Najpierw rywalizowano w jeździe indywidualnej na czas. Jelczanin startował z najlepszej pozycji - jako ostatni. Wynikało to z tego, że w ubiegłym roku mistrzem Europy juniorów był Polak Tomasz Mickiewicz. Konrad zaczął dobrze, na 14.kilometrze miał dziesiąty międzyczas i tracił niewiele do piątego miejsca. Po wejściu w ostry zakręt podcięło mu jednak koło i złapał gumę. To wybiło go z rytmu i ostatecznie zajął 57. miejsce ze stratą 3 minut i 43 sekund do zwycięzcy. - Złośliwość rzeczy martwych spowodowała, że Konrad już nie miał szans na nawiązanie walki z najlepszymi - mówił po wyścigu jego ojciec, Krzysztof. - Najważniejsze, że nic mu się nie stało i teraz czeka na start wspólny.
Konrad był najlepszy w polskim zespole wśród siedmiu reprezentantów z których tylko dwaj dojechali do mety. Tomasiak finiszował w peletonie i zajął 41 miejsce, a Łukasz Wiśniowski był 56 ze stratą 40 sekund do zwycięzcy. Jelczanin nie był w czołówce, to i tak razem z Wiśniowskim najlepiej prezentowali się. Obaj Polacy zapewnili sobie start w mistrzostwach świata juniorów w Moskwie. 7 sierpnia wystartują w wyścigu na czas, a dwa dni później w wyścigu ze startu wspólnego. Wystartowało 172 zawodników, wyścig ukończyło tylko 63.







Napisz komentarz
Komentarze