Gmina Oława
Spór gminy Oława, ze spółką ZEC-ESV SA, wcześniej "Elektroservis", toczy się od 2004 roku. Chodzi o umowę na dostawę energii elektrycznej dla strefy gospodarczej w Stanowicach. W czerwcu 2000 roku wójt gminy Oława Jan Kownacki podpisał z Zespołem Elektrociepłowni Wrocławskich "Kogeneracja" list intencyjny, określający zasady długoterminowej współpracy na dostawę prądu do strefy ekonomicznej. Umowę podpisano w marcu 2001. Spółka zobowiązała się wybudować infrastrukturę na własny koszt i zapewnić określoną moc w poszczególnych latach. Gmina miała zapewnić odbiorców. W przypadku ich braku, miała zapłacić ESV rekompensatę za nakłady, poniesione przez spółkę, na budowę i utrzymanie infrastruktury. W listopadzie 2003 wójt podpisał dodatkowe porozumienie, w którym się zgodził, by siechnicka spółka naliczała samorządowi kary za niewywiązanie się z zapewnienia odbioru ilości energii określonej w umowie.
Gmina znów spotka się w sądzie z ESV
Pierwszy raz spółka zażądała kary umownej od gminy w roku 2004. Chciała 1,3 mln zł za to, że gmina nie zapewniła odbioru określonej ilości energii w roku 2003. Gmina, którą rządził wówczas Jan Kownacki - odmówiła. Sprawa trafiła do sądu gospodarczego we Wrocławiu, który w lutym 2005 oddalił pozew spółki. Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok. Na tym jednak sprawa się nie skończyła. Spółka skierowała wniosek kasacyjny do Sądu Najwyższego. Ten nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. W listopadzie 2008 Sąd Apelacyjny we Wrocławiu nakazał gminie wypłacić spółce ESV ponad 600 tys. zł wraz z odsetkami i pokryć koszty postępowań sądowych, w sumie1,3 mln zł. Gmina odwołała się do Sądu Najwyższego. Ten uznał jednak jej wniosek za bezzasadny, a wyrok z 2008 się uprawomocnił. Wójtem był wówczas Ryszard Wojciechowski.
Kolejne odszkodowanie, po przegranych bojach sądowych, gmina wypłaciła spółce w roku 2011. Było to 2,5 mln zł za nieodebranie ustalonej ilości energii w roku 2004.
13 marca gmina znów spotka się z ESV przed sądem. Tym razem siechnicka spółka żąda 6,5 mln odszkodowania zł za lata 2005-2006.
Gdyby sądy chciały chcieć
Między kolejnymi procesami strony sporu kilka razy próbowały się dogadać. Bez skutku.
Obecny wójt niejednokrotnie powtarzał, że nie zgadza się z decyzjami sądu i uważa, że ESV nie należą się wypłacone im pieniądze. - Nie podpisywaliśmy z nimi umowy na odbiór energii, tylko umowę o współpracy, w której zobowiązywaliśmy się, że będziemy każdemu inwestorowi wskazywać ESV jako dostawcę prądu elektrycznego. W 2002 roku zmieniło się jednak prawo i prezes Urzędu Regulacji Energetyki kazał nam wykreślić z umowy zapis, który mówił o tym, że gmina będzie sprzedawać grunty w Stanowicach wyłącznie odbierającym prąd od ESV. Sądy nie chcą jakoś tego przyjąć do wiadomości i powołać biegłego od prawa energetycznego, chociaż gmina o to wnioskowała. Nie zamierzam się jednak poddawać i dobrze się przygotowałem do kolejnej sprawy - mówi Kownacki. Pokazuje plik dokumentów i dodaje, że nie doszłoby do tej sytuacji, gdyby gmina nie przegrała sprawy w roku 2008.
Gmina sprzedaje, bo nic z tego nie ma
Spór gminy z ESV zatacza coraz większe krągi. W tym roku Kownacki zamierza sprzedać sieć energetyczną niskiego i średniego napięcia w Stanowicach, którą gmina wybudowała na własny koszt, a spółka ESV dzierżawi. Jak się okazuje - tylko do końca 2014. Wójt w październiku 2013 roku wypowiedział jej umowę dzierżawy.
Sprawą zainteresował się Rolf Michałowski ze Stanowicko-Marcinkowickiego Stowarzyszenia Mieszkańców. Twierdzi, że zwrócili się do nich w tej sprawie mieszkańcy, którzy obawiają się, że zostaną bez prądu. Twierdzi, że chcą wiedzieć dlaczego umowa z formą ESV została zerwana i dlaczego wójt chce sprzedać tak ważną ekonomicznie i strategicznie część majątku gminy.
Kownacki tłumaczy, że sieć - warta około 1,5 mln zł - jest własnością gminy. Samorząd wybudował ją, mając na względzie dobro mieszkańców. - Ludzie kupowali działki, stawiali domy i chcieli mieć prąd - mówi. - Zwracali się z tym do siechnickiej spółki, która zapewniała, że dostarczy im prąd, ale pod warunkiem, że gmina wybuduje sieć, bo oni nie mają takiego obowiązku i zapisu w umowie. Taki zapis nie jest potrzebny. Reguluje to prawo energetyczne. My budowaliśmy, ze względu na dobro mieszkańców, i przekazywaliśmy w dzierżawę ESV, która dostarcza prąd i czerpie z tego korzyści. Gdyby nie gmina, nikt inny nie rozpocząłby tej inwestycji. Czas jednak skończyć ten cyrk. Jeszcze raz powtarzam, gmina nie ma obowiązku budowania i rozbudowywania sieci elektrycznej. To zadanie dostawcy prądu, a skoro ESV nie chce tego robić, będzie robił ktoś inny. Gmina nie zamierza dłużej inwestować w sieć szczególnie, że nic z tego nie ma. Dlatego jeszcze w tym roku chcemy ją sprzedać, łącznie z dostawą prądu na tym terenie.
Niech wygra najlepszy
Wójt przypomina, że jakiś czas temu chciał przekazać sieć gminną firmie ESV, jako część kar umownych, które sąd nakazał zapłacić. Firma nie zgodziła się jednak na zaproponowane wówczas warunki. - Teraz na dogadywanie się jest za późno - mówi Kownacki. - Ogłosimy przetarg i wygra ten, kto zaoferuje największą kwotę.
Wójt dodaje, że sprzedaż sieci to dobre rozwiązanie. Po pierwsze dlatego, że gmina nie będzie musiała dłużej w nią inwestować. Po drugie - nowy właściciel sieci będzie płacił podatki - około 30 tys. zł rocznie. Dzierżawca, czyli ESV, tego nie robi. Wnosi opłatę dzierżawną w wysokości około 2 tys. zł miesięcznie, ale - zdaniem wójta - prawie tyle samo kosztuje gminę konserwacja sieci. Niewiele więc zostaje w budżecie. Zdaniem Kownackiego dla mieszkańców zmieni się jedynie dostawca prądu, a ceny energii każdy może negocjować.
Wioletta Kamińska
ESV żąda kolejnego odszkodowania. Wójt zamierza sprzedać sieć
- 28.02.2014 09:59 (aktualizacja 03.08.2023 07:18)
Siechnicka spółka energetyczna ESV tym razem chce 6,5 mln zł. Wójt mówi: nie. O wyniku sporu znów zdecyduje sąd. Tymczasem gmina zamierza sprzedać swoją sieć energetyczną w Stanowicach
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze