Nagrody nie będzie, bo Radek sam sobie pomógł, na dodatek udało się schwytać złodzieja. Ale po kolei...
Do kradzież doszło 9 maja między godziną 7:40 a 14:40 - rower jak zwykle był przypięty do barierki przed stacją PKP w Jelczu-Laskowicach, gdzie siedemnastoletni Radek często zostawiał swój pojazd.
- Po powrocie z praktyk zauważyłem, że nie ani roweru, ani łańcucha, którym był przypięty - opowiada Radek. Na wszelki wypadek, sprawdził wokoło, czy ktoś dla żartu nie schował mu pojazdu w krzakach, ale nie - nigdzie go nie było. Wezwał Policję, która na miejsce przyjechała bardzo szybko. Potem pojechał na komisariat, aby złożyć zawiadomienie o kradzieży roweru wartości około 2.5 tys. zł.
- Miał on dla mnie wartość sentymentalną, bo dawno temu dostałem go od babci - mówi Radek. - Dlatego bardzo go szanowałem, był w świetnym stanie, przypominał mi babcię. Żal byłoby stracić taką pamiątkę.
Policja przyjęła zgłoszenie, Radek dostarczył funkcjonariuszom zdjęcia roweru. Nie czekał, aż go znajdą, tylko sam zaczął działać. Przeglądał ze znajomymi różne portale z ogłoszeniami, gdzie można kupić używane rowery i wreszcie na OLX trafił na swój pojazd. To było na drugi dzień po kradzieży. Nie miał wątpliwości, bo rower jest charakterystyczny. Ponieważ był znakowany, w przypadku zobaczenia go "na żywo" szybko dałoby się zweryfikować kto jest jego właścicielem.
Napisał do złodzieja, który umieścił ogłoszenia. Dla uprawdopodobnienia, że jest zainteresowany kupnem roweru, zaczął się targować i nawet zbił ceną z 900 na 850 zł.
- Chciałem go podpuścić - mówi Radek.
Ostatecznie złodziej umówił się z nim na przekazanie pieniędzy i odbiór roweru w centrum Wrocławia. Wtedy Radek zwrócił się do policjantów z Jelcza-Laskowic, aby dali mu eskortę podczas spotkania ze złodziejem.
- Oczywiście zgodzili się - opowiada. - Pojechało ze mną dwóch policjantów w cywilnych ubraniach. Na miejscu zostawili Radka samego, ale byli w pobliżu.
Umówili się, że gdy chłopak wsiądzie na rower, będzie to znaczyło, że pojazd jest jego i wtedy wkroczą do akcji.
- Bardzo profesjonalnie podeszli do sprawy - mówi Radek.
I tak się stało. Policjanci sprawnie zatrzymali mężczyznę, oferującego skradziony rower. W kajdankach wsadzili go do auta i zabrali na komisariat. Okazało się, że to 41-letni mieszkaniec Wrocławia. Teraz grozi mu do 5 lat więzienia.
- Był mocno zdziwiony całą akcją - opowiada Radek. - Gdy tylko zorientował się, że coś jest nie tak, próbował uciekać, ale już było za późno. Policjanci byli szybsi. Bardzo fajnie do tego podeszli, należy im się podziękowanie, bo złapali osobę, która mi ten rower zakosiła.
Przy okazji Radek dowiedział się od policjantów, że z tego miejsca przy stacji kolejowej w Jelczu-Laskowicach ginie sporo rowerów.
- Ja tu już nie zostawiam swojego roweru, skoro nie ma monitoringu - mówi Radek. - Gdzie? Nie powiem.
Z zestawienia kamer monitoringu na terenie miasta Jelcz-Laskowice wynika, że na parking przy stacji PKP powinna być 1 kamera obrotowa (widok na parking przy stacji od ul. Hirszfelda).
- Podczas przeszukania miejsca zamieszkania zatrzymanego mężczyzny, policjanci zabezpieczyli również narkotyki - marihuanę oraz amfetaminę - informuje oficer prasowy KPP w Oławie Wioletta Polerowicz. - Zatrzymany usłyszał już zarzuty. Za popełnione przestępstwa grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Napisz komentarz
Komentarze