Marek Gancarczyk zaliczył świetny występ i trzy asysty. Jak ocenia swój występ? Jak czuje się przed meczem z Odrą Wodzisław?
- Przed rozpoczęciem czułem się zmęczony, za mało pobudzony. Tydzień wcześniej miałem lepsze samopoczucie. To było widać na początku. Później było lepiej. Otrzymałem świetne podania od Sebastiana Mili i zrobiłem to, co musiałem. Przy drugiej bramce najpierw chciałem strzelić, ale podniosłem głowę i dojrzałem Przemysława Łudzińskiego. Cieszę się, że nie mam żadnych problemów zdrowotnych, dlatego mogę z pełnym zaangażowaniem grać w każdym meczu. Swój występ zadedykowałem mojej dziewczynie, Paulinie. Zasługuje na to, zawsze jest ze mną, wspiera mnie, jeździ na mecze.
Do Wodzisławia jedziemy po trzy punkty. Na pewno nie będzie łatwo, ale jeśli zagramy z pełnym zaangażowaniem, wyeliminujemy kilka błędów, na pewno będzie dobrze.
Bardzo bym chciał strzelić bramkę, ale najważniejsze, żeby zespół miał z tego korzyść.
Janusz Gancarczyk błyszczał w pierwszej połowie. Przeprowadzał wiele rajdów lewą stroną. W drugiej trochę przygasł. Okazało się, że z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego. Uraz nie przeszkodził oławianinowi wywalczyć rzutu karnego w samej końcówce meczu.
- Ciężko mi ocenić swoją postawę, bo od 15 minuty grałem z bólem. Po meczu okazało się, że mam naderwany mięsień dwugłowy. Nie wiem, czy będę w pełnej dyspozycji na mecz z Odrą, ale jestem dobrej myśli, bo z dnia na dzień czuję się coraz lepiej.
Wracając do meczu, uważam że zagraliśmy bardzo dobrze. Nie straciliśmy bramki, a mogliśmy strzelić kilka więcej. Zabrakło trochę skuteczności, nad którą musimy popracować. Cieszę się z postawy brata. Po słabszym początku w pierwszej połowie pokazał, że potrafi grać w piłkę.
Piotr Walęciak
[email protected]
Fot. WKS Ślask Wr.
Napisz komentarz
Komentarze