- Co pan czuł, kiedy zaczął realizować ten pomysł?
- To było mocne. Moje serce widziało, że jak dam wodę, to naprawdę ci ludzie są niesamowicie wdzięczni, bo dzięki temu przeżyją kolejny dzień. Chciałem, aby nie było takich sytuacji, jak miał Sadi, kiedy jego synek napił się wody z kałuży i ledwo go uratowali. Wysłałem wtedy pieniądze, żeby go przetransportowali do Mombasy i tam trafił do pół prywatnej placówki, tydzień leżał pod kroplówką, był bardzo chory. Gdyby nie mieli tych pieniędzy na leczenie, to ten trzyletni chłopiec nie przeżyłby. Dlatego teraz się tak cholernie cieszę, i zupełnie inaczej patrzę na wodę, piję ją z szacunkiem.
- Uratował Pan tego chłopca, to wiele znaczyło dla Pana psychiki, duszy? Ojca nie udało się wyrwać śmierci, ale tego chłopca już tak...
- To dało mi ogromnego kopa. I jak zaczęliśmy budować studnie numer 1, to trzeba było to jakoś zareklamować, zamontować tablicę upamiętniającą. Powiedziałem, że ta studnia to nie jest moje dzieło, że wszystko zaczęło się po śmierci ojca, dlatego nazwałem ją po ojcu "Ryszard 1". Od tej pory każdy projekt nazywam Ryszard, dodaje tylko kolejne numery. W tej chwili powstaje już czwarta studnia i dom dziecka...
- Na pomoc dla mieszkańców Afryki przeznacza pan spore pieniądze. Same bilety lotnicze kosztują. Mówi pan, że wszystko finansuje z własnej kieszeni, ale skąd pan bierze te pieniądze? Odpowiedź na to i inne pytania znajdziesz czytając e-wydanie: TUTAJ ROZMOWA W CAŁOŚCI
LINK do strony fundacji założonej przez Irka: KAPNIJ DLA AFRYKI
Napisz komentarz
Komentarze