Strażnicy używają drona od wczoraj (15 stycznia). To pierwsze kontrole z nowym urządzeniem. 16 stycznia od rana strażnicy odbierają zgłoszenia od mieszkańców, którzy proszą o interwencję z tym urządzeniem, bo w pobliżu jest duże zadymienie. Do południa było 5 takich zgłoszeń, najwięcej jednak telefonów w sprawie "kopcenia" z pieców jest z samego rana po godzinie 7.00 i po godzinie 16.00 i . - Jest duże zapotrzebowanie społeczne na takie akcje - mówi Paweł Gardyjan ze Straży Miejskiej w Oławie.
Jak wypadła dzisiejsza kontrola na Zaodrzu?
Na pierwszy rzut oka widać było, że coś może być nie tak, bo dym był gęsty i gryzący. Strażnicy uruchomili drona. Co wykazały zamontowane czujniki? - Duże stężenie lotnych związków organicznych, pyłów zawieszonych PM 10 i PM 2.5, i spore stężenie cyjanowodorów - mówił chwilę po uruchomieniu drona Gardyjan. - To oznacza, że tutaj mogą być spalane substancje niedozwolone. Obecność cyjanowodorów podpowiada, że mogą być spalane tworzywa sztuczne, lotne związki organiczne wskazują natomiast na spalanie mokrego drewna lub takiego drewna impregnowanego, lakierowanego. Mogło tu być użyte na rozpałkę wilgotne drewno... Zaznaczyć jednak trzeba, że w przypadku tej kontroli nie stwierdziliśmy przekroczenia lotnych związków organicznych, a jednie ich obecność. Wskaźniki nie świeciły się na czerwono.
Strażnicy po chwili na tablecie mogli odczytać szczegółową analizę dymu wydobywającego się z komina. To jednak nie koniec działań. Po tym przechodzą do kontroli paleniska. - Zawsze musimy skontrolować samo palenisko - mówi Gardyjan. - Dron to taki dodatek do kontroli, który pozwala wstępnie przeanalizować, co może być spalane.
Co jeśli właściciel nie otworzy straży miejskiej? - Popełnia przestępstwo - wyjaśnia strażnik.
A jeśli otworzy? - Sprawdzamy czym pali, mamy też wilgotnościomierz do drewna, sprawdzamy świadectwo jakości paliw stałych itd. Jeśli jest taka potrzeba pobieramy z paleniska próbki do dalszej analizy.
Dziś na Zaodrzu strażnicy czekali 20 minut, aby wejść do kontrolowanego domu.- Po takim czasie przyjechał właściciel - mówi Gardyjan. - Okazał nam faktury na zakup węgla i świadectwo jakości paliw stałych. W pobliżu paleniska nie było niedozwolonych substancji. Czy ktoś z domowników zdążył zrobić porządek przy palenisku? Tego nie wiemy. Kontrola dronem wskazywała na spalanie mokrego drewna, ale kiedy weszliśmy do domu nie znaleźliśmy go. Jeszcze raz jednak zaznaczam, że czujniki wykazały tu obecność lotnych związków organicznych, ale nie było ich przekroczenia.
Dron zakupiony dla Straży Miejskiej w Oławie nie ma nic wspólnego z zabawką, jak twierdzili niektórzy. To w pełni profesjonalny sprzęt z certyfikatami. - To dron przemysłowy z możliwością zaprogramowania np. taką, żeby sam wrócił w miejsce, z którego startuje - mówi Gardyjan. - Analizowaliśmy różne opcje i wybraliśmy najlepszy sprzęt. Jednak sam dron nie ma sensu. Serce stanowi stacja do analizy powietrza ze specjalnymi czujnikami. Sama stacja jest droższa niż dron. Firma, która handluje tą stacją, to firma, która sprzedaje ten produkt najlepszym instytutom zajmującym się analizą powietrza.
Stacja analizy jakości powietrza wraz z dronem kosztowały 60 tys. złotych
Żeby obsługiwać takiego drona trzeba przejść kilka kroków i zdobyć uprawnienia. Takie ma Krystian Mirowski z SM Oława. - Musiałem najpierw przejść szkolenie w ośrodku, który kształci teoretycznie i praktycznie pilotów statków powietrznych bezzałogowych, po tym zdawałem egzamin teoretyczny składający się m.in. z prawa lotniczego, następnie egzamin praktyczny - czyli obsługa drona, manewry nim i zachowanie bezpieczeństwa. Po tych zaliczonych egzaminach otrzymałem świadectwo kwalifikacji. Obsługa tego drona nie jest trudna, bo ten, kto kiedyś miał do czynienia z gamepadem do konsoli czy joystickiem to powinien sobie poradzić...
Fot. Agnieszka Herba
***







Napisz komentarz
Komentarze