzy pierwszy raz wybiorą ten skrót. Za to na Kilińskiego ostatnio pojawiło się tych znaków sporo, za to... ani jednego progu. Może warto by znaki przenieść tam, gdzie już są te progi są? Oczywiście tak na serio to rozumiemy, że sytuacja ma związek z prowadzonym obecnie remontem tej ulicy, więc wkrótce progi zapewne się pojawią. Czytelnik zwraca jednak uwagę na kwestię bezpieczeństwa.
- Czy mogliby Państwo nagłośnić sytuację, bo znaki stoją omylnie i jak już pojawią się progi, to wiele osób "z pamięci" może za szybko wjechać w nagle powstały próg i kłopot gotowy - pisze pan Michał. I tu ma trochę racji, ale tylko trochę, bo skoro jest znak ograniczający prędkość do 30 km na godzinę, to i tak musimy zwolnić, choć progu nie ma. Wiadomo jednak, że kierowcy jeżdżą na pamięć, więc gdy zauważą, że progów nie ma, pojawi się pokusa, aby tu nie zwalniać. To jednak będzie niezgodne z prawem. Na wszelki wypadek więc radzimy w tym miejscu uważać i liczyć się z tym, że za znakami w każdej chwili jednak mogą się pojawić zapowiadane progi. Zatem... noga z gazu!
Napisz komentarz
Komentarze