Przypomnijmy, że przed Sądem Rejonowym w Oławie już niemal 3 lata toczy się proces Karoliny P. z Jelcza-Laskowic oraz jej koleżanki Magdaleny Ł., oskarżonych o naruszenie miru domowego (wdarły się na cudzą posesję w Ratowicach, zdemontowały ogrodzenie), o kradzież psa Peruna oraz o znęcanie się nad nim poprzez bezprawny transport zwierzęcia, przewożenie go z miejsca na miejsce, bez ustalonego miejsca stałego pobytu i bez możliwości zaadoptowania się przez psa do nowych warunków.
Oskarżone bronią się, że to było ratowanie zwierzęcia, czyli tzw. odbiór interwencyjny psa, który - jak oceniły - był przetrzymywany w skrajnie złych warunkach, zagrażających jego życiu.
Przypomnijmy, że Karolina P. - zamiast gminie, jak mówi prawo - dała odebranego przez siebie psa komuś innemu, ten przekazał go dalej i ostatecznie do dziś nie wiadomo, gdzie aktualnie przebywa, czy w ogóle żyje, więc tym bardziej nie można było sprawdzić jego kondycji. Biegli w tej sprawie mogą więc opierać się jedynie na filmikach z sieci, zdjęciach i opiniach weterynarzy, którzy psa widzieli i badali.
*
Podczas kontynuacji rozprawy 26 września 2025 roku sędzia dopuściła kolejny dowód w sprawie - nową opinię biegłego sądowego z zakresu kynologii, który miał stwierdzić, czy warunki psa w dniu interwencyjnego odbioru mogły stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia zwierzęcia i czy istniała konieczność takiego odbioru w myśl ustawy o ochronie zwierząt. Biegła odpowiedziała też na pytanie, czy kilkukrotne przewożenie Peruna z miejsca na miejsce, gdy ukrywano go przed właścicielem, było znęcaniem się nad psem.
Biegła sądowa w swojej opinii przypomniała, że decyzji o odebraniu komuś zwierzęcia nie powinno się podejmować pochopnie i bezpodstawnie, należy zawsze pamiętać o dopełnieniu wszelkich formalności, aby nie narazić się na zarzut przywłaszczenia zwierzęcia - jak to ma miejsce właśnie w tej sprawie. Odpowiedni przepis ustawy o odbiorze interwencyjnym - jak przypomniała - powinien być stosowany wyjątkowo, to jest w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawianie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu. Przepis ten bowiem ma na celu głównie udzielenie "niezwłocznej pomocy zwierzęciu".
Biegła na podstawie zgromadzonych materiałów w sprawie stwierdziła, że nie zaistniała tu konieczność interwencyjnego odbioru Peruna - nie nastąpił stan wyższej konieczności, nie było bezpośredniego zagrożenia życia zwierzęcia, nie miało miejsca długotrwałe zaniedbanie. Na podstawie analizy zdjęć, filmów i zeznań świadków biegła uznała, że interwencja powinna się tu ograniczyć do pouczenia, z uwzględnieniem udzielenia wskazówek, co należy zrobić, aby poprawić dobrostan psa. Dopiero gdyby to nie przyniosło rezultatu, można by zastosować odbiór zwierzęcia na drodze zwykłej lub interwencyjnej.
Co do drugiego pytania - chodziło o kilkukrotne przewożenie psa z miejsca na miejsce, na dość znaczne odległości, częste zmiany miejsca pobytu i osób, które przejmowały opiekę nad psem - biegła uznała, że niewątpliwie taka sytuacja narażała psa na niepotrzebny dodatkowy stres i uczucie niepewności, a tym samym cierpienie. Narażanie psa na niepotrzebny stres podczas transportu może być uważane są znęcanie się nad zwierzęciem, a zgodnie z polskim prawem transport zwierząt, który powoduje ich zbędne cierpienie i stres jest przestępstwem.
*
Obrona zakwestionowała tę opinię jako nieobiektywną, stwierdzając, że biegła nie uwzględniła całego materiału dowodowego, tylko skupiła się na zdjęciach i zeznaniach świadków oskarżenia.
- Ta opinia jest nie do przyjęcia - mówiła wprost obrończyni Magdaleny Ł. i oświadczyła, że oskarżona chciałaby złożyć oświadczenie w obecności biegłej i wspólnie nią obejrzeć wszystkie dostępne filmiki, a potem biegła mogłaby złożyć dodatkowe zeznania w tym zakresie.
Obrońca Karoliny P. uznał, że istnieje obszerny materiał dowodowy, świadczący w sposób jednoznaczny, że pies jednak był w stanie "druzgocącym". Opinia biegłej - jego zdaniem - jest w rażącej sprzeczności z poprzednią opinią biegłego kynologa. "Gołosłownymi stwierdzeniami" nazwał opinię biegłej zarówno co do znęcania się nad psem, jak i co do odbioru interwencyjnego.
- Konieczne w mojej ocenie jest dopuszczenie dowodu z uzupełniającej opinii biegłej, przesłuchując ją na rozprawie - dowodził obrońca Karoliny P. - Przy okazaniu jej wszystkich zdjęć, aby mogla je obejrzeć, bo wydaje się, że się z nimi nie zapoznała.
- Uważam, że takie stawianie sprawy zmierza do przedłużenia postępowania - ocenił pod nieobecność prokuratora oskarżyciel posiłkowy mecenas Jarosław Litwin. - Opinia uzupełniająca jest zbędna.
Sąd oddalił wnioski obrony. Jego zdaniem opinia biegłej nie jest niejasna ani wewnętrznie sprzeczna, a dysponowała ona całością materiału dowodowego. Jednocześnie sąd ujawnił dwa nowe wnioski dowodowe strony oskarżającej - chodziło o umorzenie innego postępowanie z udziałem Karoliny P. "w analogicznej sprawie" - jak uznał mecenas Litwin. Chodzi o bezpodstawne zabranie psa i utworzenie zbiórek pieniężnych na opłacanie jego leczenia.
Drugi wniosek dotyczył wielokrotnych zmian nazw stowarzyszeń, które zakładała i prowadziła Karolina P.
- To pokazuje pewien wzór postępowania - dowodził oskarżyciel. - Takie coś to nie jest działalność ściśle jawna.
Obrona oczywiście wnioskowała o odrzucenie tych nowych dowodów.
Sąd postanowił je oddalić jako nieprzydatne do rozstrzygnięcia w tej sprawie. Postanowił jedynie wpiąć do akt sprawy wydruk ze spisu stowarzyszeń, gdzie funkcjonuje nazwa pierwszego jelczańskiego stowarzyszenia założonego przez Karolinę P.
Tu obrończyni Magdaleny Ł. ponowiła wniosek, że jej klientka chciałaby złożyć wyjaśnienia w sprawie, bo dotąd ich nie składała podczas rozprawy.
- Jest to osoba, co do której nie ma żadnych zarzutów, że zbierała jakieś pieniądze, a w środowisku "psiarzy" ma bardzo dobre opinię - mówiła obrończyni. - Jej słowa i jej przedstawienie stanu psa jest bardzo istotne.
Formalnie obrończyni Magdaleny Ł. złożyła wniosek o odroczenie rozprawy, aby jej klientka mogła złożyć wyjaśnienia. Jak tłumaczyła, na tę rozprawę nie mogła przyjść, bo jest chora.
Sąd był wyraźnie zdziwiony tym wnioskiem obrony.
- Przecież na czterech poprzednich rozprawach Magdalena Ł. była obecna, więc mogła składać oświadczenia, ale tego nie robiła - mówiła sędzia. - To jak mam się teraz przychylić do wniosku obrony?
- To zmierza do przedłużenia rozprawy - ocenił oskarżyciel.
- Oskarżona chciałaby wiele wyjaśnić - uzasadniała obrończyni. - Ten jeszcze jeden termin nie przedłuży rozprawy aż tak bardzo.
Sąd zobowiązał obronę do przedstawienia zaświadczenia lekarskiego na okoliczność nieobecności na rozprawie Magdaleny Ł., a została ona poprawnie zawiadomiona, ale ostatecznie przychylił się do wniosku jej obrończyni. Przerwa w rozprawie potrwa do połowy listopada, aby oskarżona jednak mogła przed sądem odnieść się do opinii biegłej.
Cdn.
TU pisaliśmy o tej sprawie:







Napisz komentarz
Komentarze