Oława Bez serca
W ciągu kilku ostatnich miesięcy Wojtek został dwa razy postrzelony z wiatrówki. - Pierwszy raz w środę przed Wielkanocą - mówi Bodnar. - Wrócił do domu smętny, leżał na fotelu, a kiedy wziąłem go na ręce, zaczął bardzo płakać. Na karku zauważyłem wyciek krwi. Natychmiast skontaktowałem się z lekarzem. Prześwietlenie wykazało, że w środku jest śrut. Kot został postrzelony w prawą stronę karku, ale nabój przepenetrował ciało aż do lewej łopatki. Weterynarz powiedział, że sytuacja jest bardzo trudna, bo nie wiadomo, jakie są uszkodzenia wewnętrzne.
Udało się przeprowadzić operację, wszytko poszło po myśli Stefana Bodnara, jego ulubieniec wyzdrowiał.
30 maja wieczorem Wojtek znów wrócił z raną od postrzału z wiatrówki. Tym razem ktoś trafił go w nogę. Strzał musiał być z większej odległości, bo śrut nie utkwił ciele. - Wziąłem Wojtka na ręce i widziałem, że bardzo go bolało, bo zaczął syczeć. Lekarz zrobił prześwietlenie i szczegółowo go zbadał. Po kilku dniach kot znów wrócił do zdrowia i nie sposób go zatrzymać w domu.
Wojtek aż rwie się na zewnątrz. Kocha wolność i codziennie rano czeka, że właściciel otworzy drzwi. Stefan Bodnar za każdym razem, gdy wypuszcza swojego pupila, martwi się, że znów oberwie z wiatrówki.
Kto manifestuje swoją głupotę i nienawiść do kotów, strzelając? Jeszcze nie wiadomo, ale sprawą zajęła się policja. Bodnar podejrzewa, że może być to ktoś z ogródków działkowych przy ulicy Kilińskiego. Wielu nie podoba się to, że na działkach są koty, a mieszkaniec je dokarmia. - Od dziesięciu lat jestem tam codziennie i przynoszę im jedzenie. To straszne, że ludzie są tak okrutni.
Wojtek był zabrany właśnie z działek i bardzo często wraca w tamto miejsce. Nie tylko on poczuł na własnej skórze co znaczy "ludzka życzliwość". Pół roku temu Bodnar wziął do sterylizacji kotkę, która żyje na działkach. Po zabiegu odebrał zwierzę od weterynarza i... woreczek ze śrutem. Kotka miała kilka ran.
Właściciel Wojtka ma nadzieję, że bezduszny mieszkaniec poniesie konsekwencje. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi do dwóch lat więzienia. Bodnar apeluje do tych, którzy wiedzą, kto strzela do kotów na działkach przy ulicy Kilińskiego, aby zadzwonili na policję. Prosi też czytelników, którzy mogą pomóc, a nie chcą ujawniać danych na policji, aby zadzwonili do redakcji i anonimowo powiedzieli, kto jest sprawcą.
Tekst i fot.: Agnieszka Herba
powiatowa@gmail.com
Napisz komentarz
Komentarze