Tak można powiedzieć o wrocławskim zespole po meczu z Młodzikiem Bystrzyca
Gwardia grała dwa lata temu w Pluslidze. Spadła z niej, a rok później znalazła się poza I ligą. Wtedy wycofał się główny sponsor i odeszli najlepsi gracze. Wrocławianie zrezygnowali z gry w drugiej lidze i trafili do trzeciej, gdzie grają z Młodzikiem.
Do połowy pierwszego seta bystrzyczanie toczyli wyrównali bój z utytułowanym rywalem, ale w końcówce gracze Ireneusza Kłosa uzyskali przewagę i wygrali 25:19. W drugim podopieczni byłego trenera żeńskiej reprezentacji Polski zagrali jeszcze lepiej i triumfowali 25:16. Trzecia partia była najbardziej wyrównana, ale znowu końcówka należała do gości, którzy zwyciężyli 25:22. - Podobnie jak my wrocławianie mają młody zespół, ale wszyscy siatkarze są już ograni, ponieważ występowali w rezerwowej drużynie Gwardii w III lidze - mówi przyjmujący Młodzika Marek Żygadło. - Rywale wypunktowali nas, a nie potrafiliśmy wykorzystać naszych atutów.
*
Bystrzyczanie przegrali drugi mecz z rzędu i spadli na ósme miejsce. Przed nimi ciężka walka o utrzymanie się. Mają treningi dwa razy w tygodniu, klubu nie stać na więcej ćwiczeń, a każda godzina jest płatna. - Młodzik stara się dorównywać rywalom, ale nie jest to łatwe - mówi były gracz Unilonu Jelcz-Laskowice, obecnie sędzia Przemysław Kłapkowski. - Gwardziści mają osiem treningów w tygodniu, a zawodnicy otrzymują stypendia.
W innych drużynach, które tak jak Młodzik awansowały z IV ligi, poczyniono wzmocnienia. Dzięki temu Ren-But Złotoryja i ULKS Kudowa są wyżej w tabeli. Bystrzyczan nie było stać na nowych graczy.
Młodzik Bystrzyca - Gwardia Wrocław 0:3
Młodzik: Tomasz Reczuch, Łukasz Krupa, Dawid Mielczarek, Krzysztof Prokopowicz, Michał Patykiewicz, Krystian Bobko, Grzegorz Kukla oraz Marek Żygadło, Mateusz Bryłkowski i Marcin Odorczyk.
Tekst i fot.:
Piotr Zalewski
Napisz komentarz
Komentarze