Jeśli klient, od którego sobie "coś pożyczyła", zgłaszał się po swoje, brała pieniądze z konta innego podopiecznego. Proceder trwał kilka, a być może nawet kilkanaście lat (ile - ustalają policja i prokuratura). Zaciął się dopiero na 76-letnim emerycie z Oławy, który po szesnastu latach oszczędzania w banku dowiedział się, że ma tyle samo pieniędzy na koncie, co w momencie założenia długoterminowej lokaty.
Artykuł w całości w najnowszym wydaniu "Powiatowej". Już w sprzedaży.
Dostępne również e-wydanie: http://www.egazety.pl/ryza/e-wydanie-gazeta-powiatowa-wiadomosci-olawskie.html







Napisz komentarz
Komentarze