Katarzyna Szostak z Wierzbna trenuje podnoszenie sztangi od 12. roku życia. Gdy cztery lata temu koleżanka namówiła ją na trening, wtedy nie myślała, że to się jej spodoba. Dziś odnosi sukcesy w zawodach krajowych. Ta niepozorna blondynka jest silniejsza od niejednego mężczyzny…
- Nie, ale zawsze lubiłam ćwiczyć, byłam dobra z wychowania fizycznego, lubiłam grać w siatkówkę i w piłkę nożną. Nie unikałam wysiłku fizycznego, jednak nigdy nie myślałam, że będę trenować akurat ten sport.
- Jak zaczęła się twoja sportowa przygoda?
- Koleżanka już trenowała i namówiła mnie i także inne dziewczyny. Wtedy nie sądziłam że to mi się spodoba, początkowo zamierzałam pochodzić z tydzień na treningi, a potem z tym zerwać. Ale gdy pierwszy raz podniosłam pięć kilo i okazało się że jestem silna spodobało mi się i postanowiłam zostać na dłużej. Z dziewczyn zostałam ja z koleżanką.
- Jak to jest być dziewczyną w męskim sporcie?
- Na początku było dziwnie, bo na sali sami mężczyźni, ale z czasem się przyzwyczaiłam, oni do mnie też. Teraz się przyjaźnimy. Oczywiście, ludzie się dziwią, że tym się zajmuję. Gdy poszłam do liceum, nowi znajomi i nauczyciele nie dowierzali, że dziewczyna może się czymś takim interesować.
- Jak zareagowała twoja rodzina, gdy postanowiłaś ćwiczyć?
- Na początku odradzali mi, martwili się, bo dużo się mówi o dopingu w sporcie. Mówili, że może się to odbić na moim zdrowiu i popsuje sylwetkę. To nie jest prawdą bo przez ten czas tłuszcz się zmienił w mięśnie, wystarczy odpowiednio ćwiczyć. Uparłam się i nie zrezygnowałam, z czasem zaczęli to akceptować i mnie wspierać, cieszą się każdym moim sukcesem.
- Często spostrzega się sportsmenki jako "babo-chłopy" ubrane nawet poza salą w dres, ty natomiast kompletnie przeczysz temu stereotypowi. Chodzisz w szpilkach, masz długie blond włosy i makijaż, wyglądasz kobieco nawet na zawodach. Czy dobry wygląd rozprasza przeciwniczki?
- Ludzie często myślą że takie dziewczyny nie dbają o siebie, mają włosy związane w kitkę i wyglądem przypominają faceta. Trzeba o siebie dbać. Kobiety jak to kobiety, zawsze oceniają konkurencję. Podczas zawodów jednak zwracamy uwagą na to, która jest silna, ile rywalki podnoszą. Jest taka zaciętość. Gdy podnoszę sztangę, włosy mam związane, zresztą to nie jest miejsce, żeby się przejmować wyglądem. Wtedy trzeba się skupić i dać z siebie wszystko, żeby wypaść jak najlepiej. Często podpatruję rywalki lub oglądam zawody w telewizji, ale skupiam się na ich technice, a nie na butach.
- Tęsknisz czasem za życiem zwyczajnej nastolatki?
- Trudno mi pogodzić szkołę z treningami. Poszłam do liceum na placu Zamkowym, gdzie jest wysoki poziom, na szczęście mam wyrozumiałych nauczycieli. Po szkole jadę do Wierzbna prosto na trening, często w sali się uczę i odrabiam zadania. W weekendy jeżdżę na zawody. Oczywiście, jak każda dziewczyna umawiam się z koleżankami. Nie zmieniłabym swojego życia, to nie jest dla mnie poświęcenie, bo to kocham.
- Skoro trenujesz sport zdominowany przez mężczyzn, to czy zaciera ci się granica pomiędzy tym co jest dla kobiet, a co dla mężczyzn?
- Tak. Kobiety mogą być silniejsze od mężczyzn, lepiej od nich wykonywać rożne zawody i odnosić sukcesy. Kobiety są bardziej wytrwałe i konsekwentne w tym, co robią, a porażki jeszcze bardziej je mobilizują.
- Jaki mężczyzna może ci zaimponować?
- Otaczają mnie dobrze zbudowani mężczyźni, a ja nie jestem drobinką, więc nie wyobrażam sobie siebie z jakimś chuderlakiem.
- Lubisz wygrywać, a czy po przegranej myślałaś o tym, że jesteś za słaba i żeby zrezygnować?
- Nie, każdy ma słabsze momenty, a porażki motywują mnie do dalszej pracy. Od początku trenuje mnie Adam Kraska, który ma na swoim koncie wiele sukcesów. Jeśli coś mi nie wychodzi, to pracujemy nad tym, aby to poprawić. Czasem jest tak, że mimo starań i pracy nie wychodzi, a trener mówi: "postaraj się". Wtedy się denerwuję, ale to wpływa na mnie raczej pozytywnie.
- Czy ze sportem wiążesz swoją przyszłość?
- Tak. Wcześniej to było hobby, teraz zaczynam na tym zarabiać. Lubię to robić i nie ukrywam że lubię wygrywać. Na razie się uczę i wiem, że wykształcenie jest ważne. Chciałabym podjąć studia na Akademii Wychowania Fizycznego i zostać trenerką. Myślę też o zostaniu policjantką, czyli też raczej o męskim zawodzie.
- Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.
Tekst i fot.:
Iwona Zając
Napisz komentarz
Komentarze