Siedlce
Co zrobiono po powodzi?
W październiku 2010 ówczesny wojewoda Rafał Jurkowlaniec spotkał się z oławskimi samorządowcami. Mówiono m.in. o infrastrukturze przeciwpowodziowej. Po spotkaniu zapytaliśmy wojewodę o postęp prac w Siedlcach. Odpowiadał ogólnie, z zastrzeżeniem, że nie uda się w ciągu kilku miesięcy zniwelować ogromnych strat.
- Niech mi ktoś pokaże, gdzie cokolwiek zrobiono - denerwuje się radny Piotr Krótki z Siedlec. - Poza wykoszeniem zarośli nie ruszyli palcem.
W przeciwieństwie do wielu młodych, Krótki chce związać swoje życie z Siedlcami. Ma ponad 100-hektarowe gospodarstwo, buduje dom. Żeby zapewnić normalną przyszłość sobie i innym rolnikom, zamierza dopilnować jednej sprawy: modernizacji i umocnienia wałów. Nie chce, aby „pospolite ruszenie” z maja ubiegłego roku, kiedy mieszkańcy dzień i noc bronili swojej miejscowości, powtarzało się co kilka lat. Zapowiada, że jego aktywność w Radzie Gminy będzie poświęcona temu celowi.
„Kierownica” pokiereszowana
Krótki umówił się z nami na objechanie wałów i obejrzenie miejsc, które wymagają naprawy. Zaczynamy na wysokości Winnej Góry, gdzie po 1997 wybudowano odcinek łączący stary wał siedlecki z wałem biegnącym od Oławy wzdłuż Odry. Nowe urządzenie ma chronić miasto przed zalaniem od strony Siedlec. Jedziemy dalej, na tzw. wał kierunkowy, ciągnący się od oczyszczalni ścieków w Oławie, aż do brzegu Odry. Krótki twierdzi, że ten odcinek jest jak część naczyń połączonych i ma duże znaczenie dla bezpieczeństwa miejscowości. Przez ostatnich 13 lat zaniedbano go. Dopuszczono np., aby rosły tam drzewa, które korzeniami rozsadzają umocnienie od środka. Co więcej, mieszkańcy podejrzewają, że w 1997 przez błędną decyzję o przerwaniu umocnienia, poziom wody na głównym wale podniósł się o metr i doprowadził do zalania miejscowości. Sztab kryzysowy odrzucił to podejrzenie, twierdząc, że wówczas woda sama przerwała wał kierunkowy. W każdym razie Krótki interweniował rok temu u służb kryzysowych, przestrzegając, aby nie naruszano „kierownicy”, jak popularnie mówi się o tym wale. Radny z Siedlec pokazuje wyrwy, które woda wydrążyła w maju 2010, a do tej pory nie zostały załatane. Największa ma 10 metrów długości i 1,5 metra głębokości. Ich wyrównanie jest ważne dla mieszkańców ponieważ obecnie wał przepuszcza wodę z tzw. zrzutów kontrolowanych i dochodzi do zalania pól. Co zatem udało się w tym miejscu zrobić po powodzi? Wykoszono trawę i wykarczowano drzewa na koronie wału.
Dziki na głównym wale
Dojeżdżamy tam, gdzie „kierownica” łączy się z Odrą. Obniżenie terenu jest znaczne. Podczas ostatniej powodzi woda przelewała się tędy i przez bagna wpływała na polder koło cmentarza. Krótki zapowiada, że skieruje pismo do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Będzie się domagał umocnienia i podwyższenia brzegów Odry, szczególnie w tych miejscach, które nadwątliła powódź w 1997.
Lustrację wałów kończymy w najniższym miejscu, przy stawie cmentarnym. Tu w maju 2010 trwała najgorętsza walka o utrzymanie miejscowości. Potem mówiło się o wyłożeniu geowłókniną i wbudowaniu worków w wał. Minęło osiem miesięcy, pod wpływem warunków atmosferycznych worki rozpadły się. Wzdłuż korony leży piasek. Gdyby przyszła nowa powódź, nie można by było kłaść worków - warstwa luźnego piachu przepuszczałaby wodę. Bezpośrednio nad wałem rośnie dąb. Z gałęzi spadają żołędzie. To powoduje, że na odcinku 50 metrów wał jest kompletnie rozkopany przez dziki. Gdy oglądamy to miejsce, od polderu przybiegają właśnie cztery sztuki. Pokonują umocnienie o jakieś czterysta metrów od nas i biegną w stronę wioski.
Gmina płaci, ale nie odpowiada
Oburzające dla radnego z Siedlec jest to, że za walkę z powodzią płaci gmina, nie mając równocześnie środków na utrzymanie wałów. Za to odpowiadają już instytucje szczebla wojewódzkiego. Gmina ma niewielkie pole manewru, aby wpłynąć na ich działania. A przy następnych szkodach znowu będzie musiała płacić. - Czyli musimy wykładać pieniądze, ale nie możemy od nikogo wymagać, żeby utrzymał to we właściwym stanie - podsumowuje Krótki. Wójt Jan Kownacki, zapytany o ten podział kompetencji, nie przebiera w słowach. - Już dawno mówiłem, że nie wszystko w naszym kraju jest normalne. Tworzy się 30 różnych instytucji i każda z nich ma tylko wycinek odpowiedzialności. Ale tak naprawdę dziedziną, za którą odpowiadają, jest biurokracja a nie inwestycje.
- Nie domagam się wybudowania nowych umocnień - podkreśla Krótki. - Chcę, żeby to, co jest, było utrzymywane w należytym porządku. Żebyśmy mogli tu normalnie żyć, a nie przy każdym przyborze wody bali się o nasze domy. Czas nagli. Zaczynają się roztopy, a my dalej nie wiemy, co mamy robić. Czy znowu się pakować? Do tej pory nie zostało zrobione nic. A wały po ubiegłorocznej powodzi mogą być bardzo słabe.
W czerwcu zakończą prace
Skierowaliśmy pytania do Dolnośląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych we Wrocławiu - co zrobiono do tej pory na wałach i jakie prace będą wykonane? W odpowiedzi, przesłanej przez zastępcę dyrektora ds. inwestycji Marka Kwiatkowskiego czytamy, że w miejscach, w których dochodziło do przesiąków, wał będzie wzmocniony, a podwyższony tam, gdzie korona się obniża. Kwiatkowski zapowiada także wyrównanie wyrw na wale kierunkowym. Przetarg na wykonanie tych prac zostanie ogłoszony jeszcze przed 21 stycznia. Prace mają być ukończone w czerwcu. Ponadto DZMiUW planuje przebudowę i modernizację całego wału. Pod koniec czerwca powinien być wyłoniony wykonawca przebudowy wału w Kotowicach. Modernizacja całego wału powinna się zakończyć w czwartym kwartale 2013.
Tekst i fot.:
Xawery Piśniak
[email protected]







Napisz komentarz
Komentarze