Domaniów Z sesji
Obecni byli przedstawiciele niemal wszystkich wsi w gminie Domaniów. Ponownie rozgorzała dyskusja na temat elektrowni wiatrowych. Pod adresem wójta i radnych popłynęły oskarżenia o brak zainteresowania opinią mieszkańców na temat inwestycji, ingerującej w ich życie. Nie zabrakło również obrońców tych planów. Janków czeka na budowę i liczy na zysk finansowy z wiatrowni. Inne miejscowości bardziej niż pieniądze cenią swój spokój i zdrowie.
- Gdy w połowie grudnia na zebraniu w Urzędzie Gminy dowiedziałem się że stanie tu 40 wiatraków, a nikt nic o tym nie wie, zastanowiłem się, co mogę zrobić - mówi Jarosław Janiuk, mieszkaniec Swojkowa. - Zacząłem rozmawiać z ludźmi ze Swojkowa i uświadamiać im, co to może dla nas znaczyć. Wszyscy szybko zrozumieli, że nie możemy dopuścić do budowy, a za nami poszli inni. Uważamy, że wiatraki nie mogą być rozwiązaniem problemów finansowych gminy.
Odkąd mieszkańcy Swojkowa zareagowali protestem, kolejne wsie, jedna po drugiej, idą ich śladem. Nastąpił tzw. efekt domina. Przeciwnicy inwestycji nie czekali z założonymi rękami. Podjęli szereg inicjatyw, mających wszystkich uświadomić o zagrożeniu. W Domaniowie odbyło się spotkanie informacyjne, poza tym od domu do domu chodziły ochotniczki, tłumacząc, czym może grozić mieszkanie w pobliżu wiatraków. W Kończycach założono stowarzyszenie "Nasza okolica". Ponadto ludzie zasypali Urząd Gminy petycjami (364 podpisy z samego Domaniowa) i indywidualnymi wezwaniami do usunięcia naruszenia prawa. Wskazują w nich, że uchwały podjęte przez Radę Gminy, dotyczące farm wiatrowych Domaniów 2 i 3, naruszają art. 7 ustawy o samorządzie gminnym, który mówi iż do zadań gminy należy ochrona zdrowia obywateli. Gmina, wyrażając zgodę na budowę wiatraków, naraża zdrowie okolicznej ludności, przez co łamie przepisy. Napisali również do wojewody.
- W naszej gminie osiedla się coraz więcej osób z miast w poszukiwaniu spokoju i niezniszczonej przyrody - mówi Cecylia Kopka, wicedyrektor Zespołu Szkół w Domaniowie. - Jest to szansa na rozwój, zwiększenie liczby mieszkańców i nowe inicjatywy. Farmy wiatrowe mogą to uniemożliwić. Nasze miejscowości nareszcie zaczęły się rozrastać, ale nikt nie wybuduje domu w obrębie wsi, otoczonej wiatrakami, zarówno ze względów zdrowotnych jak i prawnych, gdyż nie będzie można niczego postawić w pobliżu 800 metrów od turbiny. To sprawi, że rozwój Domaniowa, Kończyc, Skrzypnika czy Piskorzówka zostanie zahamowany na 30 lat. Ci którzy niedawno wybudowali tu domy, licząc na ciszę i spokój, są w trudnej sytuacji. Wśród nich jest wiele rodzin z małymi dzieci, rodzice obawiają się teraz o ich zdrowie. Nasza gmina ma zwartą zabudowę, odległości między wsiami są małe, kumulacja takiej ilość wiatraków będzie tu zbyt uciążliwa. Krajobraz zostanie niewiarygodnie zniekształcony. Dziwne, dlaczego konserwator zabytków nie ma tu żadnych zastrzeżeń, podczas, gdy budując dom, trzeba uzgadniać z nim każdy detal, aby pasował do krajobraz? W pobliżu Domaniowa znajdują się również miejsca lęgowe wielu gatunków ptaków, które mogą przez wiatraki ucierpieć. Dlaczego nikt nie zwraca na to uwagi? Władze nie poinformowały nas, jakie zagrożenia płyną z tej inwestycji...
Mieszkańcy jeszcze raz przywołali wszystkie argumenty, które każą im blokować plan budowy elektrowni wiatrowych. Wszyscy boją się ich złego wpływu na zdrowie, spadku cen nieruchomości, hałasu, zmniejszenia walorów krajobrazowych. Jednak nie strat majątkowych obawiają się najbardziej. Wiatraki mogą wywoływać spory między sąsiadami, wszyscy niepokoją się, iż konflikty na tym tle mogą zachwiać lokalną społecznością i są zgodni, że pieniądze nie są najważniejsze.
Wójt Dorota Swadek-Schneider ponownie musiała odpierać zarzuty o brak informacji na temat planowanej inwestycji oraz zagrożeń, jakie ona niesie. - Powtórzę jeszcze raz, że historia wiatraków zaczęła się w maju 2010 - mówiła szefowa gminy. - Ówczesna Rada Gminy jednogłośnie podjęła uchwałę o przyjęciu studium zagospodarowania przestrzennego, w którym zarezerwowano teren pod wiatraki, w odległości 700 metrów od zabudowań. Zaś 22 października 2010 również jednogłośnie podjęto uchwałę o przystąpieniu do sporządzenia planów zagospodarowania przestrzennego dla farm wiatrowych. Kiedy objęłam urząd, zaczęli przychodzić do mnie rolnicy i inwestorzy, domagając się działania. Pozyskałam na to z Urzędu Marszałkowskiego pieniądze i gdyby wtedy były jakieś głosy sprzeciwu, środki te skierowalibyśmy na sporządzenie planów zagospodarowania dla innych miejscowości, np. Swojkowa, bo proszą o to teraz mieszkańcy. Wtedy takich sygnałów nie było. Wielokrotnie spotykałam się z sołtysami, którzy wiedzieli o wiatrakach, nikt nie zgłosił uwag. Gdy rozpoczęliśmy procedurę, zgodnie z przepisami prawa odbyły się konsultacje społeczne, były o nich ogłoszenia, umieszczane w gazecie lokalnej, na BIP-ie, na stronie internetowej urzędu i wywieszane przez sołtysów na tablicach ogłoszeń. Odbyły się trzy debaty publiczne. Są sołtysi, którzy byli na każdej, ale nikt nie zgłosił uwag. Zarzuty o ignorancję i brak zainteresowania są krzywdzące, głos każdego mieszkańca jest ważny, nie ignoruję żadnego, nawet uwag zgłaszanych po terminie. Jeśli nie było sprzeciwów, nie mieliśmy podstaw do wstrzymania procedury. Szanujemy państwa zdanie, dlatego w przypadku farmy nr 1 procedura została powtórzona, bo mieszkańcy Swojkowa zareagowali w terminie. W przypadku farm nr 2 i 3 uchwały zostały podjęte, dlatego teraz mieszkańcy mogą wezwać Radę do usunięcia naruszenia prawa, a Rada Gminy podejmie decyzję. Po raz drugi zostanie też poddana udziałowi społeczeństwa "Ocena oddziaływania na środowisko". Prosimy o wnoszenie do niej uwag, bo to jest najważniejszy dokument, zapewniający bezpieczeństwo mieszkańcom. Mimo mojej prośby do mieszkańców na zebraniu w Swojkowie, nikt nie zgłosił do tej pory żadnej uwagi. Zachęcam również do posłuchania opinii o braku szkodliwości turbin wiatrowych. Rozmawiałam z wójtem i przewodniczącym Rady Gminy z Kamiennika. Tam wiatraki stoją od 2009 roku. Zapewniono mnie, że nie są uciążliwe, a mieszkańcy się nie skarżą. Proponuję wspólny wyjazd do takiego miejsca, aby mogli się państwo naocznie przekonać, jak wygląda życie w pobliżu turbin wiatrowych i zapytać o to tamtejszych ludzi.
Propozycja nie spotkała się z zainteresowaniem mieszkańców. Zapewniono, że radni rozpatrzą ich protesty i jeszcze raz pochylą się nad planami. Ostrą wymianę zdań zakończyła przewodnicząca Rady Gminy Elżbieta Rudnik-Weinert, zamykając obrady marcowej sesji.
Natalia Żygadło [email protected]
Mieszkańcy przyszli na marcowe obrady Rady Gminy, by bronić swoich praw
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze