- Ireneusz M. zaczepił mnie pod sklepem w Laskowicach - mówi. - Zapytał gdzie jadę. Powiedziałem,że na sylwestra do Miłoszyc. Zapytał, czy może jechać ze mną rowerem. I pojechaliśmy razem. On poszedł na dyskotekę, a ja do dziewczyny Kaśki R. (to na posesji tej rodziny znaleziono ciało Małgosi). Irek miał przy sobie alkohol. Rower zostawił na posesji państwa R. Później go widziałem, byłem z Kaśką na dyskotece, a potem na osiemnastce u sąsiadów C., gdzie mieszkał mój nauczyciel biologii. Jego córka miała osiemnastkę. Tam witałem nowy rok. Potem poszliśmy jeszcze na dyskotekę, ale nie byliśmy tam do końca. Po dyskotece Kaśka wróciła do siebie, a ja pojechałem do domu, dyskoteka jeszcze wtedy trwała. Byłem potem przesłuchiwany, ale szczegółów nie pamiętam. Nie pamiętam też, aby okazywano mi jakieś rzeczy.
Wobec tej niepamięci sąd odczytał poprzednie zeznania. 4 stycznia 1997 opowiadał o przebiegu tamtej sylwestrowej nocy. Z jego ówczesnych zeznań wynika, że ja po północy przechodził przez podwórko państwa R. niczego podejrzanego nie widział, nikt nie leżał pod stodołą. Widział za to, jak z torby przy rowerze Ireneusz M. zabierał butelkę z alkoholem... Jak później jeszcze raz wchodził na te posesję,słyszał jakieś pojedyncze szuranie za stodołą, ale uznał, że to pies. Nie wzbudziło to w nim żadnych podejrzeń.
Po co wchodził na posesję po północy? Twierdzi, że bolał go ząb i dziewczyna poradziła, aby go sobie przepłukał i dlatego poszedł do domu Kaśki R.
Dziś przed wrocławskim sądem zeznawał również Kazimierz K. z Miłoszyc. O tym pisaliśmy tutaj:







Napisz komentarz
Komentarze